Wrzesień wiecznie żywy. I wiecznie źle rozumiany przez Nawrockiego

13 godzin temu

Prezydent Karol Nawrocki, komentując rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow, po raz kolejny sięgnął po narrację, która zamyka polską politykę zagraniczną w cieniu września 1939 roku. Patos i historyczne analogie mogą brzmieć efektownie, ale nie zastąpią realnej strategii wobec Rosji czy współpracy z Niemcami. Polska potrzebuje języka XXI wieku, a nie wiecznego powtarzania lekcji z przeszłości.

Karol Nawrocki, obchodząc 86. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow, przypomniał światu o tragicznym wrześniu 1939 roku. Zwrócił uwagę na dwie kwestie: nierozliczone krzywdy wojenne ze strony Niemiec oraz „odżywające resentymenty imperialne” w Rosji. Na pierwszy rzut oka trudno się z tymi stwierdzeniami nie zgodzić. Historia II wojny światowej i jej konsekwencje są wciąż żywym doświadczeniem dla wielu Polaków. Jednak prawdziwy problem tkwi gdzie indziej: w tym, iż Nawrocki próbuje z dzisiejszych wyzwań międzynarodowych wyciągać wnioski niemal wyłącznie przez pryzmat 1939 roku. To niebezpieczne uproszczenie, które prowadzi do złudnych analogii i może paraliżować współczesną politykę Polski.

Prezydent RP nie jest historykiem-amateurem, ale zawodowcem, który przez lata kierował Instytutem Pamięci Narodowej. Jego skłonność do interpretowania bieżących wydarzeń przez pryzmat historii nie powinna więc dziwić. Problem w tym, iż wizja ta zatrzymuje się na poziomie symboli i narodowych traum, zamiast otwierać się na realne, współczesne uwarunkowania polityki międzynarodowej.

Porównywanie dzisiejszej Rosji do Związku Sowieckiego sprzed 86 lat jest spłyceniem rzeczywistości. Owszem, Kreml prowadzi agresywną politykę wobec Ukrainy, grozi sąsiadom i stara się odbudować dawną strefę wpływów. Ale świat, w którym działa, jest zupełnie inny: istnieje NATO, Unia Europejska, gospodarka globalna i zupełnie nowe formy nacisku – od sankcji gospodarczych po cyberwojnę. Zamiast analizować te narzędzia, Nawrocki wraca do 1939 roku, jakby wciąż toczono tę samą wojnę.

Drugim filarem narracji Nawrockiego jest teza, iż Niemcy do dziś nie „zapłaciły rachunku krzywd”. Problem reparacji wojennych był w Polsce wielokrotnie podnoszony, zwłaszcza przez środowiska związane z PiS. I choć trudno podważyć historyczną prawdę o ogromie zniszczeń i cierpienia, to jednak sprowadzanie relacji z najważniejszym partnerem gospodarczym i politycznym do rachunku krzywd z 1939 roku jest podejściem szkodliwym.

Niemcy to nie tylko dawny agresor, ale także fundament europejskiej stabilności i państwo, które – razem z innymi – współtworzy instytucje chroniące dziś także Polskę. Odrzucanie tego faktu i ciągłe powracanie do logiki sprzed 80 lat jest polityką krótkowzroczną. jeżeli Nawrocki naprawdę chce wzmacniać bezpieczeństwo kraju, powinien szukać konstruktywnego partnerstwa z Berlinem, zamiast redukować całą narrację do wieczystej winy.

Najgroźniejszym elementem w słowach Nawrockiego jest jednak sugestia, iż świat „powinien wyciągnąć wnioski” z 1939 roku i powstrzymać imperia zanim będzie za późno. Brzmi to efektownie, ale w praktyce nie daje żadnej konkretnej recepty. Świat po II wojnie światowej nie stoi przed identycznymi wyzwaniami. Dziś nie istnieją dwa totalitaryzmy, które wspólnie rozdzielają mapę Europy. Istnieje raczej jeden agresywny reżim, jakim jest Rosja, oraz sieć demokratycznych państw, które muszą znaleźć sposób, by skutecznie na nią odpowiedzieć.

Analogii z 1939 roku można używać jako ostrzeżenia, ale nie jako podstawy do polityki zagranicznej. Inaczej grozi nam zamknięcie w wiecznej pułapce historii – pułapce, która nie pozwala dostrzec nowych narzędzi, sojuszy i wyzwań.

Wypowiedzi Nawrockiego ujawniają jeszcze jeden problem: traktowanie polityki międzynarodowej jak lekcji historii dla narodu. Polacy mają pamiętać o krzywdach, mają pielęgnować tożsamość opartą na cierpieniu i walce. Ale to nie jest polityka, tylko pedagogika. Polityka wymaga pragmatyzmu i chłodnej kalkulacji interesów, a nie moralnych uniesień i symbolicznych porównań.

Polska potrzebuje przywódców, którzy potrafią mówić o bezpieczeństwie i dyplomacji językiem XXI wieku. Potrzebuje strategii wobec Rosji opartej na realnych instrumentach: współpracy w ramach NATO, wzmocnienia własnej armii, budowania sojuszy technologicznych i energetycznych. Potrzebuje dialogu z Niemcami i innymi partnerami europejskimi, bo tylko w takiej wspólnocie może skutecznie bronić swoich interesów.

Karol Nawrocki, zatrzymany w symbolice 1939 roku, tego nie oferuje. Jego narracja jest anachroniczna, pełna patosu, ale uboga w treść. jeżeli Polska rzeczywiście chce uniknąć „powtórki z historii”, to musi przede wszystkim wyjść poza tę historię i spojrzeć na świat takim, jaki jest, a nie takim, jaki był 86 lat temu.

Idź do oryginalnego materiału