Neosędziowie przegrywają w Strasburgu. Europejski Trybunał nie kupił bajki Manowskiej i Zaradkiewicza

3 tygodni temu
Zdjęcie: Neosędziowie przegrywają w Strasburgu. Europejski Trybunał nie kupił bajki Manowskiej i Zaradkiewicza


To miało być ich wielkie zwycięstwo. Złożyli skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, licząc na potwierdzenie, iż są ofiarami prześladowań, a nie beneficjentami bezprawia. Miało być głośno, miało być triumfalnie – skończyło się jak zwykle: kompromitacją. ETPCz właśnie uznał skargi Małgorzaty Manowskiej, Kamila Zaradkiewicza i innych „neosędziów” za niedopuszczalne. Krótko mówiąc – nie było choćby czego rozpatrywać.

„Doświadczeni prawnicy”? Nie w oczach Strasburga
Trybunał nie dał się nabrać na spektakl, który odgrywają beneficjenci zdegenerowanego systemu „reform” wymiaru sprawiedliwości za czasów PiS. W punkcie 93 wyroku czytamy jasno:

„Wszyscy skarżący byli doświadczonymi prawnikami” – a zatem musieli wiedzieć, iż konkursy na ich stanowiska były nielegalne i podważane zarówno w kraju, jak i za granicą.
W punkcie 94 Trybunał nie zostawia suchej nitki:

„Nie da się przyjąć, by przy takim doświadczeniu mogli nie być świadomi publicznej debaty i wątpliwości co do ważności konkursów, w których brali udział”.
To jak policzek dla wszystkich, którzy latami udawali, iż „nic nie widzą, nic nie słyszą” – a potem domagali się ochrony w Strasburgu, powołując się na rzekome naruszenie praw człowieka. Strasburg właśnie powiedział: nie macie legitymacji, nie jesteście ofiarami, tylko częścią problemu.

Trybunał nie kupił opowieści o „krzywdzie”
Małgorzata Manowska – „pierwsza prezes” Sądu Najwyższego z nadania neo-KRS, a wcześniej wiceminister u Zbigniewa Ziobry. Kamil Zaradkiewicz – człowiek, który z partyjnej łaski awansował do SN i przez moment marzył, iż zostanie jego szefem. Obaj – razem z kilkoma innymi „neosędziami” – w Strasburgu próbowali przekonać, iż padli ofiarą systemu. Że zostali poddani ostracyzmowi, iż podważanie ich legalności to „dyskryminacja”. Strasburg uznał, iż to farsa.

„Ciepły Kamil”. Zaskakująca przeszłość Zaradkiewicza

Idź do oryginalnego materiału