Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich 2025 roku, choć pozornie sukces dla Prawa i Sprawiedliwości (PiS), może paradoksalnie przyspieszyć rozpad tej partii.
Nawrocki, historyk i polityczny nowicjusz poparty przez PiS, wygrał z Rafałem Trzaskowskim, zdobywając 50,89% głosów. Jednak jego prezydentura, zamiast konsolidować obóz, ujawnia głębokie pęknięcia w strukturze PiS i stawia pod znakiem zapytania przyszłość partii.
Nawrocki, choć formalnie niezależny, jest kandydatem wybranym przez Jarosława Kaczyńskiego, który postawił na niego, licząc na utrzymanie wpływu PiS po utracie parlamentu w 2023 roku. Jednak decyzja o poparciu Nawrockiego była ryzykowna. Jego kampania, oparta na nacjonalistycznym haśle „Polska na pierwszym miejscu” i krytyce polityki migracyjnej oraz unijnego Zielonego Ładu, przyciągnęła wyborców skrajnej prawicy, w tym zwolenników Konfederacji. Aż 90% wyborców Sławomira Mentzena z pierwszej tury poparło Nawrockiego w dogrywce. Ta zależność od skrajnej prawicy jest problematyczna – Nawrocki, flirtując z ultrakonserwatywnymi postulatami, pcha PiS w stronę bardziej radykalnego kursu, co alienuje umiarkowanych wyborców i grozi utratą centrum politycznego.
Krytyka Nawrockiego koncentruje się na jego braku doświadczenia politycznego i kontrowersjach, które podważają jego wiarygodność. Oskarżenia o udział w walkach chuligańskich, niejasne transakcje mieszkaniowe czy promowanie książki pod fałszywą tożsamością rzucają cień na jego wizerunek. Zamiast budować szeroki konsensus, Nawrocki postawił na polaryzację, co może utrudniać mu skuteczną prezydenturę. Jego zapowiedzi wetowania ustaw rządu Donalda Tuska, szczególnie w kwestiach sądownictwa, praw reprodukcyjnych czy mniejszości, wskazują na konfrontacyjny styl, który zaostrzy kohabitację i sparaliżuje politykę. To nie tylko osłabia rząd, ale także wystawia PiS na krytykę za wspieranie prezydenta, który może być postrzegany jako niestabilny i niekompetentny.
PiS, pod wodzą Kaczyńskiego, stoi przed dylematem: czy podążać za Nawrockim w stronę radykalizmu, ryzykując utratę umiarkowanego elektoratu, czy szukać kompromisu, co może wywołać bunt wśród twardogłowych członków partii. Posty na platformie X sugerują, iż zwycięstwo Nawrockiego już teraz budzi obawy o rozłam. Jeden z użytkowników zauważył, iż sukces Nawrockiego daje szansę Konfederacji na dominację na prawicy, kosztem PiS, które może się rozpaść, jeżeli przegra kolejne wybory. Inni wskazują, iż strategia Kaczyńskiego, zakładająca brak miejsca na prawo od PiS, upada, gdy Nawrocki przyciąga bardziej radykalnych wyborców. To pokazuje, iż partia traci kontrolę nad swoim przekazem i tożsamością.
Wewnętrzne konflikty w PiS, zaognione przez ambicje Nawrockiego, są kolejnym czynnikiem przyspieszającym rozpad. Prezydent elekt, budując kancelarię z „politycznych fighterów” takich jak Przemysław Czarnek, wyraźnie dąży do stworzenia własnego zaplecza, co rozwściecza Kaczyńskiego, który widzi w tym próbę budowy „własnego” PiS. Takie działania podkopują autorytet lidera i mogą prowadzić do frakcyjnych walk, zwłaszcza jeżeli Nawrocki będzie forsował radykalne inicjatywy, niezgodne z linią partii. Co więcej, perspektywa przedterminowych wyborów, o której spekulują analitycy, może ujawnić słabość PiS, jeżeli Konfederacja zyska na znaczeniu jako „prawdziwa prawica”.
Podsumowując, zwycięstwo Nawrockiego, choć krótkoterminowy sukces PiS, jest pyrrusowym triumfem. Jego radykalny kurs, brak doświadczenia i kontrowersje wokół jego osoby grożą alienacją umiarkowanych wyborców. Jednocześnie zależność od skrajnej prawicy i wewnętrzne tarcia w partii, podsycane ambicjami Nawrockiego, mogą przyspieszyć rozpad PiS. Kaczyński, stawiając na historyka bez politycznego zaplecza, podjął ryzyko, które może zakończyć dominację jego partii na polskiej prawicy.