133 kardynałów elektorów weźmie udział w konklawe, którego początek zaplanowano na środę 7 maja. To w jego trakcie ma się dokonać wybór 267. papieża.
„Habemus papam” – to na te słowa z niecierpliwością czekają wierni Kościoła katolickiego w czasie konklawe, które odbędzie się w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie. Znany jest już harmonogram dnia, w którym się ono rozpocznie. O godzinie 10.00 w Bazylice Świętego Piotra sprawowana będzie msza święta w intencji wyboru nowego papieża. Samo wejście kardynałów na konklawe ma nastąpić około godziny 16.30. Elektorzy zajmą określone miejsca i wówczas zamkną się drzwi Kaplicy Sykstyńskiej.
– Wtedy rozpoczyna się tajemnica. Tego samego dnia wieczorem kardynałowie po raz pierwszy zagłosują, będą rozdane karty wyborcze, na których każdy z nich napisze, zmienionym charakterem pisma – tak zaleca konstytucja apostolska – nazwisko tego, który ma zostać papieżem. Nastąpi liczenie, rewizja liczenia i pojawi się dym. Najczęściej czarny – bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by podczas pierwszego głosowania wybrano papieża – wyjaśnia ksiądz Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, medioznawca i autor książki „Konklawe. Tajemnice wyboru papieża”.
Najdłuższe wybory papieża trwały 2 lata i 9 miesięcy. w tej chwili przebiega to o wiele krócej.
– Są 4 głosowania dziennie. Codziennie rano jest sprawowana modlitwa o dobry wybór papieża. Kiedyś można było wybrać papieża przez aklamację, teraz musi on otrzymać dwie trzecie głosów – tłumaczy ks. prof. Andrzej Kiciński z Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Przewidziano, iż może być 75 głosowań. Może być ich tyle, bo tyle czasu może zabrać zebranie wymaganej większości spośród ludzi, którzy często dopiero się poznają. To wymaga modlitwy, czasu i rozmowy.
Czyli wybór nowego papieża może trwać maksymalnie około miesiąca. Jednak w ciągu ostatnich 100 lat długość żadnego konklawe nie przekroczyła 5 dni.
– Ważne, by kardynałowie rozmawiali między głosowaniami, w czasie posiłków, odpoczynku – dodaje ksiądz Śliwiński. – Rozmawiali na podstawie tego, co ujrzeli jako wynik pierwszego głosowania. Wielu będzie musiało zmienić swoje preferencje, widząc, iż kolegium kardynalskie nie głosuje w całości tak, jak oni. Na podstawie tego, co usłyszeli i na dynamice zmian głosów odbywa się proces dojrzewania Kolegium Kardynalskiego do wyboru konkretnej osoby na papieża – tłumaczy medioznawca.
Spośród 133 kardynałów, którzy wezmą udział w konklawe, 108 wybrał papież Franciszek. Czy jeżeli ktoś z nich zasiądzie na Stolicy Piotrowej, możemy spodziewać się kontynuacji pontyfikatu poprzednika?
– Myślę, iż chodzi tu bardziej o kontynuację pontyfikatów ostatnich papieży, czyli Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka – uważa ksiądz Przemysław Śliwiński. – Sądzą, iż kardynałowie w początkowej fazie będą szukać kogoś, kto nie będzie wyróżniał jakiegoś elementu, tylko będzie miał całościową wizję Kościoła, który kontynuuje pewien styl poprzedników.
Czarny dym oznacza kontynuację konklawe, natomiast biały dym wybór nowego papieża.
– Samo oddawanie głosu jest bardzo symboliczne – stwierdza ksiądz Przemysław Śliwiński, – Każdy z kardynałów pojedynczo, niosąc kartkę, na której wpisuje się nazwisko, podchodzi w pobliże fresku Michała Anioła „Sąd ostateczny” i niejako na niego patrząc, zaświadcza pod przysięgą, iż oddaje głos na tego, który powinien być wybrany.
Podczas wyboru kardynałowie nie mogą się z nikim kontaktować, tak pisemnie, jak i telefonicznie czy poprzez media społecznościowe. Ponadto osoby obecne w Watykanie nie mogą rozmawiać z kardynałami.
W konklawe weźmie udział czterech kardynałów z Polski: metropolita łódzki Grzegorz Ryś, arcybiskup senior archidiecezji warszawskiej Kazimierz Nycz, prefekt watykańskiej Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia Konrad Krajewski i były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich Stanisław Ryłko.
MaTo / Informacyjna Agencja Radiowa / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/ETTORE FERRARI