Koalicja trzydziestu znanych postaci z UE – od byłych członków rządów po przedstawicieli biznesu, związków zawodowych i organizacji społeczeństwa obywatelskiego – apeluje do Unii Europejskiej o utrzymanie solidnych regulacji dotyczących zrównoważonego rozwoju.
Apel pojawia się w przededniu kluczowego głosowania w komisji prawnej Parlamentu Europejskiego nad pierwszym pakietem Omnibus, który ma wprowadzić zmiany w unijnych przepisach środowiskowych i biznesowych.
Sygnatariusze listu ostrzegają, iż wycofanie się z istotnych regulacji podważyłoby postępy Unii Europejskiej w kierunku odpornej i konkurencyjnej gospodarki opartej na wartościach. Podkreślają, iż proponowane uproszczenia powinny wzmacniać – a nie osłabiać – reputację UE jako odpowiedzialnego partnera biznesowego i lidera działań klimatycznych.
Wśród sygnatariuszy listu są była fińska premier Sanna Marin, była europosłanka i unijna komisarz Danuta Hübner, były szef unijnej dyplomacji Josep Borrell oraz były unijny komisarz Nicolas Schmidt.
Brak zrównoważoności to prawdziwy koszt
Tymczasem w środę (8 października) chadecy, socjaliści i liberałowie uzgodnili kompromis, który znacząco zmniejsza liczbę firm objętych dyrektywą CSDDD. Kluczowa zmiana polega na radykalnym podniesieniu progów, które decydują o objęciu przedsiębiorstw regulacjami.
Zgodnie z nowymi ustaleniami przepisy będą dotyczyć jedynie firm zatrudniających co najmniej 5 tys. pracowników i osiągających obroty na poziomie minimum 1,5 miliarda euro. Dla porównania, w tej chwili dyrektywa obejmuje przedsiębiorstwa zatrudniające od tysiąca pracowników i osiągające 450 milionów euro przychodów.
Komisja Europejska argumentuje, iż zmiany są potrzebne, aby nie obciążać firm nadmiernie skomplikowanymi wymogami raportowymi przed planowanym wejściem przepisów w życie w 2027 roku.
Jak podkreśla Irena Pichola, prezeska zarządu Forum Odpowiedzialnego Biznesu, Przewodnicząca Komitetu Sterującego Chapter Zero Poland jednym z największych błędów w obecnej debacie jest przeciwstawianie sobie zrównoważonego rozwoju i konkurencyjności. – Inwestycja w zrównoważony rozwój to inwestycja w konkurencyjność, a nie jej zaprzeczenie – uważa.
– Kiedy inwestujemy w efektywność środowiskową i kosztową, budujemy przewagę konkurencyjną. Tymczasem sprowadzanie całej kwestii do obciążeń związanych z raportowaniem całkowicie wypacza intencje regulacji. Wstrzymując działania, biznes traci konkurencyjność – a nie odwrotnie – dodaje.
Koszt neutralności klimatycznej
Zdaniem ekspertki znaczne ograniczenie liczby firm objętych dyrektywą CSRD może mieć dalekosiężne, negatywne skutki – zarówno dla realizacji unijnych celów klimatycznych, jak i dla samej konkurencyjności europejskiego biznesu.
– Wierzymy głęboko, iż biznes ponosi dużą odpowiedzialność za wpływ na zmiany klimatu. Cele wyznaczone przez Unię Europejską w drodze do neutralności klimatycznej wymagają intensywnych i przyspieszonych działań. Propozycje, które ograniczają liczbę firm objętych regulacjami, mogą jednak podważyć sens całego systemu – podkreśla Pichola.
Jak wskazuje, przyszłość należy do firm świadomych i dalekowzrocznych. – Tylko te przedsiębiorstwa, które myślą długoterminowo i rozumieją korzyści płynące z transformacji, będą potrafiły z niej skorzystać. Reszta, pozbawiona impulsu i przymusu, po prostu zostanie w tyle – ostrzega.
Głosowanie i dalsze kroki
Członkowie komisji JURI Parlamentu Europejskiego mają głosować nad stanowiskiem w sprawie pakietu Omnibus I w poniedziałek (13 października).
Po głosowaniu w komisji stanowisko w sprawie Omnibus I będzie musiało zostać zatwierdzone na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, prawdopodobnie na tej odbywającej się od 20 do 23 października. Dopiero po tym kroku rozpoczną się negocjacje między Komisją Europejską, Parlamentem i Radą UE.
Decyzje, które zapadną w najbliższych dniach, zadecydują o ostatecznym kształcie przepisów i o tym, ile europejskich firm faktycznie będzie podlegało obowiązkom wynikającym z dyrektywy o należytej staranności.