Gates łagodzi przekaz o zmianach klimatu, by nie drażnić Trumpa? Eksperci komentują

4 godzin temu

„Chociaż zmiana klimatu dotknie ubogich ludzi bardziej niż kogokolwiek innego, dla zdecydowanej większości z nich nie będzie ona jedynym, a choćby największym zagrożeniem dla ich życia i dobrobytu” – przekonuje Bill Gates.

W ostatnim czasie Bill Gates wywołał dużo zamieszania. Autor wydanej w 2021 r. książki „Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej” postanowił zmienić narrację i na kilka dni przed szczytem klimatycznym w Brazylii zaapelował o „strategiczny zwrot”. Na czym miałby on polegać?

W wersji skróconej: na zrozumieniu, iż najważniejsze jest skoncentrowanie się nie na samych emisjach gazów cieplarnianych, ale na poprawie jakości życia ludzi.

A w wersji dłuższej?

  • Czytaj także: „Traktują planetę jak własny plac zabaw”. Sprawdzili emisje najbogatszych

Bill Gates: Prognozy emisji spadły

Miliarder i współzałożyciel Microsoftu w swym obszernym wpisie na blogu podkreśla, iż zmiana klimatu to wciąż poważny problem. Dzięki innowacjom technologicznym zeszliśmy już jednak ze skrajnie pesymistycznej ścieżki.

„Dziesięć lat temu Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewidywała, iż do 2040 r. świat będzie emitował 50 miliardów ton dwutlenku węgla rocznie. w tej chwili prognoza MAE spadła do 30 miliardów, a emisje w 2050 roku mają być jeszcze niższe. Przeczytaj to jeszcze raz: w ciągu ostatnich 10 lat zmniejszyliśmy prognozowane emisje o ponad 40 proc.” – pisze Gates.

Tak wyraźne zmiany osiągnięto dzięki pozbyciu się w kluczowych technologiach tzw. Green Premium. To popularyzowane przez pojęcie Gatesa oznacza dodatkowe koszty, jakie ponosi się przy stawianiu na „zielone” technologie. Żeby wypchnęły one z rynku te wysokoemisyjne, muszą być konkurencyjne cenowo. W skrócie: ograniczanie emisji musi być opłacalne.

Jak pisze Gates, „Green Premium” pozbyto się już w przypadku energii ze słońca i wiatru, magazynów i pojazdów elektrycznych. „Ogólnie rzecz biorąc, są one tak samo tanie, a choćby tańsze niż ich odpowiedniki oparte na paliwach kopalnych” – zauważa miliarder.

  • Czytaj także: Na wiatrakach najwięcej zarabiają polskie firmy. Z kim walczy Nawrocki?

Potrzeba więcej innowacji

Zdaniem miliardera potrzeba jednak znacznie więcej innowacji, by bez zwiększania emisji CO2 zaspokoić wciąż rosnące zapotrzebowanie ludzkości na energię. Jego zdaniem problem w tym, iż przez alarmistyczny ton zbyt dużą uwagę skupia się na krótkoterminowych celach, co odwraca uwagę od najskuteczniejszych działań.

Jakie to działania?

Gates koncentruje się na innowacjach w pięciu sektorach odpowiadających za wszystkie emisje gazów cieplarnianych z działalności człowieka. To wytwarzanie prądu (28 proc. emisji), produkcja (30 proc.), rolnictwo (19 proc.), transport (16 proc.) oraz ogrzewanie i chłodzenie budynków (6 proc.).

  • Czytaj także: Greenpeace: IKEA robi meble z blisko 200-letnich drzew

Fuzja jądrowa i paliwo z alg

Wśród wymienionych przez niego przykładowych innowacji pojawiają się zarówno rozwiązania już dość powszechne, które należy udoskonalać, jak i rozwiązania niszowe lub wręcz nieistniejące.

Do tych pierwszych zalicza np. elektryczne pompy ciepła. Choć są one choćby pięciokrotnie bardziej wydajne niż kotły i piece na paliwa kopalne, to jednak brakuje wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby je instalować. „Na rynku dostępne są już pompy ciepła nowej generacji o wyjątkowej wydajności, a te łatwiejsze w instalacji są w trakcie opracowywania” – pisze Gates.

Do drugiej kategorii zaliczyć można zaś np. energię z fuzji jądrowej, technologie wychwytywania CO2 z powietrza, zrównoważone paliwa lotnicze z alg oraz szczepionki dla bydła, które ograniczają emisje metanu. Wiele z wymienionych przez Gatesa firm, które próbują zrewolucjonizować rynek w tych branżach, jest też przez niego wspierana.

„Dzięki odpowiednim inwestycjom i polityce w ciągu najbliższych dziesięciu lat będziemy mieli nowe, przystępne cenowo bezemisyjne technologie gotowe do wdrożenia na dużą skalę. Dodajmy do tego wpływ narzędzi, które już mamy, a do połowy tego stulecia emisje będą niższe” – przekonuje miliarder.

Po pierwsze: dobrostan

„Chociaż zmiana klimatu dotknie ubogich ludzi bardziej niż kogokolwiek innego, dla zdecydowanej większości z nich nie będzie ona jedynym, a choćby największym zagrożeniem dla ich życia i dobrobytu. Największymi problemami są ubóstwo i choroby, tak jak zawsze było. Zrozumienie tego pozwoli nam skoncentrować nasze ograniczone zasoby na działaniach, które będą miały największy wpływ na osoby znajdujące się w najtrudniejszej sytuacji” – pisze Gates.

Dlatego według niego patrzenie na temperatury nie jest najlepszym sposobem na mierzenie postępu. Miliarder pisze wręcz wprost, iż najlepszą obroną przeciwko zmianie klimatu jest postawienie na poprawę zdrowia i dobrostanu ludzi. To zaś – jak tłumaczy – nierozerwalnie łączy się ze wzrostem gospodarczym i bogaceniem się społeczeństwa. W skrócie: o ile ludzie będą mogli schronić się przed upałami w klimatyzowanych pomieszczeniach, bo ich na to stać, to upały nie będą tak tragiczne w skutkach.

Gates przywołuje przy okazji badanie naukowców z Uniwersytetu Chicago, które przyniosło według niego „ekscytujące” odkrycie. „Co stanie się z liczbą prognozowanych zgonów spowodowanych zmianą klimatu, jeżeli weźmie się pod uwagę oczekiwany wzrost gospodarczy państw o niskich dochodach w pozostałej części tego stulecia? Odpowiedź: spadnie ona o ponad 50 proc.” – pisze.

„Ekscytacja” bierze się zaś z prostej logiki: o ile wzrost gospodarczy będzie jeszcze większy, to liczba prognozowanych zgonów spadnie jeszcze bardziej.

Rozwój to adaptacja

Gates podkreśla przy tym: „Rozwój nie zależy od pomocy ludziom w adaptacji do cieplejszego klimatu – rozwój to adaptacja”.

Za przykład podaje 40 milionów rolników w Indiach, którzy podczas ostatniego sezonu monsumowego otrzymali SMS uprzedzający o nadchodzących ulewach. Tylko ta jedna wiadomość pozwoliła im wprowadzić odpowiednie środki zaradcze i uratować miliony hektarów upraw. „A technologia rozwija się w szybkim tempie: w ciągu najbliższych pięciu lat rolnik o niskich dochodach będzie mógł uzyskać lepsze porady niż te, które są w tej chwili dostępne dla najbogatszych rolników” – uważa miliarder.

I dodaje, iż sytuacja wygląda podobnie w przypadku klęsk żywiołowych, takich jak utonięcia podczas powodzi. W ostatnim stuleciu liczba śmiertelnych ofiar w takich katastrofach spadła o 90 proc. (do poziomu 40-50 tys. osób rocznie). Osiągnięto to głównie dzięki lepszym systemom ostrzegania i bardziej odpornym budynkom.

Oswajanie Trumpa

Co na to eksperci?

„Gates stara się raczej tonować alarmizm, który – jego zdaniem – może paraliżować zamiast mobilizować. Choć jego technoentuzjazm nie wszystkim się spodoba, a moment publikacji na dwa tygodnie przed szczytem klimatycznym może budzić zdziwienie, podkreślam, po uważnej lekturze tekstu źródłowego, iż miliarder nie odwraca się od sprawy klimatu. Zamiast tego chce innego, bardziej pragmatycznego sposobu rozmowy o tym, jakie podejście najszybciej rozwiąże najbardziej palące na dzień dzisiejszy kwestie” – komentuje zapytana przez SmogLab Katarzyna Snyder z Instytutu Zielonej Gospodarki, ekspertka w dziedzinie globalnej polityki klimatycznej.

Uwagę na termin publikacji Gatesa zwraca też Marcin Popkiewicz – badacz megatrendów, ekspert ds. transformacji energetycznej i współzałożyciel portalu Nauka o Klimacie. „Big Tech [największe korporacje technologiczne] są pod lupą antymonopolową w USA. Jakoś więc trzeba sobie tego Donalda Trumpa oswoić. Konfliktowanie się z nim szłoby zdecydowanie w poprzek interesów Microsoftu. Gates musiał więc swą retorykę załagodzić” – uważa Popkiewicz.

W rozmowie ze SmogLabem tłumaczy jednak, iż z częścią argumentacji miliardera z pewnością można się zgodzić.

„To chociażby zejście z Green Premium do zera albo poniżej. Ludzie nie chcą wyrzeczeń, dlatego dopóki wiele rozwiązań nie będzie konkurencyjnych cenowo, to nie stanie się powszechne” – uważa ekspert.

Według Popkiewicza miliarder pokłada jednak zbyt duże nadzieje w drogich i niszowych technologiach oraz nie docenia powagi skutków, jakie przyniesie świat cieplejszy o ponad 2 st. C (a w tę stronę zmierzamy, również zdaniem Gatesa).

To wszystko nie oznacza jednak, iż w swym podejściu dokonał przewrotu kopernikańskiego. „Gates nie został denialistą klimatycznym i nie odwołał globalnego ocieplenia. Z pewnością miał jednak interes w tym, by swą retorykę załagodzić” – podsumowuje Popkiewicz.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Rawpixel.com

Idź do oryginalnego materiału