Amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs wziął pod lupę polską politykę i… złotego. I wyszło im, iż przyszłość kursu zależy od tego, kto wprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego. jeżeli wygra Trzaskowski — złoty idzie w górę. jeżeli wygra ktoś inny — no cóż, dolara lepiej nie wypuszczać z portfela.
Wall Street najwyraźniej kibicuje Rafałowi „EuroRafałowi” Trzaskowskiemu, który w oczach inwestorów ma coś z frankfurckiego fintech ninja i brukselskiego mediatora. Ich prognoza? Z Trzaskowskim — złoty silny jak espresso w najlepszej kafejce Wiednia.
– Zwycięstwo kandydata KO mogłoby znacząco wzmocnić pozycję obecnego rządu, kończąc okres legislacyjnego pata – wiele inicjatyw ustawodawczych blokowanych jest w tej chwili przez prezydenckie weta Andrzeja Dudy z PiS. W przypadku zaskakującej wygranej Nawrockiego, byłby to z kolei poważny cios dla rządzącej koalicji, mogący wywołać napięcia w jej szeregach – zauważają eksperci Goldman Sachs.
– Wygrana KO sprzyjałaby złotemu – m.in. ze względu na utrzymanie dobrych relacji z UE i kontynuację napływu środków unijnych – oraz mogłaby przyczynić się do łagodniejszego nastawienia rynków względem stóp procentowych, w tym złagodzenia jastrzębiego tonu prezesa NBP Adama Glapińskiego. W przypadku wygranej PiS spodziewamy się osłabienia złotego oraz bardziej jastrzębiej reakcji ze strony rynku długu – wskazują w raporcie eksperci Goldmana.
Ale jeżeli do władzy dobije się kandydat Konfederacji albo ktoś z PiS-u , to — jak sugerują Amerykanie — złoty może polecieć w dół szybciej niż sondaże Suwerennej Polski. Bo dla rynku stabilność to nie „kto głośniej krzyczy o suwerenności”, tylko „czy UE trzyma za rękę”.
Oczywiście pojawią się tacy, którzy powiedzą: „A co oni tam w USA wiedzą o naszej walucie?!”. No cóż — może niewiele, ale wiedzą jedno: iż rynki nie lubią niespodzianek. A wybór kandydata antyunijnego to jak zamiana stabilnej lokaty na grę w totolotka.
Więc może zamiast głosować sercem, zagłosujemy portfelem? A może najlepiej będzie, jeśli… sam złoty wystartuje w wyborach. Miałby niezłą kampanię: „Nie jestem idealny, ale przynajmniej nie jestem frankiem szwajcarskim”.