Prezydent USA Donald Trump zaskoczył opinię publiczną, zapowiadając możliwość nałożenia 50-procentowych ceł na towary pochodzące z Europy. W odpowiedzi w Brukseli pojawiają się opinie, iż Unia Europejska powinna zareagować bardziej stanowczo, wychodząc poza klasyczne narzędzia, takie jak cła czy kontyngenty, i uderzyć w najważniejsze amerykańskie firmy technologiczne.
— Trump musi zrozumieć, iż brak kompromisu z UE może mieć poważne skutki także dla Stanów Zjednoczonych — powiedziała europosłanka z Niemiec, Anna Cavazzini.
Z informacji unijnych urzędników wynika, iż Komisja Europejska niedawno skierowała do administracji amerykańskiej pismo z propozycjami ustępstw. Wśród nich miała się znaleźć oferta zwiększonego importu surowców z USA, co miało odpowiadać na jedno z głównych żądań Trumpa. Pomimo tego, prezydent USA ogłosił plany nałożenia wysokich ceł już od czerwca, ponownie zarzucając Unii, iż została stworzona po to, by ekonomicznie wykorzystywać Amerykę.
Co może wydarzyć się dalej? „Die Welt” analizuje możliwe scenariusze dalszego przebiegu sporu handlowego. W Brukseli rozważane są różne opcje, w tym odpowiedź poprzez objęcie ceł popularnych amerykańskich produktów, takich jak whisky czy motocykle Harley-Davidson — byłby to klasyczny ruch odwetowy.
Alternatywą są szeroko zakrojone cła na cały import z USA, jako bezpośrednia odpowiedź na działania Waszyngtonu. Jednak najpotężniejszym narzędziem, które UE może użyć, jest presja regulacyjna wobec amerykańskich gigantów technologicznych.
Unia mogłaby zaostrzyć przepisy dotyczące ochrony danych osobowych lub wprowadzić podatek cyfrowy, co szczególnie dotknęłoby firmy takie jak Google czy Apple. Tego typu działania wykraczałyby poza standardową wojnę celną i mogłyby mieć znaczący wpływ na amerykański sektor technologiczny.
Zapowiedź Trumpa była zaskoczeniem zarówno dla Komisji Europejskiej, jak i dla Parlamentu Europejskiego. Wielu eurodeputowanych wezwało do zachowania spokoju. — Mamy do czynienia z kolejnym przejawem polityki handlowej Trumpa, która w rzeczywistości szkodzi głównie amerykańskim konsumentom — stwierdził Daniel Caspary z niemieckiej CDU.
Jego zdaniem wprowadzanie ceł i zakłócanie łańcuchów dostaw nie pomoże gospodarce USA. — Musimy prowadzić rozmowy spokojnie, ale stanowczo bronić interesów Europy — dodał.
Jednocześnie pojawiły się głosy, iż Unia powinna być gotowa na silną odpowiedź, jeżeli USA wprowadzą nowe taryfy. — Brak porozumienia nie pozostanie bez konsekwencji dla Stanów — zaznaczyła Anna Cavazzini. — UE musi utrzymać narzędzia obronne i być gotowa na bardziej zdecydowane działania w odpowiedzi na jednostronne decyzje USA.
Od kilku tygodni toczą się wymiany korespondencji między Brukselą a Białym Domem, co już jest postępem w porównaniu z wcześniejszym impasem. Europejski komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič kilkakrotnie odwiedził USA, ale jak dotąd bez konkretnych rezultatów.
W przeszłości jedynie reakcje rynków finansowych były w stanie powstrzymać Trumpa. W kwietniu, po zapowiedzi 20-procentowych ceł na europejskie towary, wycofał się z planów, gdy wzrosły rentowności obligacji, co przełożyło się na wyższe koszty obsługi amerykańskiego długu publicznego, wynoszącego 36 bilionów dolarów.
Trump często zmienia zdanie w kwestiach handlowych. W przeszłości groził cłami nie tylko Unii Europejskiej, ale też Meksykowi czy Kanadzie, a następnie wycofywał się z tych zapowiedzi.
Polski wiceminister rozwoju Michał Baranowski nie przywiązuje dużej wagi do obecnych gróźb prezydenta USA. — UE i USA prowadzą negocjacje — zaznaczył. Polska, sprawując rotacyjną prezydencję w Radzie UE, odgrywa w tej chwili istotną rolę w kształtowaniu wspólnego stanowiska.
— Wypowiedzi medialne niekoniecznie przekładają się na konkretne działania rządu USA — podkreślił Baranowski, przypominając, iż jak dotąd obie strony powstrzymywały się od wprowadzenia wzajemnych ceł.