Poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Kowalski po raz kolejny daje popis politycznej demagogii, strasząc Polaków wizją „setek tysięcy nielegalnych imigrantów” rzekomo sprowadzanych przez Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska.
W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Kowalski nie tylko manipuluje faktami, ale także buduje narrację opartą na ksenofobii i dezinformacji, próbując zyskać poparcie dla swoich działań, takich jak organizowany marsz przeciwko migracji. Jego wypowiedzi są nie tylko nieodpowiedzialne, ale też szkodliwe dla debaty publicznej w Polsce – zamiast merytorycznej dyskusji o polityce migracyjnej, Kowalski serwuje tani populizm, który dzieli społeczeństwo i podsycą lęki.
Kowalski i jego „Ruch Obrony Granic”
Kowalski twierdzi, iż utworzenie Ruchu Obrony Granic ma na celu wprowadzenie kontroli na granicy polsko-niemieckiej, czemu rzekomo sprzeciwia się Platforma Obywatelska. Oskarża PO, a w szczególności Rafała Trzaskowskiego i Tomasza Siemoniaka, o wspieranie „polityki proimigracyjnej” i plan sprowadzenia „setek tysięcy nielegalnych imigrantów, tak zwanych inżynierów z Afryki”. Te słowa są nie tylko przesadzone, ale również nacechowane ksenofobicznym językiem, który ma na celu wywołanie strachu wśród Polaków. Używanie określenia „inżynierowie z Afryki” w sposób szyderczy to przejaw braku szacunku nie tylko wobec migrantów, ale także wobec inteligencji wyborców, którzy zasługują na rzetelną debatę, a nie na tanie chwyty retoryczne.
Co więcej, Kowalski nie przedstawia żadnych dowodów na swoje tezy. Mówi o rzekomym „politycznym porozumieniu Tusk–Trzaskowski–Berlin”, ale nie wskazuje, na czym miałoby ono polegać. Oskarża rząd o „szantażowanie” samorządów w celu tworzenia „Centrów Przyjmowania Nielegalnych Imigrantów”, jednak nie podaje żadnych konkretnych przykładów takich działań. Jego wypowiedzi są pełne ogólników i emocjonalnych haseł, które mają wzbudzić niepokój, ale nie oferują żadnych faktów ani rozwiązań.
Marsz przeciwko migracji
Kowalski zapowiada Wielki Marsz przeciwko niekontrolowanej migracji, który ma odbyć się 10 maja w Warszawie. Nazywa Trzaskowskiego „ambasadorem nielegalnej imigracji” i straszy, iż polityka „otwartych drzwi” już trwa. Twierdzi, iż w 2024 roku sprowadzono do Polski „co najmniej 10 tysięcy nielegalnych imigrantów”, a niedługo największą mniejszością narodową w Polsce – po Ukraińcach – będą przybysze z Afryki. Te liczby i prognozy są jednak wyssane z palca – Kowalski nie podaje żadnych źródeł ani danych, które potwierdzałyby jego rewelacje. Jego narracja opiera się na straszeniu Polaków wizją „obcych”, którzy rzekomo zagrożą polskiej tożsamości i bezpieczeństwu.
Porównanie liczby migrantów z Afryki do mniejszości niemieckiej w województwie opolskim to kolejny przykład manipulacji. Kowalski próbuje sugerować, iż migracja jest zagrożeniem dla lokalnych społeczności, ale nie wspomina, iż mniejszość niemiecka na Opolszczyźnie od lat współistnieje z Polakami w harmonii, przyczyniając się do rozwoju regionu. Zestawianie tych dwóch grup w kontekście „zagrożenia” jest nie tylko nieuczciwe, ale także świadczy o braku szacunku dla różnorodności, która od wieków jest częścią polskiej historii.
Brak odpowiedzialności za słowa
Najbardziej niepokojące w wypowiedziach Kowalskiego jest jego całkowity brak odpowiedzialności za słowa. Straszenie „setkami tysięcy nielegalnych imigrantów” i przypisywanie Trzaskowskiemu odpowiedzialności za rzekomą „politykę otwartych drzwi” to nie tylko kłamstwo, ale także niebezpieczne podsycanie nastrojów antyimigranckich. W czasie, gdy Europa walczy z realnymi wyzwaniami migracyjnymi, Polska potrzebuje rzeczowej debaty na temat polityki migracyjnej, a nie populistycznych haseł, które dzielą społeczeństwo i budują atmosferę strachu.
Kowalski zdaje się nie rozumieć, iż jego słowa mają realne konsekwencje. Podsycanie ksenofobii może prowadzić do wzrostu napięć społecznych, dyskryminacji i przemocy wobec mniejszości. Jako poseł powinien zdawać sobie sprawę z wagi swoich wypowiedzi, ale zamiast tego wybiera drogę taniego populizmu, licząc na polityczne punkty wśród najbardziej radykalnego elektoratu.
Symbol polityki strachu
Janusz Kowalski swoimi wypowiedziami pokazuje, iż jest politykiem, który zamiast szukać rozwiązań, woli straszyć i dzielić. Jego narracja o „nielegalnych imigrantach” i „polityce otwartych drzwi” Tuska i Trzaskowskiego jest nie tylko pozbawiona dowodów, ale także pełna ksenofobicznych podtekstów, które nie mają miejsca w odpowiedzialnej debacie publicznej. Organizowanie marszów przeciwko migracji i budowanie atmosfery zagrożenia to polityczny teatr, który ma na celu przyciągnięcie uwagi, a nie rozwiązanie jakichkolwiek problemów. Polska zasługuje na polityków, którzy będą mówić prawdę i działać na rzecz dobra wspólnego, a nie na takich, którzy – jak Kowalski – budują swoją karierę na strachu i manipulacji. jeżeli Kowalski naprawdę chce „obronić granice”, powinien zacząć od obrony granic przyzwoitości w polityce.