Wyskok Ziobry. Nie rozumie podstawowej rzeczy?!

1 dzień temu

Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, zdaje się nie rozumieć fundamentalnej zasady niezależności prokuratury, co uwidacznia się w jego reakcji na umorzenie śledztwa dotyczącego rzekomej korupcji w szpitalu, którego dyrektorem był kiedyś senator Tomasz Grodzki.

Najwyraźniej Ziobro nie akceptuje faktu, iż prokuratura działa zgodnie z prawem, a nie politycznymi wytycznymi. prawdopodobnie dlatego jest tak sfrustrowany w obliczu zakończenia skandalu, który od początku miał charakter czysto polityczny. Jego wściekłość wynika z utraty kontroli nad narracją, która przez lata była narzędziem w rękach PiS do dyskredytowania opozycji.

30 czerwca 2025 roku Prokuratura Regionalna w Szczecinie umorzyła bowiem śledztwo dotyczące podejrzeń korupcyjnych związanych z Tomaszem Grodzkim. Jak poinformowała prokurator Anna Gawłowska-Rynkiewicz, postępowanie zakończono na podstawie Kodeksu postępowania karnego, ponieważ „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Decyzja, choć nieprawomocna, opiera się na wnikliwej analizie dowodów, w tym przesłuchaniu Grodzkiego jako świadka. To efekt rzetelnej pracy śledczej, a nie, jak sugeruje Ziobro, politycznego przychylenia rządu.

Reakcja Ziobry na tę decyzję jest symptomatyczna. W mediach społecznościowych napisał: „Teraz już choćby niedowiarkowie zrozumieją, po co Tusk nielegalnie przejął Prokuraturę Krajową. jeżeli jesteś wpływowym politykiem PO, możesz bezkarnie brać łapówki. Patowładza Tuska ogłosiła, iż taka korupcja »nie zawiera znamion czynu zabronionego«”. Te słowa zdradzają brak akceptacji dla niezależności instytucji, którą sam kiedyś nadzorował. Jako minister sprawiedliwości Ziobro podporządkował prokuraturę politycznym interesom PiS, co stało się normą za jego rządów. Umorzenie sprawy Grodzkiego, oparte na faktach, a nie na politycznych zleceniach, jest dla niego nie do przyjęcia, bo obnaża słabość jego wcześniejszych oskarżeń.

Śledztwo wobec Grodzkiego od początku miało charakter polityczny. Portal Niezalezna.pl, związany z PiS, regularnie podgrzewał temat, sugerując korupcję, chociaż nie miał wystarczających dowodów. Ziobro, jako architekt tej narracji, liczył na kompromitację opozycji. Gdy jednak prokuratura, działając niezależnie, uznała brak podstaw do kontynuacji, jego plan legł w gruzach. Wściekłość Ziobry wynika nie z troski o sprawiedliwość, ale z frustracji, iż narzędzie politycznej walki wymknęło mu się z rąk. Oskarżenia o „nielegalne przejęcie” Prokuratury Krajowej przez Tuska są bezpodstawne – zmiany w strukturze prokuratury wynikają z reformy, która ma na celu jej depolityzację, co dla Ziobry jest równoznaczne z utratą wpływów.

Ziobro zdaje się nie pojmować, iż niezależna prokuratura nie jest narzędziem politycznym. Jego retoryka sugeruje, iż oczekuje, iż śledztwa powinny służyć celom PiS, a nie prawdzie. Umorzenie sprawy Grodzkiego pokazuje, iż prawo, a nie polityka, kieruje decyzjami prokuratorskimi. To cios w jego światopogląd, w którym instytucje powinny być lojalne wobec partii, a nie konstytucji. Jego komentarze o „bezkarności PO” to próba podtrzymania narracji, która już się nie sprawdza, co tylko podkreśla jego niezrozumienie nowej rzeczywistości.

Zbigniew Ziobro nie jest w stanie zaakceptować, iż prokuratura działa niezależnie od politycznych nacisków. Umorzenie śledztwa w sprawie Grodzkiego kończy skandal, który miał służyć celom politycznym PiS. Jego wściekłość i oskarżenia wobec Tuska oraz „patowładzy” są wyrazem frustracji, iż utracił kontrolę nad instytucją, którą kiedyś podporządkował. Polska potrzebuje niezależnych organów sprawiedliwości, a nie politycznych narzędzi – Ziobro powinien to zrozumieć.

Idź do oryginalnego materiału