Węgierskie media niezależne na skraju upadku – Bruksela reaguje

2 godzin temu

Na Węgrzech trwa brutalna walka o wolność słowa. Od kilku lat obserwujemy, jak rząd Viktora Orbána systematycznie ogranicza przestrzeń dla niezależnych dziennikarzy, przejmując kontrolę nad mediami lokalnymi, krajowymi i cyfrowymi. Publiczne pieniądze, zamiast trafiać do różnych podmiotów medialnych, zasilają jedynie te lojalne wobec rządu.

Dla wielu redakcji to wyrok. Tracą reklamodawców, dostęp do odbiorców i – co najgorsze – możliwość niezależnego funkcjonowania. Kilka z nich, jak np. Magyar Hang, funkcjonuje już niemal wyłącznie dzięki wsparciu czytelników. Inne – po prostu znikają.

Miliony euro na prorządowe media

W ciągu ostatnich ośmiu lat władze w Budapeszcie przeznaczyły ponad miliard euro na wsparcie medialne. Pieniądze pochodziły głównie z reklam państwowych instytucji, a ich przepływ był wyraźnie ukierunkowany: omijały one media krytyczne wobec rządu. Zamiast tego, preferowano koncerny i tytuły publikujące treści promujące politykę Orbána – niekiedy choćby w tekstach turystycznych czy kulinarnych.

Efekt? Spadek pluralizmu, dominacja jednolitej narracji, a także osłabienie dziennikarstwa śledczego i niezależnej analizy politycznej.

Bruksela reaguje – może być drogo

Zaniepokojona sytuacją Komisja Europejska rozpoczęła dochodzenie. Rozważana jest nie tylko możliwość nałożenia kar finansowych, ale również wstrzymanie części funduszy unijnych, co miało już miejsce w poprzednich latach. W grę wchodzi choćby żądanie zwrotu dotacji, jeżeli zostanie udowodnione, iż zostały one użyte niezgodnie z zasadami przejrzystości i równości konkurencji.

Jak komentują urzędnicy z Brukseli, problem nie dotyczy tylko mediów. To element szerszego zjawiska demontażu instytucji demokratycznych, który ma miejsce na Węgrzech od co najmniej dekady.

Inwigilacja, cenzura i nowe prawo

W grudniu 2023 roku rząd przyjął tzw. ustawę o ochronie suwerenności, która umożliwia służbom większy nadzór nad partiami politycznymi oraz organizacjami pozarządowymi korzystającymi z zagranicznego wsparcia. Dla wielu komentatorów to krok w kierunku pełnej kontroli nad społeczeństwem obywatelskim.

Jeszcze większe kontrowersje wzbudziły doniesienia o inwigilacji urzędników unijnych, w tym z OLAF – unijnej agencji zajmującej się zwalczaniem nadużyć finansowych. Mieli oni być śledzeni przez węgierskie służby podczas wizyt w Budapeszcie.

Wolność prasy? Na szarym końcu

W 2024 roku organizacja Reporterzy bez Granic umieściła Węgry na 25. miejscu w UE (na 27 krajów), jeżeli chodzi o wolność prasy. Globalnie zajmują one 67. pozycję na 180. To dramatyczny spadek w porównaniu z początkiem rządów Orbána.

Czy możliwy jest polityczny przełom?

Pomimo presji, rząd Orbána utrzymuje twardy kurs. Jednak poparcie społeczne dla partii Fidesz wyraźnie maleje. Na sile zyskuje opozycyjna partia TISZA kierowana przez Pétera Magyara, byłego bliskiego współpracownika Orbána, który przeszedł na stronę opozycji.

W Brukseli coraz częściej mówi się o aktywacji artykułu 7 Traktatu o UE, który w skrajnych przypadkach może doprowadzić do zawieszenia prawa głosu danego kraju. W tej chwili poparcie dla takiego rozwiązania wyraża 19 państw członkowskich – brakuje więc zaledwie kilku głosów. Toptribune.today

Idź do oryginalnego materiału