Sąd Najwyższy miał pozostawić bez dalszego biegu protest wyborczy złożony przez posła KO i adwokata Romana Giertycha – poinformowało w piątek RMF FM. Wniosek, który trafił do sądu dwa tygodnie temu, został tak potraktowany z powodu braków formalnych. Decyzję podjęto wczoraj – ustalił dziennikarz Tomasz Skory.
Zamieszanie ws. protestu wyborczego Giertycha
Giertych twierdzi coś odwrotnego. "To bzdura. Mój protest nie był jeszcze rozpoznany przez SN. Proszę nie wprowadzać w błąd" – napisał polityk w serwisie X.
Dodajmy, iż Sąd Najwyższy zakończył już ostatnie z trzech zaplanowanych na piątek posiedzeń dotyczących protestów wyborczych po drugiej turze wyborów prezydenckich. Uznano zasadność dwóch z nich, obejmujących łącznie 12 obwodowych komisji wyborczych, w których przeprowadzono oględziny kart do głosowania.
Co więcej, Sąd Najwyższy wyznaczył już termin jawnego posiedzenia, na którym zapadnie uchwała w sprawie ważności wyborów prezydenckich przeprowadzonych 18 maja i 1 czerwca. Rozprawa odbędzie się 1 lipca o godzinie 13:00 w sali A.
Krytyka działań Manowskiej ws. protestów wyborczych
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, konstytucjonalista dr Wojciech Włoch skrytykował lekceważące podejście I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej do protestów wyborczych. Wyjaśnił, iż każdy z nich, choćby składany "z automatu", jest tak samo istotny i tak samo zasługuje na rozpatrzenie. Uznał jednocześnie, iż składanie protestów w sposób masowy to "budzenie nieufności".
Manowska w rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24 de facto podzieliła protesty na lepsze i gorsze. Unikała też odpowiedzi na pytania dotyczące upolitycznienia izby, która te protesty ma rozpoznawać. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.