Święto 22 lipca – kto pamięta ?

wiernipolsce1.wordpress.com 14 godzin temu

Narodowe Święto Odrodzenia Polski było najważniejszym polskim świętem w okresie Polski Ludowej, obchodzonym co roku 22 lipca w rocznicę ogłoszenia Manifestu PKWN w 1944 roku. 22 lipca był dniem wolnym od pracy. O samym manifeście powiem tylko, iż deklarowano w nim przejęcie ziem niemieckich oraz własności rolnej zdrajców i obszarników w celu rozdzielenia jej za minimalną opłatą między małorolnych i średniorolnych chłopów i robotników na wsi. Ta deklaracja została spełniona.

Obchody Święta Odrodzenia Polski w Katowicach

Święto 22 Lipca zostało zniesione przez Sejm Kontraktowy w 1989 roku. I przez 27 lat propaganda III RP zrobiła wszystko, by negować, wyszydzać i ośmieszać Polskę Ludową i jej osiągnięcia. Premier J. K. Bielecki stwierdził, iż szkody wyrządzone przez PRL są większe od strat, poniesionych w czasie wojny i okupacji. PiS-owscy ideolodzy nakazali (dość skutecznie) wstydzić się tym, którzy należeli do PZPR lub byli na przykład milicjantami. choćby Rafał Gawroński, daleki od PiS-owskiej ideologii, wspomniał ostatnio o „okresie wielkiego obozu koncentracyjnego dla Polaków, zwanego PRL-em”.

Jak było w istocie? – Dużo pisała o tym pani Tiamat: o odbudowie Polski po zniszczeniach wojennych, o prawach obywateli, oświacie i kulturze:

Jako dziecko czułam się w PRL bardziej bezpieczna w drodze do szkoły i ze szkoły, bardziej bezpieczna na ulicy, w szpitalu i w sanatorium w czasach powojennych, gdzie była straszliwa bieda i niedobór wszystkiego. Natomiast swoje dzieci musiałam wywieźć z kraju w 35 lat po wojnie, żeby się do nich nie dorwała ‚oświatowa’ ubecja solidarnościowa, pedofile na kolonii i bandyci na ulicy. I żeby nie musiały czekać aż do śmierci, by je jakiś szpital przyjął… I nie bardzo marzyło mi się, żeby jakieś biurwy faszystowskie odebrały mi dzieci, bo jestem na przykład za gruba!

Teraz dzieci już samodzielnie w Polsce nie mogą jeździć autostopem, zarezerwowanym dla prostytutek i jurnych kierowców TIR-ów. W Polsce PRL-owskiej trzeba było dużo rzeczy poprawić i ulepszyć. Ale rewolucja ubecka była nam tak potrzebna jak Ukrainie majdan. Niestety, dla wielu pseudo-patriotów, którzy są w stanie własny naród poświęcić dla subiektywnego pojęcia wolności i suwerenności, przeżycia wojenne cywilnej ludności Polski nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Tyle o patriotyzmie wychowanków Radia Wolna Europa (…).

Rynek w Krakowie, lata 70-te

Środowisko krakowskie było zawsze rozgadane, rozdyskutowane i – choć nie mieliśmy problemów typu stoczniowcy czy górnicy – pyskowaliśmy na ustrój od ucha do ucha. Akademickie kręgi były bardzo żywe, a iż Kraków jest ciasny, więc się wszystkie filozofy i politycy z różnych uczelni spotykali w kawiarniach na Rynku, u Noworola (w Sukiennicach) , w ‚Ryju’ (Rio) na Jana, w Jaszczurach, w Jamie Michalikowej, w SAIT-cie (stowarzyszenie wolnomyślicieli) na Rynku, a także w lokalnych klubach: w ‚Syfie’ – u medyków i u plastyków ‚Pod Ręką’.

‚AGH-amy’ i” ‚Uniwersytutki’ spotykali się na Juwenaliach, ‚pod Adasiem’ (pomnikiem Mickiewicza) na czytaniu poezji różnych dobrych i zupełnie beznadziejnych poetów. Łaziliśmy do Piwnicy pod Baranami, gdzie bawiliśmy się w podziemną opozycję i ‚wielki monde’. Było dużo snobizmu, szpanerstwa, ale bawiliśmy się świetnie, a w południe wygłodniała i wyszczekana banda spotykała się jeszcze na Małym Rynku w jadłodajni u Pietruszki na pysznych domowych pierogach. Bardziej wytworni wysiadywali w Antycznej, skąd widać było cały Rynek i Sukiennice.
http://zygmuntbialas.blog.pl/2016/06/04/jak-to-bylo-w-tym-prl-u-04-06-2016/

Także bloger Rysa napisał parę słów o naszym życiu w PRL:

Witam
W uzupełnieniu wspaniałego komentarza (wspomnienia?) @Tiamat dodam kilka swoich refleksji z tamtego okresu. Tez miałem przyjemność studiowania w Krakowie od połowy lat 60-ych i jako typowo galicyjski syn chłopa, zdobywający z wielką upartością szlify inteligenckie, chłonąłem w pełni wszystkie z tym związane wypadki. Ponieważ studiowałem systemem zaocznym, nie byłem w stanie mieć tylu kontaktów i przeżyć jak Sz.P.Tiamat, niemniej jednak i w swoim życiu poznałem kilku ludzi z bohemy krakowskiej.

I charakterystyczne jest to, iż np. ludzie ci nie byli zadufani w sobie, w kontaktach osobistych nie pokazywali wyższości, ba, wręcz przeciwnie, z całą uwagą wsłuchiwali się w wypowiedzi całkiem młodych i często jeszcze „zielonych” studentów. A po kilku „głębszych” poziom dyskusji sięgał wyżyn filozoficznych. Tak więc zdarzyło się też mnie, iż poznałem kilku z nich osobiście – Grechutę, Skrzyneckiego czy choćby Sztaudyngera.

Piwnica pod Baranami

Charakterystyczna dla tego okresu jest wyraźna swoboda kontaktu między różnymi grupami społecznymi, mówiąc ówczesnym językiem – klasami. Konfraternia klasy robotniczo – chłopskiej była całkowicie rozpolitykowana i niestety – jak pisze P.Tiamat – zapatrzona w Zachód jak w bożyszcze. Ten właśnie brak refleksyjności w ocenie odbił się we wczesnych latach 80-ych wpuszczeniem ruchu Solidarności w maliny, wykorzystując do tego niektórych pazernych działaczy, a także określoną inteligencką grupę etniczną, która inspirowała do przejęcia całkowitej kontroli w Polsce, co niestety jej się udało z widocznym w tej chwili skutkiem.

Działanie tej grupy było już wyraźnie widoczne w drugiej połowie lat 60-tych i to właśnie oni m.in. wywołali rozruchy marcowe w 1968 roku, podburzając gorącą brać studencką. I proszę sobie wyobrazić, iż mimo kilku tysięcy studentów, protestujących pod pomnikiem „Adasia”, i kilku tysięcy ZOMO-wców nikt w tym czasie (przynajmniej według mojej wiedzy) nie zginął, najwyżej nabawił się od pał siniaków lub był kompletnie przemoczony (co osobiście spotkało i mnie).

Będąc od wczesnych lat młodości przekonań lewicowych, czynnie działałem w PZPR i pamiętam, iż po powrocie ze zjazdu na uczelni nasza POP (podstawowa organizacja partyjna) gościła przedstawiciela Komitetu Powiatowego, który wystąpił z listem centralnych władz partyjnych w sprawie potępienia rozruchów studenckich. Jako jedyny student w tej organizacji sprzeciwiłem się temu, czym wprowadziłem w szok kierownictwo zakładu i wielu kolegów. Wszyscy mi przepowiadali daleką przeprowadzkę. Tymczasem skończyło się to wszystko dosyć burzliwą dyskusją na Egzekutywie KP PZPR (grono kierownicze, składające się z etatowych pracowników partyjnych i ważniejszych działaczy partyjnych z powiatu). Po ‚opeerze’ zostałem uświadomiony, iż jako działacz robotniczo – chłopski nie powinienem popierać obcych elementów, zwłaszcza syjonistycznych i powinienem się deklarować po stronie, z której pochodzę.

W późniejszym okresie szczegóły polityczne tej rozgrywki poznałem dosyć dobrze, ale nie o tym chcę napisać. Mianowicie w trakcie strajków stoczniowców w kilku regionach południowej Polski zawiązano również Międzyzakładowe Komitety Strajkowe. Idea była porywająca, więc bezapelacyjnie większość młodej inteligencji (pochlebiam sobie, iż już do niej należałem) przystąpiła do Solidarności w tym również i ja. W trakcie zaostrzania się sytuacji strajkowej w kraju wezwano mnie, tym razem na Egzekutywę Komitetu Wojewódzkiego PZPR, szermując tym samym argumentem co w 1968 roku, iż jako działacz robotniczo – chłopski winienem się określić co do przynależności. Odmówiłem, pozostając przez cały czas członkiem Solidarności i PZPR.

Potem przyszedł 1981r. i słowa Rulewskiego na Zjeździe Krajowej Komisji Solidarności, bodajże w Bydgoszczy, wzywające nas wszystkich działaczy do strajku generalnego. Kopalnie adekwatnie stały, kolej nie działała, ciepłownie miały zapasy węgla na niecałe dwa tygodnie, a na dworze było około minus 12-15 stopni C. Mieszkając w bloku wielkopłytowym w mieście wojewódzkim, zrozumiałem, iż wystarczy dwa tygodnie strajku, a zginie co najmniej kilkaset tysięcy ludzi w kraju. Wtedy nastąpił ratunek państwa i jego obywateli ze strony gen.W. Jaruzelskiego poprzez wprowadzenie stanu wojennego.

Jaki był PRL? – Panie Zygmuncie, mogłem wtedy spać spokojnie wiedząc, iż jeżeli będzie mi się chciało solidnie pracować, to ja i moje dziecko będziemy mieli możliwie dobre życie. Mogłem wtedy iść narąbany jak „messerschmitd” późną nocą przez cale miasto wojewódzkie i jeżeli nie wlazłem pod milicyjną ‚sukę’, to włos mi z głowy nie spadł. Mogłem przede wszystkim się rozwijać. Wprawdzie na książki trzeba było polować w księgarniach, kluby dyskusyjne jak np. MPiK były zawalone uczestnikami, netu nie było, ale była powszechna przyjacielska konfraternia ludzi tak w pracy, jak w domu czy rodzinie. Dla dużego odsetka społeczeństwa pieniądz był tylko środkiem do jakiegoś celu.

A dzisiaj? – Dzisiaj człowieka ocenia się po tym, co posiada, a nie po tym, jakim on jest. Panuje zatem wyścig szczurów, wzajemne wygryzanie się, donosicielstwo, nepotyzm etc. Mimo, iż z natury jestem optymistą z trwogą patrzę na przyszłość moich synów, wnuczki.

Powiązane wpisy:

  1. Jak to było w tym PRL-u – 04.06.2016.
  2. Co się dzieje w III RP – 07.06.2016.

za: http://zygumntbalas.neon24.pl/post/132797,jak-sie-zylo-w-prl-u-22-07-2016

______________________________________________

Wybrane komentarze

PRL ? Ohyda….
Kiedyś znalazłem w necie taki wpis (w założeniu ironizujący)…
Aż mnie wzdryga gdy wspominam PRL. Ciągłe jakieś podwyżki pensji, 13, 14 pensje, jakieś „karpiowe”, przedświąteczne, poświąteczne, urlopowe, gruszowe, posiłki regeneracyjne koniecznie z kiełbasą, wolne soboty, niedziele i święta, płatne nadgodziny, darmowe kolonie, obozy i wczasy, grzybobrania, zakładowe mieszkania, groszowe ceny energii itp. Niby zarabiało się 20$ a starczało na wszystko. No fakt, podobno nie było dostępu do jakiś gaci z Pewexu z dżinsu, do netu, satelity i komórek …
SZS22.07.2016 08:31:41
______________
W PRL-u byliśmy razem w polskiej wspólnocie
bez względu na to, jak byliśmy skłóceni,
wszyscy mieli w głowach banialuki Jeziorańskiego,
i wspólnego wroga w opiekującej się nami partii, można było względnie skutecznie protestować przeciwko doznanym krzywdom, i w sprawach materialnych sądy robiły wrażenie bezstronnych, a teraz nie mamy innego wroga poza sąsiadami,
zwolennikami wolnej amerykanki,
niby prawo równe dla wszystkich, ale burżuj bez obaw może skopać czy zabić biedaka, a potem zostać ministrem, nie mamy państwa, mieszkamy na terytorium niczyim – teraz kresy obejmują cały kraj, a na kresach, wiadomo, obowiązuje prawo Kmicica, każdy stara się udowodnić, iż zintegrował się ameryckim stylem życia, nie bacząc na to, iż winien go kojarzyć nie z karierą pucybuta, tylko z eksterminacją narodów i niewolnictwem, już w Polsce jesteśmy jak ci uchodźcy na obczyźnie, szkoda dalej się strzępić, współcześni Polacy z ameryckim komiksem we łbach, i tak nie zrozumieją, może w chwili śmierci
interesariusz z PL22.07.2016 09:03:03
______________________________________________

Przykład żydowskiej modernizacji polskiej gospodarki wedle zalecanego Konsensusu Waszyngtońskiego

.

Konsensus waszyngtoński – był podstawą zalecanej poprawnej polityki gospodarczej przez żydowski reżim USA. Dokument ten przedstawił amerykański ekonomista Johna Williamsona (żydowski zwolennik liberalizmu ekonomicznego) pod koniec lat 80. XX wieku. w tej chwili jest kanonem lansowanej polityki gospodarczej MFW i BŚ w podbitych przez JudeoUSA państwach trzeciego świata.

Początkowo był opracowany w celu zastosowania w krajach Ameryki Łacińskiej (Kościół JPII potępiał „teologię wyzwolenia” w Ameryce Łac.), jednak później rozciągnięto go na inne kraje, przechodzące trudności gospodarcze lub znajdujące się w procesie transformacji ustrojowej. Również Polska, przechodząc proces żydowskiej transformacji, korzystała z jego założeń np. podczas opracowywania tzw. planu Balcerowicza, a faktycznie Sorosa-Sachsa, przyjętego już w 1988r. przez żydowskiego premiera junty Jaruzelskiego-Kiszczaka, M.F.Rakowskiego.

Dokument ten stał się podstawą prowadzonej i zalecanej polityki gospodarczej państwa – czyli całkowitego niszczenia gospodarki narodowej i jednoczesnego przekazywania majątku narodowego żydowskim korporacjom, czemu patronowały wszystkie żydowskie rządy IIIŻydo-RP. Konsensus do dnia dzisiejszego jest kanonem polityki gospodarczej propagowanej przez MFW i BŚ. Co więcej, jest on zgodny z Paktem Stabilności i Wzrostu (projekt UE) uchwalonym w 1997 roku.

Dariusz Kosiur

____________________

Poniższy tekst zamieścił 21 Lipiec 2016 o 22:04 Komentator janex

„W drugiej połowie lat osiemdziesiątych powstał w polskim ELWRO program produkcji mikrokomputerów. W owym programie była prognoza, iż nastąpi lawinowa komputeryzacja kraju, którą należy oprzeć o własny sprzęt, którego produkcja daje zatrudnienie dla 7 tysięcy ludzi. W latach osiemdziesiątych ELWRO produkowało komputery biurkowe PC Elwro 801 AT nie ustępujące jakością komputerom amerykańskim. W końcu lat osiemdziesiątych Elwro przygotowywało się do produkcji komputerów PC nowej generacji, konstrukcja opracowana przez polskich fachowców.
Do tego celu wybudowano najnowocześniejszą halę produkcyjną w Europie.
Do produkcji nowej generacji komputerów zakupiono za granicą najnowocześniejsze linie produkcyjne. ELWRO miało szansę stać się największym producentem komputerów PC w Europie.
Prace przygotowawcze do produkcji komputerów PC nowej generacji gwałtownie postępowały naprzód.
Zaczęły przychodzić w kontenerach zamówione za granicą nowoczesne maszyny.
Nie zdążono ich choćby rozpakować, gdyż Rząd premiera Mazowieckiego podjął decyzję o sprzedaży ELWRO niemieckiej firmie SIEMENS.
Efektem działań firmy SIEMENS było zwolnienie ponad 6000 pracowników i wywiezienie do Niemiec wszystkich kontenerów z zakupionymi przez ELWRO liniami produkcyjnymi do produkcji komputerów PC nowej generacji.
Następnie zaczęto demontować nowoczesne maszyny produkcyjne.
Po wywiezieniu do Niemiec całego parku maszynowego, niemiecki właściciel przystąpił do wyburzania zakładu ELWRO.
Na początku zburzono najnowszą halę produkcyjną. Następnie zaczęto wyburzać pozostałe budynki.
W ten sposób na początku lat dziewięćdziesiątych wyburzono około 60 procent budynków ELWRO.
Dzieła zniszczenia dokończono po roku 2000.
W podobny sposób postąpiono z większością polskiej gospodarki.”
Patriotyzm Gospodarczy – Lubię to.
Więcej archiwalnych materiałów o firmie: http://www.elwrowcy.republika.pl
Bartłomiej Kluska: Automaty liczą. Komputery PRL http://zaczytani.pl/ksiaz…/automaty_licza_komputery_prl,druk

W ten sposób – od balcerowiczyzny doszliśmy po ćwierć wieku do premiera, który publicznie reklamuje czołową firmę w Polsce, Biedronkę, która jest firmą portugalską. No bo po co nam własny przemysł, jeżeli możemy targać kartony i wkręcać śrubki za grosze.

_________________________________________

.

I rzeczywiście, kolejna syjonistyczna ekipa dokonała „dobrej zmiany”, zamiast kpiny otrzymaliśmy absurd, a po „dobrej zmianie” wrócili jej poprzednicy i absurd zamienili na surrealizm. Aż strach myśleć, z jakim syjonistycznym debilizmem będziemy mieli do czynienia przy kolejnej zmianie władzy w IIIRP/Polin – ?

D.Kosiur

Idź do oryginalnego materiału