Polska 2050 nie kryje frustracji po porażce w niedzielnych wyborach prezydenckich. Czy to początek końca tej formacji? I czy Szymon Hołownia, który nie zdołał przekonać do siebie wyborców, straci laskę marszałkowską?
Szymon Hołownia, który swoją polityczną karierę rozpoczął od kampanii prezydenckiej przed pięcioma laty, miał być w tegorocznych wyborach „trzecią siłą” po Rafale Trzaskowskim z Platformy Obywatelskiej i wspieranym przez PiS Karolu Nawrockim.
Sondaże w ostatnich miesiącach nie wyglądały jednak dla marszałka Sejmu zbyt optymistyczne. Wyżej od niego plasował się w nich bowiem bardziej popularny – zwłaszcza wśród najmłodszych wyborców – Sławomir Mentzen z Konfederacji.
W samych wyborach Hołownia wypadł jeszcze gorzej, niż wskazywały przedwyborcze badania opinii publicznej. Zebrał bowiem tylko 4,99 proc. głosów i ustąpił nie tylko Mentzenowi, ale choćby Grzegorzowi Braunowi.
Podczas wieczoru wyborczego Hołownia nie krył zawodu takim obrotem spraw, ale wyraził pewność, iż jego ugrupowaniu uda się jeszcze odbić od dna.
– Okazuje się, iż jeszcze nie tym razem, jeszcze nie teraz, ale jesteśmy w drodze, jesteśmy w momencie, w którym od naszej determinacji będzie zależało, czy wreszcie nastąpi w Polsce zmiana – przyznał tuż po ogłoszeniu wyników sondażu exit poll.
Dodał iż tych wyborów nie da się interpretować inaczej niż jako „żółtą kartkę dla koalicji rządzącej”.
– Ponad 60 proc. głosów zdobyli kandydaci (…) związani z tymi, którzy działania naszej koalicji krytykują – zauważył.
– Dzisiaj też powinniśmy powiedzieć sobie jasno, iż my jako Trzecia Droga zapłaciliśmy marzeniami za to, iż jesteśmy w tej koalicji – za to, iż jesteśmy w tym rządzie, ale jesteśmy odpowiedzialni za Polskę i to jest ta pierwsza rzecz, która zawsze nas cechowała – stwierdził.
„Musimy odrobić lekcję”
W nie mniej stanowczych słowach do wyborczego wyniku odniosła się wiceszefowa Polski 2050, minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która również nie traci jednak nadziei.
– To znacznie mniej niż byśmy chcieli i znacznie mniej niż oczekiwaliśmy. Przyznajemy to z uczciwością i pokorą. Dla nas to jest kryzys, trudny moment, z którego, jestem przekonana, wyjdziemy znacznie silniejsi – oceniła wczoraj na antenie TVP Info.
Podobnie jak wcześniej marszałek Sejmu stwierdziła ona, iż wyniki tych wyborów „są żółtą kartką nie tylko dla Szymona Hołowni – pokazują, iż wykruszają się wyborcy koalicji 15 października i mniejszych partii koalicyjnych”.
Zdaniem minister elektorat się zniechęcił,, ponieważ „rząd nie dowozi różnorodności” wynikającej z „różnych wrażliwości” wyborców.
– Cała koalicja musi odrobić tę lekcję – powiedziała Pełczyńska-Nałęcz i dodała, iż wyborców trzeba „z powrotem zachęcić”.
Hołownia straci laskę marszałkowską?
Co teraz będzie z Polską 2050 i Trzecią Drogą? Zdaniem prof. Jarosława Flisa ugrupowanie Hołowni będzie musiało „wymyślić się na nowo”.
– Już wcześniej mieli swoje szanse – kiedy Hołownia został marszałkiem Sejmu, kiedy Platforma była w kryzysie. Wtedy Hołownia mógł zbudować silniejszą pozycję, ale tego nie wykorzystał – wskazuje socjolog w rozmowie z EURACTIV.pl.
– Ale Hołownia już dwa razy był skreślany i za każdym razem się podnosił. Widzieliśmy, iż ma pewne talenty – nie takie, które rozkładają przeciwników na łopatki, ale jednak. Może ktoś inny lepiej je wykorzysta niż on sam – uważa Flis.
Według niego Hołownia zostanie więc w grze. – Jego marzenie o prezydenturze się nie spełni, być może straci marszałkostwo – ale to nie koniec świata. Do kolejnych wyborów jeszcze 2,5 roku – podkreśla ekspert.