Kiedy w Sejmie poseł PiS Dariusz Matecki zarzucił, iż rząd zamierza cenzurować internet i zablokować możliwość krytykowania władzy, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski odpowiedział: – To ustawa, która daje nam szansę, iż obronimy się przed rosyjską dezinformacją, nielegalnymi treściami. Opowieści o tym, iż mamy do czynienia z ustawą, która wprowadza cenzurę, jest kłamstwem, niebywałą dezinformacją. Ten spór toczył się o przyjęty przez rząd projekt prawa, które ułatwia i usprawnia blokowanie nielegalnych i szkodliwych treści w sieci.27 zabronionych czynów Krzysztof Gawkowski podkreśla, iż nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną wprowadza jasne mechanizmy pozwalające na lepszy nadzór nad tym, co się dzieje w sieci, i nad platformami cyfrowymi. PRZECZYTAJ TEŻ: Tomaszów Lub.: Razem mieli blisko 900 porcji dilerskich. Wpadli w ręce funkcjonariuszy [ZDJĘCIA]– Dzięki tym zmianom polski rynek cyfrowy stanie się bardziej przejrzysty, bezpieczny i przyjazny dla wszystkich użytkowników. To także ważne narzędzie do przeciwdziałania dezinformacji, która szczególnie w ostatnim czasie jest rosnącym zagrożeniem – tłumaczy minister cyfryzacji.Jednym z najważniejszych założeń jest katalog 27 czynów zakazanych w sieci. To m.in. groźby karalne, namowa do popełnienia samobójstwa, pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim, propagowanie ideologii totalitarnych, nawoływanie do nienawiści, znieważanie na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, przyjęcie zlecenia zabójstwa człowieka, handel ludźmi utrwalanie wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody albo stosując przemoc, prezentowanie małoletniemu poniżej 15 lat treści pornograficznych czy rozsyłanie fałszywych alarmów.Katalog jest obszerny i wydaje się oczywisty. Na czym zatem polega zmiana?Będzie można odwołać się do sąduObecnie jeszcze to platformy cyfrowe (Meta czy Google) same decydują o usuwaniu nielegalnych treści. Po zmianach będzie można składać wnioski o zablokowanie np. wpisu czy czyjegoś konta do Urzędu Komunikacji Elektronicznej lub Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.„W ramach tej procedury dostawca usług pośrednich (m.in. platforma internetowa) bez zbędnej zwłoki informuje organ wydający nakaz o wszelkich podjętych działaniach w celu jego realizacji” – wyjaśnia Ministerstwo Cyfryzacji.PRZECZYTAJ: Chcą odwołać wiceprzewodniczącego rady. Radni PiS: „Na Zamość patrzy cała Polska”I zaznacza, iż o ile ktoś nie zgodzi się z decyzją, to może skierować sprawę do sądu.Właściciel konta będzie mógł poskarżyć się urzędowiUwaga, o ile np. Facebook sam zablokuje czyjeś konto, a jego właściciel uzna, iż jest to bezzasadne, też może się poskarżyć do urzędu. „Dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona” – tak zachwala te rozwiązania resort cyfryzacji.I wylicza, iż urzędnicy mają działać w takich sprawach ekspresowo: „Procedury po stronie urzędów są szybkie, w zależności od tego, kto złożył wniosek, realizowane są 2 dni (w przypadku, gdy wniosek złoży policja lub prokurator), 7 dni (usługobiorca, zaufany podmiot sygnalizujący) lub 21 (sprawy szczególnie skomplikowane).