Elektryczny bus do Morskiego Oka – ekologiczny hit czy kosztowna klapa? Pierwszy kurs bez pasażerów, cena szokuje turystów. Zielona rewolucja czy pusty kurs za miliony? Miał być przełom w transporcie do Morskiego Oka, a wyszedł… spektakularny falstart. W czwartek z Zakopanego ruszył pierwszy elektryczny bus sfinansowany przez Ministerstwo Klimatu, mający być alternatywą dla konnych zaprzęgów. Efekt? Ani jednego pasażera na inauguracyjnym kursie. Powód? Cena biletu, która skutecznie odstraszyła choćby najwierniejszych fanów ekologii.

Fot. Łukasz / Warszawa w Pigułce
Ekologiczna elita – luksus za 100 zł?
Nowoczesny pojazd, wart ponad 3 miliony złotych, może pomieścić 19 osób. Tymczasem nikt nie zdecydował się na przejazd. Cena? 100 zł w jedną stronę online, a 110 zł na miejscu. Dla porównania: tradycyjny bus do Palenicy kosztuje zaledwie 15 zł. Elektryczny dojeżdża do Włosienicy – 1,7 km przed Morskim Okiem. Rachunek jest prosty: sześciokrotnie drożej za mniej wygody.
Ekologia kontra portfel – turyści wybierają nogi
Turyści nie mają złudzeń – wybierają tańsze rozwiązania. choćby jeżeli droga do Morskiego Oka jest długa i wymagająca, cena biletu na e-busa jest dla wielu zaporowa. Dodatkowo, choć pojazd oferuje nagłośnienie z ciekawostkami o Tatrach, to na razie nikt nie miał okazji ich posłuchać.
Koniec z końmi? Rewolucja dopiero się rozkręca
Zgodnie z planami, już od przyszłego roku przewozy konne mają być ograniczone do krótszych tras, a same wozy – zmodernizowane. E-busy mają przejąć większość ruchu turystycznego. Problem w tym, iż do pełnej obsługi potrzebnych będzie 16 takich pojazdów. I to przy zerowym zainteresowaniu już na starcie.
Tatrzański eksperyment pod znakiem zapytania
Tatrzański Park Narodowy zbiera teraz opinie turystów i przewoźników. Na razie projekt wydaje się nietrafiony, ale los e-busów może się jeszcze odwrócić – pod warunkiem, iż cennik zostanie skorygowany. Dla wielu podróżnych kluczowa jest dostępność, nie tylko ekologia.
Podsumowanie: Zielony luksus, który nie ruszył z miejsca
Inwestycja w ekologiczny transport miała być symbolem zmiany, a na razie stała się symbolem rozczarowania. Elektryczny bus do Morskiego Oka wystartował… sam. Czy projekt przetrwa, czy zakończy się kosztowną porażką – pokażą kolejne tygodnie. Jedno jest pewne: bez pasażerów choćby najbardziej zielona rewolucja nie ma sensu.
Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl