Palm Kernel Shell (PKS) – egzotyczne paliwo przyszłości

3 godzin temu

Ponad 120 tys. t Palm Kernel Shell (PKS), trafi na polski rynek w tym roku. Kolejne setki tysięcy w przyszłym. Cel? Zasilenie polskich instalacji biomasowych. Nie tylko tych energetycznych czy ciepłowniczych, ale też działających w innych gałęziach przemysłu. O działalności i planach G7 Group oraz firmy Biomasa Energy Poland opowiada dyrektor generalny ds. biomasy spółki Wojciech Rogowski.

Pod koniec września do portu w Szczecinie przypłynął wasz pierwszy statek z Palm Kernel Shell. Czy to początek zmiany strategii G7 Group i przestawienia się z handlu biomasą krajową na importowaną?

Od kilku lat intensywnie pracowaliśmy nad zbudowaniem naszej bazy w Indonezji i to się udało. Pierwszy statek z prawie 43 tys. t PKS-u już dopłynął, kolejny jest w drodze. W tym roku docelowo ma przypłynąć jeszcze jeden ładunek. W sumie daje to około 120 tys. t biomasy, która zostanie wykorzystana w Polsce, Niemczech i Skandynawii.

A potem kolejne statki? Jaka ma być częstotliwość transportów?

Wojciech Rogowski, dyrektor generalny Grupy G7

Przygotowanie materiału w Indonezji to ponad 50 dni. Załadunek osiem, a potem podróż masowcem, która trwa kolejne 47 dni. To sprawia, iż jesteśmy w stanie wysyłać jeden statek co dwa miesiące. W tym momencie taki jest nasz plan. Oczywiście jeżeli zakontraktujemy dodatkowe dostawy, wtedy możemy wysyłać choćby dwa statki w miesiącu. Dostępność niemal nieograniczonych ilości biomasy jest największym atutem importu z Indonezji. PKS jest na dzień dzisiejszy jedyną biomasą agro dostępną w ilościach przemysłowych, a PKS indonezyjski jest najlepszej jakości tj. ok 4000 kcal/kg, przy biodegradowalności na poziomie ponad 97%.

Pellet ze słonecznika z Ukrainy praktycznie znika z polskiego rynku z uwagi na fakt, iż nasi sąsiedzi zaczęli sami go wykorzystywać. To spowodowało znaczny wzrost ceny. Pozostały pellet słonecznikowy dostępny na rynku w Polsce to de facto pellet rosyjski, który wjeżdża na dokumentach kazachskich po zaniżonej cenie. Tylko ograniczona ilość tego pelletu to faktycznie produkt z Kazachstanu, którego cena jest zbliżona do pelletu z Ukrainy. PKS daje możliwość kontraktacji w umowach długoterminowych z gwarancją ilości i ceny choćby na rok.

Czy dzisiaj posiadacie już grono odbiorców zainteresowanych PKS-em? Jaki jest plan na budowanie modelu sprzedaży?

Dużą cześć mamy już sprzedaną i to nie tylko do odbiorców w Polsce, pozostały wolumen jest dostępny dla nowych klientów. Nasz model zakładał w pierwszym kroku sprowadzenie biomasy, by móc rozmawiać o konkretnym, dostępnym na polskim rynku paliwie. Z PKS-em problem jest w Polsce taki, iż nikt nie importował jego dużych ilości, które można by zbadać. A trzeba pamiętać, iż zupełnie inny jest PKS z Afryki, inny z Malezji, a jeszcze inny z Indonezji. Przewagą naszego jest to, iż można go obejrzeć, wziąć do ręki, zbadać i spalić.

Tym chcemy budować przewagę konkurencyjną Grupy G7/Biomasa Energy Poland. Naszym celem jest zbudowanie renomy PKS-u. Niestety, w tej chwili jest postrzegany jako biomasa trudna do zdobycia lub paliwo złej jakości, ze względu na sytuację sprzed około pół roku. Sprowadzony w tamtym okresie PKS z Malezji charakteryzował się niższą jakością niż zakładano. Zatem nasze działania związane ze sprowadzaniem tego typu paliwa mają na celu poprawę wizerunkową, ale też jakościową jako globalnie postrzeganego PKS.

Mówi pan, iż część PKS będzie dostępna dla nowych klientów. Jakie są plany w kontekście ich pozyskiwania?

Budujemy pewien model, w którym z całą pewnością dużą rolę będzie odgrywać energetyka zawodowa. Wiemy, iż największe grupy energetyczne w Polsce planują zwiększenie spalania biomasy: Enea – 2 mln t, Tauron podobnie, a to nie jedyni odbiorcy przemysłowi. Mamy jeszcze PGE i prywatne grupy energetyczne. Wolumen szacujemy na ok. 10 mln t rocznie, a samą zrębką nie da się wypełnić rynku.

Mówimy o tak dużych ilościach, iż bez tych odbiorców nie można planować sprzedaży. w tej chwili rozmawiamy jednak również z innymi sektorami gospodarki, które zużywają duże ilości węgla, a będą musiały się dekarbonizować. Jednym z nich jest np. hutnictwo. Posiadane przez Grupę G7 certyfikaty, takie jak SURE, EN+, GGL-Green Gold Label, pozwalają na globalny zakres działań, przy jednoczesnym zachowaniu wiarygodności co do pochodzenia materiału.

Cały artykuł przeczytasz w magazynie Biomasa i paliwa alternatywne:

Tekst: Maciej Roik
Zdjęcie ilustracyjne: Agnieszka Kamińska

Idź do oryginalnego materiału