Zarzuty, pogróżki i wiatraki – kampania referendalna w Grodkowie

4 dni temu
Fot. Radio Doxa

„Wielka polityka wdarła się na nasze grodkowskie podwórko” – tak o ostatnim proteście z udziałem działaczy Prawa i Sprawiedliwości mówią przedstawiciele gminy Grodków. Przed urzędem miejskim zorganizowali dziś konferencję w odpowiedzi na poniedziałkowe (29.09) wydarzenia w Bąkowie, gdzie politycy PiS wraz z grupą mieszkańców sołectwa opowiedzieli się przeciwko budowie na terenie gminy kolejnych farm wiatrowych.

Przypomnijmy – kwestia wiatraków, to główny powód przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania władz Grodkowa. Decyzję, czy burmistrz oraz rada miejska powinni zostać odwołani przed upływem kadencji mieszkańcy podejmą w najbliższą niedzielę, 5 października.

Samorządowcy uważają, iż są pomawiani, a urząd zasypywany jest wnioskami, co spowalnia pracę nad bieżącymi sprawami.

– Nie ma miejsca na politykę tutaj w Grodkowie, tylko na działanie i na współdziałanie ludzi. Osobiście zostałem zaatakowany przez polityków. Zostałem pomówiony, iż działam niezgodnie z prawem, iż wykorzystuję stanowisko na jakieś swoje prywatne sprawy. To jest nieprawda, źle się z tym czuję, iż mój wizerunek jest tak szkalowany. Szanowni Państwo, dajcie nam pracować, dajcie nam czas – mówi Dariusz Gajewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Grodkowie.

– W całej poprzedniej kadencji rady miejskiej było mniej więcej około 160 wniosków i zapytań ze strony radnych, na całą kadencję. W rok po wyborach, w kwietniu było ich 115. Te wnioski tyczą się wszystkiego. Przyjmujemy z pokorą wszelakie uwagi dotyczące działalności, staramy się na to reagować, to nie jest tak, iż nie widzimy tam żadnego sensu. Natomiast powielanie tych samych opracowań i wrzucanie na biuro podawcze po parę razy, po kilkanaście razy to już niestety nie jest nic, co służy sprawie – mówi Miłosz Krok, burmistrz Grodkowa.

Przewodniczący rady miejskiej poinformował, iż w sprawie fałszywych oskarżeń wobec niego współpracuje już z prawnikami. Burmistrz Grodkowa zapewnił, iż procedowanie planu ogólnego gminy odbywa się zgodnie z przyjętymi założeniami, a po opracowaniu dokument konsultowany będzie z mieszkańcami.

Norbert Bohdziul, pełnomocnik komitetu referendalnego w Grodkowie, informuje, iż na krytykę i pogróżki narażeni są także zwolennicy referendum, a wnioski i zapytania do urzędu są kierowane na piśmie, zgodnie z zaleceniami burmistrza. Bohdziul podkreśla, iż brak dialogu z mieszkańcami w tym debat dotyczących wiatraków to główny powód zorganizowania referendum i zarzuca władzom niszczenie plakatów referendalnych i zniechęcanie do udziału w głosowaniu.

– Jako mieszkańcy czujemy się zostawieni sami sobie, praktycznie pod względem każdego aspektu, o ile chodzi o rozwój naszej gminy. Burmistrz nie spotkał się z mieszkańcami po naszych apelach, po naszych prośbach. Teraz razem ze swoimi pracownikami zrywa plakaty, ściąga plakaty referendalne bez konsultacji z komitetem referendalnym. Sami jesteśmy osobami narażonymi na dosyć mocną krytykę. Ja osobiście dostałem pogróżki, choćby te pogróżki zgłoszone zostały na policję. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej, gdzie mieszkańcy zostali niedopuszczeni do głosu przez pana przewodniczącego rady miejskiej, na każde zapytanie dostawali odpowiedź pana burmistrza – „proszę to złożyć na piśmie”. Nie pozostaje nic innego, jak tylko ustosunkować się do słów pana burmistrza – mówi Bohdziul.

Dodajmy, iż aby wyniki referendum w Grodkowie były wiążące, musi wziąć w nim udział co najmniej 3836 osób w sprawie odwołania burmistrza, oraz 4194 mieszkańców w sprawie odwołania rady miejskiej.

Dariusz Gajewski, Miłosz Krok:

Norbert Bohdziul:

autor: Anna Kurc

Idź do oryginalnego materiału