Po co bobry budują tamy? O książce dla dzieci i prawdzie, której nie chcemy słyszeć

2 tygodni temu
Zdjęcie: Po co bobry budują tamy


Dziecko zapytało mnie kiedyś, dlaczego bobry budują tamy. Chciałam odpowiedzieć mądrze: w celu spiętrzenia wody, stworzenia zbiornika retencyjnego, ochrony żeremia… Ale zanim zdążyłam, zapytało o coś innego: A czy wilk naprawdę jest zły, bo ma ostre kły? I w tym właśnie momencie dotarło do mnie, iż zamiast bajek warto opowiadać dzieciom prawdziwe historie. Takie, które mogłyby wydarzyć się w rzeczywistości – na przykład o bobrze, który wcale nie chciał być bohaterem legendy, tylko potrzebował więcej wody, żeby przetrwać.

Nie jestem autorką bajek. Na co dzień zajmuję się wodą – tą prawdziwą, nie symboliczną. Taką, która wpływa, odpływa, czasem znika. Tą w rzekach, jeziorach i Bałtyku. Bardzo rzeczywistą. I właśnie dlatego napisałam o bobrach. Nie z tęsknoty za fikcją, ale z potrzeby wyjaśnienia dzieciom rzeczywistości.

Bo pytanie Po co bobry budują tamy? wcale nie jest dziecinne. Jest celne. W dzisiejszym świecie rzeki często prostuje się dla wygody, a retencję próbuje nadrabiać betonem. Warto zatrzymać się przy tej jednej scenie: bóbr wciąga gałąź, układa ją w wodzie i zmienia cały ekosystem. Nie z nakazu administracji, nie według projektu. Z instynktu, z potrzeby. A przy okazji – na korzyść środowiska.

Po co bobry budują tamy? to historia, która mogłaby wydarzyć się naprawdę. I właśnie dlatego trzeba ją dzieciom opowiedzieć. Bez złych wilków i morałów o grzecznych zwierzątkach.

Fakty o bobrach, które brzmią jak bajka, ale są prawdziwe

Bobry to jedyne zwierzęta w Polsce, które projektują wodne inwestycje bez pozwolenia wodnoprawnego. Nie czekają na decyzję środowiskową, nie składają wniosków, nie uczestniczą w konsultacjach społecznych. A jednak ich działania niosą więcej korzyści dla środowiska niż niejeden program retencyjny.

Brzmi jak bajka? Nie. To dobra i odpowiedzialna gospodarka wodna.

Bóbr europejski (Castor fiber) to gatunek, który w Polsce przez dziesięciolecia niemal nie istniał. Wytępiony dla futra, tłuszczu i zapachu wrócił dzięki konsekwentnym działaniom ochronnym. I dziś jego obecność znów zmienia bieg wód. Dosłownie. Tam, gdzie bóbr zbuduje tamę, zmienia się mikroklimat, podnosi poziom wód gruntowych, zatrzymuje spływ powierzchniowy.

Nie potrzeba urządzenia pomiarowego, by dostrzec wartość tamy bobrowej. Wystarczy spojrzeć: powstają rozlewiska, siedliska dla żab, ważek i ptaków wodnych. Rośnie różnorodność biologiczna. Zmniejsza się odpływ. Woda, która w innym miejscu uciekłaby kanałem w kilka minut, zostaje na miejscu – czasem na tygodnie.

Bóbr nie działa w interesie inwestora. Nie rewitalizuje potoku w betonowej wannie. On po prostu robi to, czego nauczyła go ewolucja: spowalnia wodę, zatrzymuje ją i tworzy przestrzeń do życia. A przy okazji przeciwdziała skutkom suszy lepiej niż niejeden kosztowny projekt hydrotechniczny.

Wbrew pozorom, nie wszystkie bobry są takie same. W Ameryce Północnej króluje Castor canadensis – podobny do naszego, ale bardziej ekspansywny, z innym podejściem do gospodarki zasobami. W Polsce występuje tylko bóbr europejski – większy, bardziej dyskutujący z ekosystemem. I dobrze, bo nasz buduje tamy rzadziej niż jego amerykański kuzyn, za to robi to tam, gdzie ma to największy sens przyrodniczy.

Ilustracja: Ewelina Oleksiak, z książki Po co bobry budują tamy? (2025). Wszelkie prawa zastrzeżone

Dlaczego napisałam książkę o bobrach?

Nie dlatego, iż chciałam dzieci rozśmieszyć. Ani dlatego, iż marzyłam o tym, by stworzyć sympatyczną postać zwierzątka do pokolorowania. Napisałam tę książkę, bo miałam poczucie, iż trzeba dzieciom coś wytłumaczyć. Coś ważnego.

Żyjemy w świecie, w którym prawdziwa przyroda coraz rzadziej przypomina obrazki z książek. Rzeki bywają wyprostowane, strumienie ukryte w rurach, a mokradła zmeliorowane. To, co powinno być oczywiste – iż woda nie jest wieczna, iż przyroda działa jak układ naczyń połączonych – już takie nie jest. Dla dzieci tym bardziej. Dlatego uznałam, iż trzeba o tym opowiedzieć przystępnym językiem, ale bez rezygnowania z prawdy.

Książka o bobrach nie jest bajką. To opowieść, która mogłaby wydarzyć się naprawdę. Bóbr mówi w niej ludzkim głosem – to prawda. Ale to, co mówi, jest zgodne z biologią, ekologią i hydrologią. W tej książce nie chodzi o morał, tylko o punkt wyjścia do dyskusji – z rodzicem, z nauczycielem, z samym sobą. Bo każde dziecko w końcu zapyta: A jak to tak naprawdę działa? I dobrze, jeżeli wtedy usłyszy prawdziwą odpowiedź.

O odpowiedzialności dorosłych za język i przekaz

Dorośli lubią opowiadać dzieciom bajki. Że wilk jest zły, bo ma ostre kły. Że rzeka płynie tam, gdzie ją poprowadzimy. Że śmieci znikają, gdy wrzuci się je do odpowiedniego kosza. I iż jak w przyrodzie coś się zniszczy, to to się odrodzi.

Tymczasem świat nie działa w rytmie bajek. A dzieci – wbrew pozorom – doskonale to czują. Zadają celne pytania, trafiając w samo sedno. I mają prawo do rzetelnej odpowiedzi. Do wiedzy. Do prawdy.

Jeśli więc mówimy dzieciom, iż wilk jest zły – uczymy je, iż strach uzasadnia przemoc. jeżeli mówimy, iż bóbr psuje rzekę, bo ją rozlewa – uczymy, iż to, co naturalne, może być problemem. A jeżeli milczymy, kiedy dziecko pyta: Dlaczego nie ma już żab w rowie przy drodze? to zostawiamy je z poczuciem, iż coś się zmieniło, ale bez wyjaśnienia dlaczego.

Język, jakim opowiadamy dzieciom o przyrodzie, buduje ich światopogląd na całe życie. To nie jest drobna sprawa. To nie jest tylko słowo. To jest filtr, przez który dziecko patrzy na rzeczywistość.

Dlatego opowiadajmy dobrze. Naukowo, ale bez przesady, nie strasząc i nie infantylizując. Po prostu – jasno, uczciwie i z szacunkiem. Tak jakbyśmy mówili do kogoś, kto może w przyszłości zostać ministrem środowiska, projektantką zielonej infrastruktury albo kimś, kto nie wyrzuci śmieci do rzeki, bo kiedyś usłyszał, iż rzeka to czyjś dom.

Edukacja wodna dzieci – dlaczego trzeba zacząć wcześnie?

Woda jest przezroczysta – dosłownie i metaforycznie. Dzieci często jej nie widzą, choć mają ją wszędzie wokół. Pojawia się w kranie, znika w zlewie, kapie z nieba, bulgocze w czajniku. Ale rzadko ktoś mówi im, jak to wszystko działa.

W programach szkolnych woda pojawia się jako temat – rzeka, jezioro, może choćby obieg wody w przyrodzie. Ale to za mało. Bo woda nie jest tematem – jest warunkiem życia. A zrozumienie, jak działa środowisko wodne, nie wymaga od dziecka znajomości hydrologii. Wystarczy, żeby wiedziało, iż jeżeli zniszczy się jedną część ekosystemu, reszta przestaje działać.

I tu właśnie może pomóc bóbr. Bo kiedy zbuduje tamę, widać skutek: poziom wody się podnosi. Ale jeżeli spojrzymy dalej, zauważymy, iż pojawiają się ptaki, żaby, błoto, rośliny wodne. A potem – iż w dole rzeki robi się sucho. A jeszcze dalej – iż inne zwierzęta muszą zmienić miejsce życia. To ekosystem w ruchu. Naczynia połączone.

To właśnie w edukacji ekologicznej warto pokazywać: iż każda decyzja – również bobra – niesie za sobą ciąg przyczyn i skutków. I iż woda, choć niewidzialna, łączy wszystko.

Felietonowa puenta

Dobrze opowiadajmy dzieciom o bobrze. Nie jak o stworzeniu z bajki, ale jak o sąsiedzie z lasu. Jak o istocie, która ma swoje miejsce, swoje powody, swoje prawo do bycia. I swoje umiejętności inżynierskie – wcale nie mniejsze niż nasze.

Książka Po co bobry budują tamy? nie da odpowiedzi na wszystko, ale ma być zaproszeniem do rozmowy, pretekstem do wspólnego patrzenia na wodę. Do zadawania pytań – tych poważnych i tych śmiesznych. I do uczenia się razem, co w przyrodzie jest naprawdę ważne.

Bo ta historia nie jest bajką. Ona wydarza się codziennie. W Polsce. Tuż nad rzeką, tuż za szkołą, tuż za naszym domem. Czasem choćby w rowie przy lesie czy drodze. Wystarczy zatrzymać się i posłuchać plusku. Może to tylko kropla. A może początek nowej opowieści.

Książka dla dzieci Po co bobry budują tamy?
Już od 10 maja 2025 r. dostępna w sklepie internetowym na stronie www.wodnesprawy.pl

zdj. główne: Ilustracja: Ewelina Oleksiak, z książki Po co bobry budują tamy? (2025). Wszelkie prawa zastrzeżone

Idź do oryginalnego materiału