Czy każdy ma równe prawa i możliwości, żeby oddać głos w wyborach?
Jak na wybory mają dotrzeć:
Mama leżącej córki z niepełnosprawnością sprzężoną, której na wybory zabrać nie miała jak, a zostawić nie miała z kim.
Nie miała też prawa do zagłosowania korespondencyjnego ani przez pełnomocnika.
Wnuczka, która opiekuje się swoją niesprawną babcią z demencją. Nie stać jej na płatną dorywczą opiekę, a mieszkając na wsi ma daleko do lokalu wyborczego. Jako opiekunka rodzinna nie miała choćby zapewnionego bezpłatnego transportu.
Samodzielna mama, która przez wiele ostatnich tygodni nie spała, bo czuwała nad synkiem z padaczką. Nie ma nikogo, kto by ją w tym zastąpił, nie miała też siły na śledzenie debat wyborczych. Była tak wykończona nieustanną opieką, iż nie dała rady wziąć udziału w konsultacjach na temat ustawy o asystencji osobistej ani w spotkaniach dotyczących innych ważnych dla siebie spraw.
Mama synka, który z powodu swojej niepełnosprawności nie jest w stanie poczekać w kolejce do głosowania, bo uruchamia to w nim trudne emocje i reakcje. Nie wiedziała, czy uda jej się zagłosować bez czekania w kolejce.
Osób w podobnej sytuacji jest więcej. Zadbajmy o ich prawa do udziału w życiu publicznym i decydowania w swoim imieniu.
#wyborydostępnedlawszystkich #wyboryprezydenckie2025
#prawaobywatelskie
Żródło materiału: Stowarzyszenie MUDITA