Skrajna prawica w Parlamencie Europejskim przygotowuje wniosek o wotum nieufności wobec przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Zarzuty dotyczą braku transparentności i nadużyć w związku z tzw. aferą Pfizergate. Choć szanse na jego przegłosowanie są niewielkie, może to poważnie osłabić polityczną pozycję polityk.
Ursula von der Leyen straci stanowisko? Europoseł zapowiada wniosek
Złożenie wniosku o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen zapowiedział rumuński eurodeputowany skrajnej prawicy Gheorghe Piperea. Jak przekazał w rozmowie z "Financial Times" planuje przedłożyć dokument w czwartek, po zebraniu wymaganych 72 podpisów.
- Inicjatywa ta dotyczy przede wszystkim obrony przejrzystości oraz zapewnienia uczciwego i autentycznego procesu demokratycznego - wyjaśniał w rozmowie z dziennikiem.
Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen. Pokłosie afery Pfizergate
Wniosek Piperea opiera się na tzw. aferze Pfizergate, dotyczącej nieujawnionych wiadomości tekstowych wymienianych przez przewodniczącą Komisji Europejskiej z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą podczas negocjacji kontraktów na szczepionki przeciw COVID-19 w 2021 roku.
Eurodeputowany zarzuca von der Leyen nie tylko brak przejrzystości, ale także lekceważenie Parlamentu Europejskiego - zastrzeżenie to podzielają również niektórzy centrowi i lewicowi posłowie, którzy twierdzą, iż przewodnicząca zbyt często pomija jedyną instytucję UE wybieraną w wyborach bezpośrednich i faworyzuje rządy państw członkowskich.
ZOBACZ: Francuski parasol nuklearny. Ursula von der Leyen komentuje pomysł Paryża
W maju Sąd Generalny UE orzekł, iż Komisja naruszyła zasadę dobrej administracji, odmawiając ujawnienia wspomnianych wiadomości. Sprawę do sądu wniósł "New York Times", po tym jak Komisja twierdziła, iż nie może odnaleźć korespondencji. Sąd uznał to tłumaczenie za niewiarygodne i prawnie nieuzasadnione.
- To element szerszego wzorca instytucjonalnego nadużycia, lekceważenia zasad demokratycznych i postępującej utraty zaufania obywateli do sposobu sprawowania rządów w Unii - ocenił rumuński eurodeputowany.
Sprawdzian zaufania przed szefową KE. Konsekwencje mogą być poważne
"Financial Times" podkreśla, iż chociaż próg wymagany do przeprowadzenia głosowania nad wotum nieufności jest niski, o tyle obalenie von der Leyen wymagałoby głosów ponad dwóch trzecich posłów do PE. Zgromadzenie liczy 720 członków, z czego 401 głosowało za jej wyborem rok temu. Jednak od tego czasu - jak wskazuje dziennik - zraziła do siebie część eurodeputowanych.
Również sam inicjator wniosku przyznał, iż szanse na sukces są raczej niewielkie, ale jego zdaniem jest to "kluczowa okazja do konstruktywnej i uzasadnionej krytyki" wobec przewodniczącej KE. - Zobowiązuje to Komisję do ustosunkowania się do zastrzeżeń i przedstawienia uzasadnień - argumentował.
ZOBACZ: Von der Leyen o relacjach z Trumpem. "Era ostrej konkurencji"
Jak konkluduje "FT", iż choć von der Leyen prawdopodobnie przetrwa głosowanie, które może się odbyć już w przyszłym miesiącu, może to zmusić ją do dalszych kompromisów zarówno z lewicą, jak i prawicą, aby zapewnić sobie ich poparcie. "To zagraża realizacji jej programu politycznego na drugą kadencję" - podkreślono.
Dziennik przypomina, iż głosowanie nad wotum nieufności w Komisji Europejskiej to rzadkość, ale w przeszłości miało ono poważne konsekwencje. Przykładem jest sytuacja z 1999 roku, kiedy to Komisja kierowana przez Jacques’a Santera ustąpiła w wyniku zarzutów o oszustwa i brak przejrzystości - mimo wcześniejszego uzyskania wotum zaufania. Od tamtej pory podjęto jedynie cztery próby przeprowadzenia wotum nieufności, z których żadna nie zakończyła się powodzeniem.
