Nowe prawo wchodzi w życie. Zwolnienie dyscyplinarne za jednego papierosa lub e-papierosa

2 godzin temu

Od lipca miliony pracowników muszą przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Papieros w pracy może kosztować pracownika 500 złotych mandatu, a w najgorszym przypadku – utratę posady. choćby właściciele firm nie mogą już pozwolić na wszystko.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

5 lipca 2025 roku nastąpił przełom w polskim prawie pracy. Nowe przepisy ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu zamknęły lukę prawną, z której przez lata korzystali palacze. Teraz za zapalenie papierosa w miejscu pracy grozi nie tylko mandat, ale także zwolnienie dyscyplinarne.

Koniec z „beznikotynowymi chmurkami” w biurze

Najważniejsza zmiana dotyczy rozszerzenia definicji papierosa elektronicznego. Do tej pory użytkownicy e-papierosów bez nikotyny mogli spokojnie „parować” tam, gdzie palenie było zabronione. Argumentowali, iż skoro w ich urządzeniu nie ma nikotyny, to przepisy ich nie dotyczą.

Nowelizacja ustawy tytoniowej przekreśliła te praktyki. Od 5 lipca wszystkie papierosy elektroniczne – zarówno z nikotyną, jak i bez niej – są traktowane jednakowo. „Beznikotynowe chmurki” w biurze stały się nielegalną praktyką równie surowo karaną jak tradycyjne palenie.

Ustawa z 21 maja 2025 roku, podpisana przez Prezydenta, nie pozostawia wątpliwości. Każde urządzenie służące do inhalacji pary, niezależnie od składu płynu, podlega tym samym ograniczeniom co klasyczne papierosy.

Mandat 500 złotych to dopiero początek

Za złamanie zakazu palenia w miejscu pracy grozi mandat karny w wysokości 500 złotych. Nakładają go strażnicy miejscy lub policjanci, którzy mogą zostać wezwani przez pracodawcę. To jednak nie najgorsze, co może spotkać palącego pracownika.

Nowe przepisy dają pracodawcy podstawę do zastosowania najsurowszych sankcji. Palenie w miejscu pracy może być potraktowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. W praktyce oznacza to możliwość zwolnienia bez wypowiedzenia – w trybie dyscyplinarnym.

Pracodawcy zyskali też prawo do nakładania kar porządkowych. Art. 108 Kodeksu pracy pozwala na upomnienie, naganę lub karę pieniężną za nieprzestrzeganie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy. Palenie w zakazanym miejscu idealnie wpisuje się w tę kategorię naruszeń.

Strefa dla palących – jedyne legalne rozwiązanie

Pracodawcy, którzy chcą umożliwić swoim pracownikom palenie, mają tylko jedno wyjście – wyznaczyć odpowiednią strefę. Nie może to być dowolne miejsce. Palarnia musi spełniać ścisłe wymogi techniczne.

Zgodnie z przepisami taka strefa musi być wyodrębniona konstrukcyjnie od innych pomieszczeń. Konieczna jest także wywiewna wentylacja mechaniczna lub system filtracyjny zapobiegający przedostawaniu się dymu do innych pomieszczeń. Dodatkowo pomieszczenie musi być odpowiednio oznaczone.

Koszt stworzenia takiej palarni może być znaczny. Trzeba zapewnić nie tylko odpowiednią wentylację, ale także wyposażenie w popielniczki i zabezpieczenia przeciwpożarowe. Wielu pracodawców może zdecydować się na całkowity zakaz palenia jako tańszą alternatywę.

Pracodawcy mogą wprowadzić totalny zakaz

Obecne przepisy nie zmuszają pracodawców do tworzenia palarni. Przeciwnie – mogą oni wprowadzić całkowity zakaz palenia na terenie całego zakładu pracy, włącznie z terenem przylegającym do budynku.

To radykalna zmiana w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat, gdy sądy nakazywały pracodawcom tworzenie miejsc dla palących pracowników. Wyrok NSA z 2009 roku uznawał zapewnienie palarni za „bezwzględną powinność pracodawcy”. Ta era definitywnie się skończyła.

Dziś to pracownicy muszą dostosować się do polityki firmy, a nie odwrotnie. jeżeli pracodawca zakaże palenia na całym terenie, pracownicy mogą zapalić jedynie poza obszarem należącym do firmy – na przykład na chodniku przed budynkiem.

Nowe przepisy uderzają w nałóg

Zmiana przepisów kończy z wieloletnią praktyką dodatkowych przerw na papierosa. Pracownicy palący często robili sobie nieformalną przerwę co godzinę, argumentując, iż „tylko na chwilę wyjdą zapalić”. Teraz taka praktyka może się skończyć zwolnieniem.

Pracodawcy nie mają obowiązku wprowadzania dodatkowych przerw na palenie. Pracownikom przysługuje jedynie 15-minutowa przerwa przy pracy trwającej co najmniej 6 godzin oraz ewentualna przerwa na posiłek nieprzekraczająca 60 minut. W tym czasie mogą palić, ale wyłącznie w wyznaczonych miejscach.

Niektórzy pracodawcy mogą zdecydować się na wprowadzenie dodatkowej, bezpłatnej przerwy na palenie. To jednak ich dobra wola, a nie obowiązek wynikający z prawa. Pracownicy nie mają prawa rościć o takie przerwy.

Nowe przepisy nakładają na pracodawców nowy obowiązek. Muszą umieścić w widocznych miejscach oznaczeń informujących o zakazie palenia. Brak takich tablic może skutkować grzywną do 2000 złotych dla właściciela lub zarządzającego obiektem.

Pracodawcy stają się także odpowiedzialni za egzekwowanie zakazu. jeżeli widzą pracownika palącego w niedozwolonym miejscu, powinni zareagować. Bierność może być interpretowana jako tolerowanie łamania przepisów.

Kontrolę przestrzegania przepisów prowadzą straż miejska i policja. Pracownicy złapani na paleniu w zakazanych miejscach mogą liczyć się z natychmiastowym mandatem w wysokości 500 złotych, niezależnie od ewentualnych konsekwencji służbowych.

Koniec ery pobłażliwości

Nowe przepisy oznaczają koniec epoki pobłażliwości dla palących pracowników. Firmy, które do tej pory przymykały oko na papierosy w biurze, muszą radykalnie zmienić podejście. Tolerowanie palenia może teraz skutkować karami nie tylko dla pracowników, ale także dla pracodawców.

Regulaminy pracy w całej Polsce będą musiały zostać zaktualizowane. Zasady BHP wymagają rewizji, a kadry personalne muszą przygotować się na egzekwowanie nowych przepisów. Era dodatkowych przerw na papierosa definitywnie się kończy.

Palący pracownicy mają teraz trzy opcje: przyzwyczaić się do palenia wyłącznie w wyznaczonych miejscach, ograniczyć palenie do przerw służbowych lub zrezygnować z nałogu. Czwarta opcja – ignorowanie przepisów – może kosztować nie tylko 500 złotych mandatu, ale także utratę pracy.

Idź do oryginalnego materiału