Rząd Douga Forda nie rezygnuje z planów likwidacji ścieżek rowerowych w Toronto – choćby mimo zakazu sądu. Zamiast dowodów na zmniejszenie korków, pojawiły się zarzuty o ignorowanie bezpieczeństwa i próby osłabienia sądów.
Rząd Ontario zapowiedział, iż odwoła się od sądowego nakazu tymczasowego, który zablokował plan usunięcia kluczowych ścieżek rowerowych w Toronto. Chodzi o pasy rowerowe na Bloor Street, Yonge Street i University Avenue – łącznie 19 kilometrów tras, które miały zostać zlikwidowane, zanim sędzia Sądu Najwyższego oceni, czy działania prowincji są zgodne z konstytucją.
W zeszłym miesiącu sędzia Paul Schabas uznał, iż sprawa wymaga dalszego rozpoznania, a do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia nakazał wstrzymanie działań rządu. W decyzji powołał się na interes publiczny i konieczność ochrony bezpieczeństwa rowerzystów. Podkreślił także brak dowodów na to, iż likwidacja ścieżek miałaby rzeczywiście zmniejszyć korki.
Rzecznik ministra transportu Ontario, komentując decyzję o apelacji, stwierdził w środę, iż rząd musi „utrzymać płynność ruchu na najbardziej obciążonych drogach”.
Z decyzją rządu nie zgadza się organizacja Cycle Toronto, która złożyła pozew w tej sprawie. W odpowiedzi na zapowiedź apelacji grupa stwierdziła, iż to „odwracanie uwagi, podsycane złośliwością”, i zarzuciła władzom ignorowanie faktów.
– Fakty są jasne: usuwanie ścieżek rowerowych nie zmniejszy korków, a jedynie narazi życie ludzi na ryzyko. choćby eksperci rządu się z tym zgadzają – oświadczyła organizacja.
Premier Doug Ford również odniósł się do sprawy, krytykując sądowy zakaz jako przykład nadmiernej ingerencji wymiaru sprawiedliwości. W ubiegłym tygodniu, w trakcie emocjonalnego wystąpienia, zasugerował, iż Ontario powinno rozważyć amerykański model wybieralnych sędziów – co wielu uznało za poważny atak na niezależność sądów. Wypowiedź ta spotkała się z gwałtowną krytyką i została później zdementowana przez prokuratora generalnego prowincji.
Na podst. Canadian Press