Angelowa: Bułgaria jest neokolonią

myslpolska.info 6 godzin temu

Konferencja na temat „Nowoczesny kolonializm. Rzeczywistości i alternatywy” odbyła się w Związku Dziennikarzy Bułgarskich.

Została zorganizowana przez Związek Dziennikarzy Bułgarskich, Związek Oficerów i Sierżantów Rezerwy, Narodowe Stowarzyszenie „Bezpieczeństwo”, „Bułgarski Narodowy Komitet Pokoju” oraz Obywatelskie Zrzeszenie „Front Ludowy”. W dyskusji wzięli udział przewodnicząca Rady Wykonawczej ZDB Snieżana Todorowa, Zornica Iliewa, prof. Nina Diulgerowa, pułkownik w stanie spoczynku Czawdar Petrow, generał w stanie spoczynku Zlatan Stojkow, prof. dr Michail Mirczew, Rumen Petkow, prof. Nako Stefanow, Adrian Asenow i inni.

Europa pod butem Ameryki

„Różni historycy twierdzą, iż nowoczesny kolonializm, choć nie wyraża się w bezpośrednim podboju terytorialnym, przez cały czas istnieje w różnych formach. Manifestuje się poprzez dominację ekonomiczną, kulturalną i polityczną, często w formie neokolonializmu, gdzie potężniejsze państwa utrzymują wpływ na byłe kolonie lub inne kraje bez bezpośredniego nimi zarządzania” – powiedziała na początku konferencji przewodnicząca Rady Wykonawczej ZDB, Snieżana Todorowa.

„Wojna na Ukrainie, za którą narody płacą teraz wysoką cenę społeczną, jest wynikiem krótkowzrocznej polityki rządzących elit europejskich i ich niezdolności do stworzenia wizji niepodległości, wyzwolonej Europy od zależności amerykańskiej, która niestety przez dekady determinowała nasz kontynent” – dodała Todorowa.

Hegemonia kulturowa

Zornica Iliewa, dziennikarka i analityk międzynarodowy, również wzięła udział w konferencji, koncentrując swój referat na kolonializmie kulturalnym. „Ostatnio wielu twierdzi, iż dziedzictwo kolonializmu przez cały czas istnieje, przekształcając się w neokolonializm. To scenariusz, w którym rozwinięte kraje utrzymują znaczny wpływ na mniej rozwinięte narody, które mogły już ogłosić niepodległość. Dlatego wybitni analitycy, głównie z Zachodu, twierdzą, iż neokolonialny charakter nowoczesnej ekspansji atlantyckiej i niesprawiedliwe działania, jak je określają, Zachodu prowadzą nie tylko do podporządkowania innych krajów. Te kraje po prostu tracą suwerenność i stają się zakładnikami cudzej woli” – podkreśliła Iliewa.

Jej wystąpienie skupiło się na kolonializmie kulturalnym: „Kolonializm kulturalny często pozostaje siłą choćby po uzyskaniu niepodległości przez kolonię. Brytyjski kolonializm w Indiach jest wymownym przykładem. W tym sensie pomaga praktyka dzielenia państw na rozwinięte i rozwijające się. Kraje rozwijające się przedstawiane są nie tylko jako biedniejsze i w tyle, ale także o niższym statusie duchowym i kulturowym. Tymczasem obserwuje się fakty, zwłaszcza ostatnio, iż również rozwinięte kraje mają swoje wewnętrzne problemy. Próby ich rozwiązania kosztem państw rozwijających się nie zawsze się udają; przeciwnie, zachęcają te ostatnie do obrony swoich praw i poszukiwania sposobów na godne zachowanie tradycji, poziomu, rozwoju gospodarczego i niezależnej polityki zagranicznej. Na początku XXI wieku dominująca kultura zwykle praktykuje kolonializm kulturalny poprzez ekspansję ekonomiczną, zachęcając lokalną ludność do pragnienia dóbr oferowanych przez kulturę kolonizującą. W ten sposób naśladuje się wartości i zachowania kultury kolonizującej. W tym kontekście Europa ustępuje pierwszeństwa USA, a w wielu krajach, w tym u nas, preferencje wobec amerykańskich produktów kulturalnych i materialnych, takich jak muzyka i filmy, stopniowo wypierają preferencje wobec lokalnych produktów”.

Wyzyskujący i wyzyskiwani

Zornica Iliewa dodała: „Zachodni uczeni twierdzą, iż globalne modele wzrostu ekonomicznego i rozwoju pozostają podobne do hierarchii politycznych ustalonych w czasach kolonialnych. Jednak we współczesnym świecie wyraźnie obserwuje się interpretację celów jako zrównoważony rozwój, gdzie zaciemnia się problemy rosnącej nierówności społeczno-ekonomicznej we wszystkich kierunkach – między krajami, między rządzącymi a zwykłymi obywatelami, między klasami – tworząc w końcu przestrzeń dla obalenia niewygodnych rządów, osób i całych suwerennych narodów. (…) Dla nas najważniejsze jest zwrócenie uwagi na Europę Wschodnią, która w latach 1990. była przekształcana według wzoru zachodnich potęg, odpowiedzialnych za najcięższe kolonialne okrucieństwa w historii świata, których współczesny dobrobyt wynika z ich historii kolonialnego i postkolonialnego wyzysku” – dodała.

„Jednak choćby gdy Europa Wschodnia zmagała się z ubóstwem, zaostrzonym polityką narzuconą po 1989 roku przez zachodnie instytucje i rządy, geografia globalnych nierówności nagle stała się nieistotna. Bowiem Europa Wschodnia miała stać się Zachodem. Ubóstwo miało być tymczasowe i nie mieć związku z trwałymi nierównościami strukturalnymi dręczącymi system światowy. Jedynym problemem było to, iż kraje Europy Wschodniej zostały błędnie i niesprawiedliwie umieszczone w biednej części globalnego podziału, a nadeszła pora, by zajęły należne im miejsce wśród bogatych. W dominującym dyskursie w ogóle nie brano pod uwagę, iż wejście na Zachód mogło oznaczać albo dołączenie do niego jako współuczestników w systemie postkolonialnego wyzysku, albo jako kolonie” – skomentowała Iliewa.

Peryferia

„Pozostaje uczucie, iż w Europie Wschodniej formalna niepodległość często służy jako przykrywka dla trwającej celowej i systematycznej zależności ekonomicznej, w formie przenoszenia zasobów naturalnych z peryferii do centrum. Bo nikt nie wątpi, iż kraje Europy Wschodniej są peryferią. Zakładam, iż wy również jesteście o tym przekonani. Zwłaszcza Bułgaria” – dodała.

„Kraje regionu Europy Wschodniej, w tym Bułgaria, są w stanie budować swoją tożsamość, z dziedzictwem, z którego są dumne lub obciążone, i walczyć z poczuciem niższości w procesie systemowej transformacji i dostępu do wspólnoty europejskiej, takiej jak rozpoczęta w latach 1990. Bo dzisiaj sytuacja jest inna i nieprzewidywalna. Zależy to od tego, dokąd zmierza Europa Zachodnia, jak UE przetrwa w obecnych warunkach geopolitycznych. Kolonialne nawyki trudno pogodzić z wojnami na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Tymczasem rosyjskie inicjatywy zmierzające do orientacji na wspólny rozwój dla wszystkich nie znajdują miejsca – przynajmniej na tym etapie – w wiodących krajach Zachodu. ‚Poczekamy, aż zmądrzeją’ – powiedział Ławrow” – zakończyła swoje wystąpienie Zornica Iliewa.

Zamach na prawosławie

Przewodniczący Narodowego Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo”, pułkownik w stanie spoczynku Czawdar Petrow, stwierdził: „Stowarzyszenie ‚Bezpieczeństwo’ zostało założone ponad 30 lat temu. Jednym z powodów jego powstania było wspieranie społeczeństwa, ludzi i państwa w odnajdywaniu interesów narodowych Bułgarii. Niestety, od 30 lat nie możemy określić naszego interesu narodowego. Jako kraj doszliśmy do punktu, w którym rzeczywiście staliśmy się państwem kolonialnym, wykonując wyłącznie to, co nakazują nam Waszyngton i Bruksela, teraz bardziej Bruksela”.

Petrow dodał: „Bułgaria kilkakrotnie próbowała opracować swoją doktrynę i narodową strategię bezpieczeństwa. Niestety, takie strategie były napisane, ale żadna nie została zrealizowana. Powiem w 2016 roku opracowano kolejną taką strategię narodową, w której zapisano, iż ‚South Stream’ był priorytetem numer jeden dla Bułgarii. Z jeszcze większym żalem, w następnym roku, jak wszyscy pamiętamy, przybyła amerykańska delegacja z dwoma senatorami, i nagle ‚South Stream’ nie tylko przestał być priorytetem państwa, ale stało się tak, iż ten, kto był za South Stream, uznany był za wroga państwa”. Przewodniczący Narodowego Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo” stwierdził: „Moim zdaniem, i zdaniem kolegów, z którymi rozmawiam, oczekujemy kolejnego ciosu lub zamachu – na prawosławie. Jako państwo prawosławne i jako jeden z bastionów prawosławia jesteśmy poddani bardzo poważnej presji. Widzicie, iż choćby niektórzy posłowie zaczęli żądać, aby bułgarski patriarcha został przekazany prokuraturze za to, iż w praktyce pozostajemy prawosławni. Jako społeczeństwo musimy znaleźć siły, by przeciwstawić się takim działaniom, bo Bułgaria od wieków jest prawosławna, a jeżeli teraz pozwolimy, by prawosławie zostało wymazane, będziemy – powiem to z wielkim trudem – grabarzami bułgarskiej historii”.

Europa bez godności

Rumen Petkow, były minister spraw wewnętrznych, w tej chwili przewodniczący partii Alternatywa na rzecz Odrodzenia Bułgarskiego, odpowiedział Czawdarowi Petrowowi i dodał: „Zacznę od tego, co powiedział pułkownik Czawdar Petrow; nie wiem, na ile uświadamiamy to sobie – zamach na prawosławie i dążenie do jego zniszczenia. To nie jest problem, który powstał wczoraj. W latach 1990. wspomniany Zbigniew Brzeziński powiedział: ‚Skończyliśmy z komunizmem, teraz musimy zająć się prawosławiem’. Pamiętacie rozłam, interwencję w Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej. Miesiąc temu byłem w Moskwie na bardzo poważnym forum, zorganizowanym przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną, z udziałem organizacji pozarządowych, gdzie usłyszałem szokujący raport o rozłamie i ciosach w prawosławie, w tym współczesnym, obecnym ciosie na Kosowie. A my jakoś, jako prawosławni, nie zwracamy uwagi na te sprawy” – skomentował Petkow.

Podawał także przykłady Mołdawii i Armenii oraz ataków na prawosławie, a o Ukrainie powiedział: „Tam pogrom prawosławia to więcej niż fakt. Z aresztowaniami, plądrowaniem świętości i przejmowaniem monasterów”. Rumen Petkow zwrócił także uwagę na upokarzający list sekretarza generalnego NATO do prezydenta USA: „Mówimy o neokolonializmie i nowoczesnej kolonizacji. Mamy wyraźny przykład znikomości Europy – list Marka Rutte do Donalda Trumpa, na który, niestety, żaden rząd w Europie nie zareagował. ‚Największy sukces, drogi Donaldzie, to to, iż zmusiliśmy ich, by 5% budżetu szło na zbrojenia’. On mu to pisze, a Donald Trump, ku jego chwale – albo mówiąc o nim coś innego – publikuje list. Zareagowały niektóre media we Włoszech, Francji, Niemczech, i na tym koniec. Ale to upokorzenie dla państw członkowskich. Wielka obraza, lub raczej potwierdzenie, iż nie mamy sił oporu. Straciliśmy godność. Nie mamy pragnienia prowadzenia niezależnej polityki. I tu rodzi się pytanie – czy Europa jest w stanie i uczestniczy w globalnych procesach politycznych, ekonomicznych, społecznych i kulturalnych? Czy Europa jest kolonialnym, geograficznym, terytorialnym narzędziem USA?”.

Potrzeba oporu

Dziennikarz prof. Petko Todorow również uczestniczył w konferencji. Zwrócił uwagę, iż jeżeli wyrazi swoje osobiste zdanie, zostanie oskarżony o rusofilię i „putinizm”, więc zdecydował się zapytać sztuczną inteligencję o oznaki neokolonializmu wobec Bułgarii. Przeczytał siedem punktów przedstawionych przez sieć neuronową i jej wniosek: „Bułgaria nie ma formalnego statusu kolonialnego, ale liczne zależności – ekonomiczne, polityczne, kulturalne i wojskowe – dają poważne podstawy do paralel z modelem zarządzania neokolonialnego. Kraj jest częścią struktur międzynarodowych – UE, NATO – ale jego realna suwerenność jest ograniczona przez zewnętrzne interesy”. Prof. Todorow stwierdził, iż temu należy się właśnie sprzeciwiać.

Uśmiechnięty kolonializm

Adrian Asenow, przedstawiciel partii „Odrodzenie” z Sofii, również uczestniczył w konferencji. Określił UE jako narzędzie neokolonializmu. „Wszystkie te rozmowy, które mówią – ‚no widzicie, ci w Brukseli, jeżeli zrozumieją, co się tu dzieje, jeżeli zdadzą sobie sprawę, jak źli są nasi rządzący, coś zrobią’… Przepraszam, ale to właśnie oni projektują tych naszych rządzących” – komentował Asenow. O bułgarskiej elicie politycznej powiedział: „Jedna kolonialna klika, bez wymieniania nazwisk – wszyscy ich znamy – która jest przekupywana jak indyjscy radżowie drobnymi łapówkami, z możliwością kradzieży z tego czy innego projektu, czyli legalna korupcja. Są przekupieni i w praktyce projektują i realizują model kolonialny w Bułgarii”.

Dodał, iż „UE nie jest niczym więcej, nie jest humanitarna, nie jest czymś dobrym i pięknym; to po prostu nowa forma ekspansji neokolonialnej. De facto – stary kolonializm, ale w nowych szatach, bardziej uśmiechnięty, co idzie w parze z propagandą”.

Miejsce Bułgarii jest w Eurazji

Prof. dr Michail Mirczew, socjolog i politolog, opisał rolę Wielkiej Brytanii i oznaki jej upadającego wpływu, stwierdzając, iż miejsce Bułgarii jest wśród innych partnerów geopolitycznych: „Kilka dni temu w jednym programie powiedziałem – miejsce Bułgarii jest w Eurazji, w nowej Eurazji jednak, nie w starej Eurazji, ani w dotychczasowej Eurazji. Eurazja + Chiny. Dlatego teraz przyjmują nas do strefy euro, by stworzyć kolejną finansową, administracyjną i prawną barierę, by trudniej było odłączyć się od nich i odejść… Stąd pośpiech. Nie tyle dlatego, iż ukradną 20 ton złota i 80% naszych rezerw walutowych itp., by uniemożliwić nam kolejny ruch. Stąd ten pośpiech”.

Podczas konferencji przewodnicząca Rady Wykonawczej ZDB Snieżana Todorowa odczytała apel do społeczeństwa i partii politycznych w imieniu uczestników. Stwierdza się w nim, iż „Republika Bułgarii, szanując podpisane międzynarodowe porozumienia, może i powinna walczyć o obronę własnych interesów narodowych i suwerenności narodowej. Powtarzanie narzuconych mantr oraz ślepe podporządkowanie się decyzjom narzuconym z zewnątrz przekształca nasz kraj w neokolonię, która utraciła swoją suwerenność i prawo głosu. W zmieniającym się świecie podział państw na rozwinięte i rozwijające się wydaje się dyskusyjny, zwłaszcza na tle licznych wewnętrznych problemów państw uznawanych za rozwinięte. Interpretacje celów zrównoważonego rozwoju nie odpowiadają problemom rosnącej nierówności społeczno-ekonomicznej na świecie. Otwarte demonstrowanie polityki ‚prawa silniejszego’ w stosunkach międzynarodowych, kontynuacja neokolonialnej ekspansji oraz podporządkowanie innych państw – to zjawiska, którym można się przeciwstawić poprzez określenie naszych narodowych celów i priorytetów, w dialogu między ekspertami, społeczeństwem a kręgami politycznymi. Chcielibyśmy, aby dzisiejsza dyskusja trwała, czy to w formie forum, czy stworzenia innego szerokiego formatu w poszukiwaniu rozwiązań dla prawdziwej obrony interesu narodowego Bułgarii, a nie ukrywania się za wyuczonymi frazami i mantrami narzuconymi z zewnątrz”.

Tedi Angelowa

Idź do oryginalnego materiału