Słowacki premier Robert Fico ponownie wychodzi przed szereg, podważając wspólne stanowisko Unii Europejskiej wobec Rosji. Jego najnowsze deklaracje rzucają cień na jedność Wspólnoty i stawiają pytanie o przyszły kurs polityczny Bratysławy.
Premier Słowacji Robert Fico wyraził sprzeciw wobec propozycji Komisji Europejskiej dotyczących stopniowego wycofywania importu rosyjskiego gazu, ropy naftowej oraz wzbogaconego uranu.
W dzisiejszym (7 maja) oświadczeniu określił te działania mianem „gospodarczego samobójstwa”, argumentując, iż mogą one negatywnie wpłynąć na ceny energii i konkurencyjność gospodarki Unii Europejskiej.
Zarówno stanowisko dotyczące polityki energetycznej, jak i deklarowana gotowość do utrzymania współpracy z Rosją, wpisują się w szerszy kontekst dyskusji na temat kierunku polityki zagranicznej i bezpieczeństwa energetycznego Słowacji.
Kraj ten, będąc członkiem Unii Europejskiej i NATO, pozostaje jednocześnie w dużym stopniu uzależniony od dostaw surowców energetycznych z Federacji Rosyjskiej.
Fico: „To nowa żelazna kurtyna”
Propozycje Komisji Europejskiej mają na celu uniezależnienie Unii od surowców energetycznych z Rosji do końca 2027 roku. Są odpowiedzią na rosyjską inwazję na Ukrainę i próbą odcięcia finansowania dla reżimu Władimira Putina. Dla Roberta Ficy to jednak „ideologiczny projekt, który niszczy racjonalność gospodarczą Europy”.
— To po prostu ekonomiczne samobójstwo doprowadzić do sytuacji, w której ani gaz, ani energia jądrowa, ani ropa nie mogą pochodzić z Rosji, tylko dlatego, iż buduje się nową żelazną kurtynę między Zachodem a Rosją — stwierdził Fico
Premier zadeklarował, iż Słowacja będzie aktywnie dążyć do zmian legislacyjnych w UE, by zablokować lub złagodzić proponowane ograniczenia. Choć decyzje będą zapadać większością kwalifikowaną, Fico liczy na wsparcie Węgier i potencjalnie innych państw Europy Środkowej, które – jak Słowacja – wciąż importują rosyjski gaz.
Obchody w Moskwie: polityczny manifest
Jeszcze bardziej wyrazisty sygnał polityczny premier Słowacji wysłał, ogłaszając swój udział w moskiewskich obchodach Dnia Zwycięstwa 9 maja.
Choć wielu przywódców europejskich od dawna unika tej uroczystości, od czasu wojny z Ukrainą uczestnictwo w niej stało się jednoznaczne z politycznym wsparciem Kremla.
Fico tłumaczy swój gest „szacunkiem dla historii i wspólnego dziedzictwa walki z faszyzmem”, ale jego decyzja budzi sprzeciw nie tylko w Brukseli, ale także wśród części słowackiego społeczeństwa.
Krytycy zwracają uwagę, iż Fico – powracając do władzy po październikowych wyborach – systematycznie zbliża Słowację do osi Moskwa – Budapeszt, osłabiając jej pozycję wewnątrz Unii i dystansując się od wsparcia dla Ukrainy.
Słowacja znajduje się w trudnej sytuacji energetycznej – znaczna część jej gazu i ropy wciąż pochodzi z Rosji, a lokalna infrastruktura nie pozwala na szybkie uniezależnienie się od tych dostaw. Jednak wybór, jakiego dokonuje premier Fico, wykracza poza rachunek ekonomiczny.
— To nie tylko spór o gaz, to sygnał, iż Słowacja może stać się koniem trojańskim Rosji w Unii Europejskiej — stwierdził analityk ds. Europy Środkowej Peter Krekovič.
Działania UE wobec różnicy stanowisk
W obliczu planowanego wycofania rosyjskiego gazu i ropy do 2027 roku, Unia Europejska będzie musiała zmierzyć się nie tylko z problemami technologicznymi i kosztami transformacji, ale także z wewnętrznymi podziałami.
Postawa Ficy i jego sojuszników zagraża jedności Wspólnoty, szczególnie w czasach, gdy solidarność energetyczna i wsparcie dla Ukrainy mają najważniejsze znaczenie dla bezpieczeństwa europejskiego.
Zgodnie z zapowiedziami Komisji Europejskiej, propozycje prawne w tej sprawie mają zostać przedstawione w czerwcu i będą podlegać głosowaniu według zasady większości kwalifikowanej.
Oznacza to, iż do ich przyjęcia potrzebne będzie poparcie co najmniej 15 z 27 państw członkowskich, reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności Unii Europejskiej. Tym samym sprzeciw jednego lub dwóch państw – takich jak Słowacja czy Węgry – nie będzie wystarczający do zablokowania inicjatywy, choć może ją politycznie osłabić lub opóźnić.
Potencjalna opozycja mogłaby jednak zyskać na sile, gdyby do sprzeciwu przyłączyłyby się państwa o podobnych interesach energetycznych lub bliskich relacjach z Rosją, np. Austria Bułgaria, czy Rumunia.
Kluczowe będą więc nie tylko oficjalne głosowania, ale również zakulisowe negocjacje, w których państwa członkowskie będą zabiegać o uwzględnienie swoich uwarunkowań gospodarczych i politycznych.