Ministerstwo Finansów analizuje czarny scenariusz dla seniorów. Zamiast spodziewanej podwyżki o prawie 5%, emerytury mogą wzrosnąć tylko o 2,6%. To różnica choćby 50 złotych miesięcznie dla przeciętnego świadczenia. Co musi się stać, żeby plan awaryjny wszedł w życie?

Fot. Shutterstock
Rząd oficjalnie zakłada waloryzację emerytur na poziomie 4,9% w marcu 2026 roku. Minimalna emerytura miałaby wzrosnąć do prawie 1971 złotych, przeciętna o około 150 złotych miesięcznie. Budżet państwa zarezerwował na to już ponad 22 miliardy złotych. Problem w tym, iż Ministerstwo Finansów przygotowuje się równolegle na gorszy wariant – gdyby dług publiczny wymknął się spod kontroli.
W rządowych analizach pojawił się awaryjny wskaźnik: 2,6%. Dla przeciętnej emerytury to różnica około 50 złotych miesięcznie, czyli 600 złotych rocznie. Dla milionów polskich seniorów oznaczałoby to realną utratę siły nabywczej ich świadczeń. I nie byłoby to dobrowolne cięcie – ustawa wymusiłaby takie rozwiązanie automatycznie.
Dlaczego rząd myśli o cięciach
Zaktualizowana strategia zarządzania długiem publicznym pokazuje niepokojący scenariusz. Relacja długu do PKB może przekroczyć 55% już w 2028 roku. A według projekcji na 2029 rok dług może sięgnąć 59,5% PKB – niebezpiecznie blisko konstytucyjnego limitu 60%.
Przekroczenie progu 55% PKB uruchamia prawne mechanizmy oszczędnościowe. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, wymienia katalog działań, które wtedy wchodzą w życie: waloryzacja świadczeń tylko według wskaźnika inflacji bez uwzględnienia wzrostu płac, zamrożenie wynagrodzeń w budżetówce, zakaz udzielania pożyczek i kredytów z budżetu państwa oraz obowiązek przygotowania programu sanacyjnego.
W praktyce oznacza to, iż rząd traci swobodę decyzji. Mechanizmy oszczędnościowe włączają się automatycznie – niezależnie od sytuacji politycznej czy społecznej. Emerytury przestają rosnąć wraz z dochodami pracujących Polaków, zostaje tylko minimalna ochrona przed inflacją.
Co to dokładnie oznacza dla Twojej emerytury
Standardowa waloryzacja opiera się na dwóch składnikach: średniorocznej inflacji oraz 20% realnego wzrostu wynagrodzeń. To właśnie ta druga część zapewnia emerytom udział w rosnącej zamożności społeczeństwa. Bez niej waloryzacja kurczy się wyłącznie do pokrycia wzrostu cen.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, awaryjny scenariusz oznaczałby spadek waloryzacji do około 2,6% zamiast prognozowanych 4,9%. Dla seniorów to konkretne straty. Minimalna emerytura zamiast wzrosnąć o 92 złote, urosłaby tylko o około 49 złotych miesięcznie. Przeciętne świadczenie około 3700 złotych zyskałoby około 96 złotych zamiast spodziewanych 181 złotych.
W skali roku różnica dla typowego emeryta to prawie 1000 złotych mniej do portfela. Przy obecnej dynamice cen żywności, leków i rachunków za energię, może to oznaczać realny spadek poziomu życia.
Budżetówka też dostanie po kieszeni
Emeryci nie byliby jedyną grupą dotkniętą oszczędnościami. Ustawa o finansach publicznych wymusza w takich sytuacjach zamrożenie wzrostu płac w sferze budżetowej. Nauczyciele, urzędnicy, służba zdrowia – wszyscy musieliby pogodzić się z brakiem podwyżek.
To oznacza, iż wynagrodzenia w budżetówce pozostałyby na tym samym nominalnym poziomie przez cały rok, tracąc realną wartość przez inflację. Przy zakładanej inflacji około 3-4%, to realna strata siły nabywczej o taki właśnie procent. Dla nauczyciela zarabiającego 6000 złotych to około 200 złotych realnej wartości miesięcznie.
Dodatkowo rząd nie mógłby udzielać pożyczek ani kredytów z budżetu państwa. Zablokowałoby to wiele programów wsparcia dla samorządów, przedsiębiorstw czy instytucji publicznych. W efekcie oszczędności dotknęłyby nie tylko bezpośrednio emerytów i pracowników budżetówki, ale pośrednio całą gospodarkę.
Ministerstwo tłumaczy: to tylko scenariusz ostrożnościowy
Minister finansów Andrzej Domański w rozmowie z PAP Biznes podkreśla, iż awaryjny plan to wyłącznie „scenariusz na wszelki wypadek”. Resort przedstawił ścieżkę wzrostu długu bez dodatkowych działań oszczędnościowych, ale równocześnie zapowiada wdrożenie instrumentów ograniczających deficyt.
Jeśli te działania zadziałają, tempo przyrostu długu będzie niższe od zakładanego w strategii. To dałoby szansę na utrzymanie standardowej waloryzacji na poziomie 4,9%, a choćby ewentualnie wyższym – gdyby inflacja czy wzrost płac okazały się większe niż prognozowane.
Resort finansów zarezerwował w budżecie na 2026 rok około 22-23 miliardy złotych na waloryzację emerytur przy wskaźniku 4,9%. To pokazuje, iż rząd planuje standardowy scenariusz, a awaryjne cięcia to ostateczność.
Co może uratować pełną waloryzację
Kluczem jest spowolnienie wzrostu długu publicznego. Rząd zapowiada działania mające ograniczyć deficyt – choć nie podaje szczegółów, jakie dokładnie. W grę wchodzą zarówno oszczędności po stronie wydatków, jak i potencjalne zwiększenie dochodów budżetu.
Po stronie oszczędności mogą pojawić się cięcia w różnych programach, ograniczenie inwestycji publicznych czy reforma niektórych obszarów wydatków. Po stronie dochodów – ewentualne podniesienie niektórych podatków, uszczelnienie systemu podatkowego lub zwiększenie wpływów z akcyzy i innych danin.
Scenariusz awaryjny włącza się automatycznie dopiero po przekroczeniu progu 55% PKB. jeżeli dług pozostanie poniżej tej granicy – choćby minimalnie – mechanizmy oszczędnościowe nie zadziałają. Każdy punkt procentowy poniżej tego poziomu to szansa na pełną waloryzację dla emerytów.
Emeryci znają ten mechanizm z przeszłości
To nie pierwszy raz, gdy waloryzacja świadczeń staje się zakładnikiem sytuacji budżetowej. W przeszłości zdarzały się już okresy, gdy rządy ograniczały podwyżki lub wprowadzały waloryzację procentowo-kwotową, która bardziej wspierała najniższe świadczenia kosztem wyższych.
W 2026 roku jednak nie będzie to polityczna decyzja, ale automatyczny mechanizm ustawowy. jeżeli dług przekroczy próg, rząd nie będzie miał wyboru – musi zastosować awaryjną waloryzację. To różni obecną sytuację od wcześniejszych sporów o wysokość podwyżek.
Prezydent Karol Nawrocki wraz z częścią związków zawodowych postulowali w ostatnich tygodniach wariant kwotowy waloryzacji – czyli jednakowa podwyżka 150 złotych dla wszystkich emerytów. Rząd Donalda Tuska wybrał jednak wariant procentowy zgodny z ustawowym mechanizmem, który teoretycznie lepiej chroni siłę nabywczą wszystkich świadczeń proporcjonalnie.
Co to oznacza dla Ciebie – praktyczne konsekwencje
Jeśli jesteś emerytem planującym wydatki na przyszły rok, musisz liczyć się z niepewnością. Oficjalnie prognoza mówi o podwyżce 4,9%, ale realnie może być choćby o połowę mniej. Różnica dla przeciętnej emerytury około 3700 złotych to prawie 1000 złotych rocznie – czyli niemal cała trzynasta emerytura.
Warto przygotować się na gorszy scenariusz przy planowaniu budżetu domowego. jeżeli masz zaciągnięte kredyty, zobowiązania czy planujesz większe wydatki, lepiej założyć konserwatywnie niższą kwotę podwyżki. W przypadku lepszego scenariusza po prostu zostanie więcej, ale gorszy nie zaskoczy.
Seniorzy planujący remont mieszkania, wymianę sprzętu AGD czy inne większe wydatki, powinni brać pod uwagę możliwość niższych dochodów. Odłożenie zakupu o kilka miesięcy do czasu ogłoszenia ostatecznego wskaźnika waloryzacji w lutym 2026 może okazać się rozsądnym krokiem.
Kiedy poznamy ostateczną decyzję
Główny Urząd Statystyczny ogłosi oficjalny wskaźnik waloryzacji na początku 2026 roku – najprawdopodobniej w lutym. Dopiero wtedy ZUS dokona szczegółowych przeliczeń i opublikuje dokładne kwoty nowych świadczeń dla wszystkich emerytów.
Podwyżki wejdą w życie tradycyjnie od 1 marca 2026 roku. Do tego czasu rząd będzie monitorował sytuację długu publicznego i faktyczną dynamikę jego wzrostu. jeżeli okaże się, iż zbliżamy się do progu 55% PKB, awaryjny mechanizm uruchomi się automatycznie.
Warto śledzić informacje o kolejnych prognozach makroekonomicznych publikowanych przez Ministerstwo Finansów. Dane o deficycie budżetowym, tempie wzrostu gospodarczego i dynamice zadłużenia pojawią się w końcu 2025 roku. To pozwoli ocenić realność zagrożenia awaryjnym scenariuszem.
Perspektywa na kolejne lata
Problem nie zniknie po 2026 roku. Strategia zarządzania długiem przewiduje, iż relacja długu do PKB będzie rosła również w kolejnych latach. W 2029 roku może sięgnąć 59,5% – praktycznie pod samym konstytucyjnym limitem 60%.
Zbliżanie się do tego pułapu oznacza, iż każda kolejna waloryzacja może być zagrożona. Seniorzy będą musieli liczyć się z mniejszymi podwyżkami przez kilka nadchodzących lat, niezależnie od sytuacji politycznej czy wzrostu gospodarczego.
Jedynym rozwiązaniem byłaby reforma finansów publicznych prowadząca do trwałego ograniczenia deficytu. Bez tego spirala zadłużenia będzie się nakręcać, a automatyczne mechanizmy oszczędnościowe będą uderzać kolejno w różne grupy społeczne – nie tylko emerytów.
Inne kraje też borykają się z podobnymi problemami
Polska nie jest odosobniona w problemach z finansowaniem systemów emerytalnych w kontekście rosnącego długu publicznego. Wiele państw europejskich wprowadziło już mechanizmy automatycznego dostosowania waloryzacji do sytuacji budżetowej.
Włochy od lat stosują system, w którym wyższe emerytury otrzymują niższą procentową waloryzację niż minimalne świadczenia. Francja regularnie zmienia wiek emerytalny i zasady waloryzacji w odpowiedzi na problemy fiskalne. Niemcy powiązały wzrost emerytur z sytuacją demograficzną i stosunkiem pracujących do emerytów.
Polskie rozwiązanie z automatycznym progiem 55% PKB jest jednak stosunkowo ostre – włącza się gwałtownie po przekroczeniu granicy, a nie stopniowo wraz ze wzrostem długu. To oznacza większy szok dla budżetów domowych seniorów w momencie uruchomienia mechanizmu.
Związki zawodowe apelują o ochronę najniższych świadczeń
Centrale związkowe już zapowiadają protesty, gdyby doszło do drastycznego ograniczenia waloryzacji. Postulują, by w przypadku awaryjnego scenariusza przynajmniej minimalna emerytura otrzymała pełną podwyżkę 4,9%, a oszczędności dotknęły wyłącznie wyższych świadczeń.
Taki wariant byłby jednak trudny do zrealizowania prawnie. Ustawa o finansach publicznych nie przewiduje różnicowania waloryzacji w przypadku przekroczenia progów ostrożnościowych – mechanizm działa jednolicie dla wszystkich świadczeń z ZUS.
Zmiana przepisów wymagałaby nowelizacji ustawy, a ta z kolei musiałaby przejść przez parlament w atmosferze napięć politycznych. Przy obecnym układzie sił parlamentarnych mogłoby to być trudne, zwłaszcza iż każda grupa polityczna będzie starała się przerzucić odpowiedzialność na przeciwników.
Co możesz teraz zrobić
Przygotuj się mentalnie i finansowo na możliwość niższej podwyżki. jeżeli masz jakiekolwiek oszczędności, nie planuj ich wydania w całości w marcu 2026 roku w oczekiwaniu na wyższą emeryturę. Poczekaj do lutego, aż GUS ogłosi ostateczny wskaźnik.
Sprawdź swoje stałe wydatki i zastanów się, co możesz ewentualnie ograniczyć, gdyby podwyżka okazała się mniejsza. Im wcześniej przygotujesz plan awaryjny, tym mniej stresujące będzie dostosowanie budżetu domowego.
Jeśli planujesz większe zakupy czy zobowiązania finansowe oparte na założeniu wyższej emerytury, wprowadź bufor bezpieczeństwa. Załóż scenariusz pesymistyczny 2,6% i sprawdź, czy przez cały czas będzie Cię na to stać. jeżeli nie – lepiej odłożyć decyzję lub zmniejszyć skalę wydatku.

3 godzin temu















