Prezydent Karol Nawrocki od początku swojej kadencji zapowiadał, iż polskie rodziny mogą liczyć na jego wsparcie. Projekt zerowego PIT dla rodzin z dwójką dzieci miał być jedną z flagowych obietnic, która przyciągnęła miliony wyborców. Teraz, gdy ustawa trafiła już do Sejmu, okazuje się, iż nie wszyscy są zachwyceni.

Fot. Shutterstock
Projekt, który podzielił Polskę
Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, podpisany przez prezydenta 8 sierpnia w Kolbuszowej, zakłada całkowite zwolnienie z podatku dochodowego rodziców wychowujących co najmniej dwoje dzieci. Limit dochodów wynosi 140 tysięcy złotych rocznie na osobę, co daje łącznie 280 tysięcy dla rodziny. Według wyliczeń Kancelarii Prezydenta, przeciętna polska rodzina może zyskać średnio około tysiąca złotych miesięcznie.
Brzmi dobrze, prawda? Ale diabeł tkwi w szczegółach. Z ulgi faktycznie nie skorzystają osoby zarabiające poniżej kwoty wolnej od podatku, rodziny z jednym dzieckiem ani osoby bezdzietne. Największymi beneficjentami będą rodziny klasy średniej i średniej wyższej. Para małżeńska zarabiająca po 12 tysięcy złotych brutto miesięcznie zaoszczędzi około 913 złotych, podczas gdy osoby na płacy minimalnej mogą liczyć zaledwie na 75 złotych miesięcznie na osobę.
Projekt został złożony do Sejmu 11 sierpnia. W połowie września zakończyły się konsultacje społeczne, w których wzięło udział 476 osób. Wyniki były wyraźne: 76 procent ankietowanych stwierdziło, iż przyjęcie ustawy jest zdecydowanie potrzebne. Zaledwie 16 procent wyraziło zdecydowany sprzeciw. Na początku listopada projekt otrzymał numer druku sejmowego 1898 i został skierowany do pierwszego czytania. Od tego momentu czeka na włączenie do porządku obrad Sejmu, ale termin debaty jeszcze nie został wyznaczony.
Samorządy: to może nas wykończyć
Jeśli Polacy są w większości entuzjastycznie nastawieni do prezydenckiego pomysłu, samorządy odnoszą się do niego z głębokim sceptycyzmem, a choćby niepokojem. Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych w swojej opinii z 5 listopada nie pozostawiło suchej nitki na projekcie. Organizacja zrzeszająca związki gmin, miast i powiatów wprost napisała, iż wprowadzenie ulgi podatkowej dla rodzin z dwójką dzieci budzi poważne wątpliwości.
Przedstawiciele samorządów uważają, iż projekt raczej nie przełoży się na wzrost dzietności, a korzyści odniosą głównie osoby o wyższych dochodach. Co więcej, rodziny o niskich zarobkach, które i tak płacą niski PIT, z ulgi praktycznie nie skorzystają. Związek Miast Polskich dodał, iż wprawdzie intencja projektu, czyli wsparcie rodzin wielodzietnych, budzi zrozumienie, ale nie może to odbywać się kosztem budżetów jednostek samorządu terytorialnego.
Samorządy, których dochody w znacznej mierze zależą od udziałów w podatku PIT, obawiają się uszczuplenia swoich budżetów. Wprawdzie po zmianach przepisów jednostki samorządu terytorialnego mają otrzymywać z budżetu państwa przelewy naliczane od dochodów mieszkańców, a nie od faktycznie płaconych podatków, pozostałe zwiększenia wpływów z CIT, ordynacji podatkowej i ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej nie zrekompensują tych ubytków. Brak mechanizmów rekompensaty dla gmin z pewnością zagrozi realizacji zadań lokalnych, ostrzegają przedstawiciele samorządów.
Prezydent: są pieniądze na polskie rodziny
Karol Nawrocki od początku argumentował, iż środki finansowe dla polskich rodzin muszą się znaleźć dziś i zawsze. Finansowanie projektu ma być możliwe dzięki uszczelnieniu wpływów do budżetu państwa, zwłaszcza w zakresie podatku VAT i CIT. Prezydent zaproponował rozszerzenie zakresu publikowanych informacji dotyczących największych polskich podatników, podwyższenie stawki dodatkowej sankcji pieniężnej w przypadku doszacowania dochodu związanego z transakcjami z podmiotami powiązanymi oraz rozszerzenie mechanizmu podzielonej płatności.
Zmiany te, w ocenie Kancelarii Prezydenta, miałyby przynieść dodatkowe dochody rzędu co najmniej 10 miliardów złotych rocznie dzięki zwiększeniu transparentności działań dużych przedsiębiorstw. Na kolejne 10 miliardów rocznie oszacowano zwiększenie dochodów z tytułu poszerzenia mechanizmu podzielonej płatności. Pozostałe skutki dla budżetu państwa miałyby zostać zrekompensowane poprzez zwiększenie wpływów pośrednich z tytułu wzrostu konsumpcji rodzin objętych preferencją oraz, w dłuższym okresie, wzrost liczby urodzeń.
Eksperci finansowi są jednak sceptyczni. Analitycy z Grant Thornton ostrzegają, iż wprowadzenie zerowego PIT dla rodzin może spowodować pogłębienie polaryzacji społeczeństwa i rozwarstwienia się społeczeństwa na przeciwstawne bieguny o skrajnie odmiennych interesach. w tej chwili rodziny mogą korzystać z 800 plus, ulgi prorodzinnej, a ci, którzy wychowują co najmniej czwórkę dzieci, mają także prawo do ulgi dla dużych rodzin. Biorąc pod uwagę objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską, wprowadzenie tak kosztownej dla budżetu propozycji obniżenia podatków jest mało realne w najbliższych latach.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli masz dwoje lub więcej dzieci i rozliczasz się według skali podatkowej, teoretycznie możesz być beneficjentem tej ulgi. Twoje korzyści będą jednak zależały od wysokości zarobków. Im więcej zarabiasz, tym więcej możesz zyskać, pod warunkiem iż nie przekraczasz limitu 140 tysięcy złotych rocznie. Osoby zarabiające poniżej progu podatkowego w ogóle nie odczują zmian.
Jeśli masz jedno dziecko lub jesteś bezdzietny, z ulgi nie skorzystasz. Podobnie przedsiębiorcy rozliczający się podatkiem liniowym pozostaną poza systemem wsparcia. Z ulgi nie skorzystają również osoby zarabiające powyżej miliona złotych rocznie, które są objęte daniną solidarnościową.
Realne skutki finansowe miałyby być widoczne dopiero w rozliczeniu podatkowym za 2026 rok, składanym w 2027 roku. To oczywiście pod warunkiem, iż Sejm przyjmie projekt w obecnym kształcie, co przy obecnej atmosferze politycznej i sprzeciwie samorządów wcale nie jest pewne. Projekt musi jeszcze przejść przez pierwsze czytanie w Sejmie, pracę w komisjach, drugie i trzecie czytanie, głosowanie w Sejmie, następnie procedurę w Senacie, a na końcu ponowny podpis prezydenta.
Samorządy zarekomendowały wprowadzenie mechanizmów rekompensaty dla gmin, przeanalizowanie progresywności ulg prorodzinnych tak, aby wspierały także rodziny o niskich dochodach, oraz przedstawienie realistycznych źródeł finansowania reformy poza wzrostem deficytu. Czy te postulaty zostaną uwzględnione? To jedna z największych niewiadomych całego projektu.
Jak to działa w praktyce
Wiele zależy od tego, jak rozliczasz się z fiskusem i ile zarabiasz. Ustawa zakłada, iż zwolnienie obejmie rodziców wychowujących co najmniej dwoje dzieci, których roczne dochody nie przekraczają 140 000 zł na osobę, czyli 280 000 zł na małżeństwo.
Jeśli oboje rodzice pracują na etacie i razem zarabiają do 23 000 zł brutto miesięcznie, nie zapłacą ani złotówki podatku PIT. W praktyce mogą więc zyskać choćby 900-1000 zł miesięcznie. Im wyższe zarobki, tym większa ulga – aż do momentu, gdy przekroczysz limit. Po jego przekroczeniu zwolnienie nie przysługuje już wcale.
Z kolei osoby zarabiające mało, poniżej kwoty wolnej od podatku (30 000 zł rocznie), nic nie zyskują, bo i tak nie płacą PIT. Dlatego najmniej zarabiające rodziny – mimo iż formalnie kwalifikują się do programu – nie poczują żadnej różnicy w portfelu.
Z ulgi nie skorzystają też osoby rozliczające się liniowo, przedsiębiorcy na ryczałcie ani bezdzietne małżeństwa. Wyłączone są również osoby o najwyższych dochodach, objęte tzw. daniną solidarnościową (powyżej 1 mln zł rocznie).
W efekcie największymi beneficjentami mają być rodziny klasy średniej – te, które zarabiają wystarczająco dużo, by płacić PIT, ale nie na tyle, by przekroczyć próg 140 000 zł rocznie.

3 godzin temu










![Rodzinny Dzień Niepodległości w Ostrołęce. Warsztaty, zabawa i Pan Sprężynka! [WIDEO, ZDJĘCIA]](https://www.eostroleka.pl/luba/dane/pliki/zdjecia/2025/collage_-_2025-11-09t145057155.jpg)