Jarosław Kaczyński po raz kolejny rzuca insynuacje pod adresem Donalda Tuska, tym razem powołując się na wywiad Angeli Merkel. Była kanclerz Niemiec wcale nie obwiniała Polski o wojnę w Ukrainie, ale dla prezesa PiS to nieistotne — ważne, iż można znów rozniecić antyniemieckie emocje i uderzyć w rząd. Kaczyński, pozbawiony realnej władzy, coraz częściej sięga po stare metody: manipulację, półprawdy i straszenie Tuskiem, który w jego wyobraźni wciąż jest symbolem wszystkich politycznych porażek.
Jarosław Kaczyński po raz kolejny wraca do swojej ulubionej politycznej zabawy – rzucania insynuacji wobec Donalda Tuska. Tym razem pretekstem stał się wywiad byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, w którym ta mówiła o próbie wznowienia dialogu Unii Europejskiej z Rosją w 2021 roku. Choć ani razu nie padło tam stwierdzenie, iż Polska ponosi winę za wojnę w Ukrainie, prezes PiS jak zwykle zbudował z półsłów i domysłów pełnowymiarową teorię spiskową.
Kaczyński napisał na platformie X: „Polityczna Mutti i promotorka kariery Tuska oskarża Polskę i kraje bałtyckie, iż przyczyniły się do wojny na Ukrainie, bo nie dążyły do ocieplenia relacji z Rosją…”. I dalej: „Kuriozalna argumentacja, kłamliwie przypisująca odpowiedzialność za wojnę tym, którzy przestrzegali przed imperialnymi zapędami Putina. Czy Tusk zdecyduje się sprostować swoją polityczną przyjaciółkę?”.
To typowa dla Kaczyńskiego retoryka – łączyć dwa wątki, które nie mają ze sobą nic wspólnego, po to, by znów uderzyć w Donalda Tuska. Merkel mówiła o polityce unijnej sprzed wybuchu wojny, o dyplomatycznych staraniach, które zablokowały Polska i kraje bałtyckie. Nie obwiniała Polski o nic – wskazywała tylko fakt historyczny. Ale dla Kaczyńskiego każdy cień, każda okazja, by powiązać Tuska z Niemcami, staje się paliwem do politycznego ognia.
Nawet Marek Magierowski, były ambasador Polski w USA i Izraelu – daleki od entuzjazmu wobec rządu Tuska – zwrócił uwagę, iż interpretacja PiS to czysta manipulacja. „W którym miejscu wywiadu Angela Merkel obwinia Polskę za wojnę? Słowa, tak obficie cytowane dziś przez media, z jej ust nie padają. Od tego stwierdzenia do sformułowania, iż „Polska jest współodpowiedzialna za wojnę Putina”, droga dość daleka” – napisał Magierowski.
Ale Kaczyński nie byłby sobą, gdyby nie dorobił ideologii tam, gdzie nie ma faktów. W jego świecie każda wypowiedź zachodniego polityka to potwierdzenie tezy, iż Tusk i Niemcy „knują przeciw Polsce”. Tyle iż to już nie polityka – to obsesja.
Prezes PiS od lat żywi się narracją o zdradzie, obcych wpływach i rzekomych niemieckich interesach w polskim rządzie. choćby po przegranych wyborach wciąż próbuje tę samą melodię: Merkel, Tusk, Berlin, Moskwa – wszystko wrzucone do jednego worka, by utrzymać wśród swoich wyborców poczucie zagrożenia.
Problem w tym, iż ta strategia jest coraz bardziej przezroczysta. Kaczyński nie ma dziś żadnych realnych argumentów ani programu, więc zostaje mu polityczna mgła i podejrzenia. Zamiast mówić o sprawach, które naprawdę obchodzą Polaków – inflacji, bezpieczeństwie, zdrowiu – prezes PiS po raz kolejny odgrzewa stare wątki z „niemieckiego spisku” w roli głównej.
Widać też coraz wyraźniej, iż jego ataki na Tuska mają wymiar osobistej obsesji. Pytanie: czy naprawdę wierzy w to, co mówi, czy po prostu wie, iż ta retoryka wciąż działa na część elektoratu? Bo trudno uwierzyć, iż doświadczony polityk nie rozumie różnicy między stwierdzeniem faktu („Polska nie zgodziła się na rozmowy z Rosją”) a oskarżeniem („Polska przyczyniła się do wojny”).
Takie zachowanie to nie tylko dowód braku klasy, ale też cyniczne podsycanie emocji w społeczeństwie. Kaczyński doskonale wie, iż jego słowa zostaną podchwycone przez propagandowe media, które zamienią je w kolejną kampanię przeciwko rządowi Tuska.
Jarosław Kaczyński, zamiast poważnego lidera opozycji, coraz bardziej przypomina sfrustrowanego emeryta polityki, który nie potrafi pogodzić się z utratą władzy. Rzuca oskarżenia, cytuje półprawdy, tworzy narracje bez pokrycia – wszystko po to, by nie zniknąć z nagłówków.
Trudno nie odnieść wrażenia, iż jego najnowszy wpis to po prostu desperacka próba powrotu do gry. Gdy brakuje realnych pomysłów, pozostaje tylko wróg – a najlepiej taki, który działa na emocje: Niemcy i Tusk. Ta kombinacja przez lata dawała PiS paliwo polityczne, dziś jednak brzmi jak echo przeszłości.
Kaczyński znowu rzuca cień podejrzeń, bo tylko w cieniu potrafi działać. A gdy światło faktów pokazuje, iż jego słowa nie mają pokrycia, pozostaje już tylko gniew – i kolejne insynuacje wobec człowieka, który od dawna żyje w jego politycznej głowie za darmo.