
"Paroles et paroles et paroles et paroles et paroles
Et encore des paroles que tu sèmes au vent"
Et encore des paroles que tu sèmes au vent"
Słowa, słowa, słowa… a gdzie czyny?
Jako sympatyk Kościoła powszechnego, z sercem otwartym na Ewangelię, coraz częściej staję wobec bolesnego dysonansu: jak pogodzić piękno słów Chrystusa z postawą niektórych katolików, którzy te słowa tylko powtarzają.
Widzę cytaty z Pisma Świętego w mediach społecznościowych, wzniosłe kazania i pobożne zapewnienia o miłości do bliźniego. A potem – pogarda dla innych, brak empatii, czasem wręcz nienawiść przebrana za troskę o "prawdę".
Widzę Bąkiewicza, Dudę, Nawrockiego, PiS, Konfederację, Brauna…
To jest ten Kościół, który miał być świadkiem Miłości aż po krzyż?
Rozdźwięk między Ewangelią a tym, jak bywa ona używana jest tak widoczny, iż wykłuwa oczy. Oślepliśmy więc i nie boli, iż Słowo Boże bywa redukowane do sloganu – bez ciała, bez ducha, bez miłości? „Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy”…
Bałem się uchodźców, ale poznany tu, na FB, ksiądz katolicki słowami Chrystusa wypędził ze mnie ten strach. A ja nie należę do wspólnoty. Nie zobowiązałem się do przestrzegania nauki Ewangelii.
• Św. Jan Paweł II o uchodźcach:
"Kościół obserwuje z głęboką pasterską troską zjawisko przemieszczania się coraz większych grup migrantów i uchodźców, stara się poznać jego przyczyny oraz szczególne warunki, w jakich żyją ci, którzy z różnych powodów zmuszeni byli opuścić swą ojczyznę. Wydaje się bowiem, iż położenie migrantów i uchodźców staje się na świecie coraz gorsze.
Całe społeczności muszą czasem opuścić rodzinną ziemię, aby schronić się przed przemocą i nieustannymi prześladowaniami; częściej jednak nędza i brak perspektyw rozwoju jest przyczyną, dla której jednostki i rodziny decydują się na emigrację, aby szukać środków do życia w dalekich krajach, gdzie niełatwo jest znaleźć gościnne przyjęcie.
Podejmuje się wiele inicjatyw, aby polepszyć położenie migrantów i uchodźców i ulżyć ich cierpieniom. Tym, którzy się nimi zajmują, pragnę wyrazić szczere uznanie, a zarazem zachęcić ich serdecznie, by kontynuowali tę wielkoduszną posługę, pokonując liczne trudności, spotykane na tej drodze.
Dla chrześcijanina okazywanie życzliwości i solidarności obcokrajowcowi jest nie tylko nakazem ludzkiej gościnności, ale także konkretnym obowiązkiem, wynikającym z wierności nauczaniu Chrystusa.
Fakt, iż prace apostolskie na rzecz migrantów spotykają się czasem z nieufnością czy wręcz wrogością otoczenia, nie powinien w żadnym przypadku stać się przyczyną rezygnacji z tego dzieła solidarności, służącego postępowi człowieka.
Nakaz zawarty w słowach Jezusa: "Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie" (Mt 25,35) pozostaje całkowicie w mocy w każdych okolicznościach i jest wyzwaniem dla sumienia wszystkich, którzy chcą iść Jego śladami. Dla człowieka wierzącego przyjęcie bliźniego nie jest jedynie gestem filantropii czy zwykłej ludzkiej życzliwości. Jest czymś znacznie więcej, bo w każdym człowieku chrześcijanin potrafi dostrzec Chrystusa, który pragnie, byśmy kochali Go i służyli Mu w braciach, zwłaszcza najuboższych i najbardziej potrzebujących"
• "Rada KEP ds. Migrantów i Uchodźców stanowczo apeluje do wszystkich stron politycznej sceny, aby nie budowano swojego poparcia na kwestii imigrantów.
Dlatego apelujemy o powrót do języka szacunku, prawdy i troski o dobro wspólne – języka, który buduje, a nie dzieli. Niech to będzie język wolny od demagogii i manipulacji".
https://episkopat.pl/doc/228667.Stanowisko-Rady-Konferencji-Episkopatu-Polski-ds-Migrantow-i?fbclid=IwY2xjawLUSGtleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBtc3VoZEgxcEtEalBoWDE2AR79tjoTYyxrt-Vy6c-0pzphSjkn0mW5ti-nzlTQkMLfdKdKXGboxmJ7d5UeNA_aem_yX82IwU_XaRRdOWJoqQ9Xw
Mam powody jednak sądzić, iż choćby biskupi w tej sprawie chowają głowę w piasek albo wręcz większość z nich utożsamia się bardziej z politykami niż z oświadczeniem własnej Rady KEP ds. Migrantów i Uchodźców. Zresztą to oświadczenie ma charakter niszowy i nigdy nie trafi pod "kościelne strzechy". Ma ono uspokoić sumienia małej garstki społeczeństwa, które nie zgadza sie na dehumanizujące i nieewangeliczne traktowanie i uchodźców oraz migrantów, ostatnio coraz częściej także tych z Ukrainy.
Oj tam, oj tam. Wiarę każdy sam sobie interpretuje, wybiera co mu w danej chwili pasuje, wypiera co mu nie pasuje i gra gitara.
Każdy popełnia grzechy, ale nie można z nich czynić cnoty.