Kwiecień to miesiąc istotny w kalendarzu wielu ryb, zatem również wędkarzy i hydrotechników. Kończy się wtedy wiosenne tarło wielu drapieżników naszych wód słodkich, od małych głowaczy przez średnie lipienie, pstrągi tęczowe i okonie po wielkie szczupaki. Rozpoczyna się też rozród mnóstwa gatunków spokojnego żeru z najrozmaitszych rodzin – od karpiowatych przez piskorzowate i przylgowate do ciernikowatych.
Wiosenne chucie ryb słodkowodnych
W kwietniu dużo się dzieje w życiu erotycznym ryb. Ikrę miotają płocie, jelce, strzeble potokowe, ślizy, sabanejewie i wiele innych. Cierniki wiją gniazda. W gęsto zarośniętych rowach i płytkich, pozornie bezrybnych sadzawkach zaczynają rozradzać się nasze piskorze oraz inwazyjne trawianki. Na płyciznach starorzeczy można obserwować różanki, które wykorzystują rodzime małże jako żywe inkubatory dla swego narybku. Od końca kwietnia do końca maja realizowane są ciągi świnki, zaś od lutego do maja – stynki. Również niektóre drapieżniki zaczynają się trzeć, dopiero gdy lody zostaną już tylko na największych jeziorach Suwalszczyzny i Tatr. Mowa tu m.in. o minogu rzecznym, boleniu oraz sandaczu. Od marca trą się nieprzerwanie jazgarze i głowacice.
Wiosenne tarło karpiowatych
Formujące się w marcu i kwietniu brodawki na płetwach i skórze samców jelca to nie choroba! Przeciwnie – to znak, iż rusza ich tarło. Biorąc pod uwagę rozmiary rodziców (od kilkunastu do dwudziestu kilku cm), ziarna ikry są całkiem duże, bo osiągają około 2 mm średnicy. Te drobne, ławicowe ryby spotyka się przede wszystkim w potokach górskich i rzekach, rzadziej jeziorach, a czasem choćby w najmocniej wysłodzonych zatokach Bałtyku. Hodowcy ryb uważają je za wyżerające ikrę cenniejszych gatunków szkodniki. Wędkarze jadają je raczej rzadko z powodu ościstości, choć często używają jako żywca na smaczniejsze ryby [2, 3, 6].
Jaź osiąga znaczne rozmiary. Może mieć choćby 0,4-0,8 m długości, a 2-5 kg masy, podczas gdy dla zaliczanego do tego samego rodzaju jelca (Leuciscus) 0,3 m i 0,25 kg to już sporo. Jazie także przebywają zwykle w rzekach, zimą zaglądając do jezior. Od kwietnia po czerwiec wstępują w górę cieków. Jajeczka przyklejają do piaszczystego bądź żwirowego podłoża, rzadziej do wodorostów. U samców występuje wówczas wysypka tarłowa. Odmianą barwną jazia jest złota orfa, eksponowana w ogrodowych sadzawkach dla swego pomarańczowego lub złoto-purpurowego umaszczenia. Mięso tej ryby w przeszłości nie było cenione, ale dziś nie możemy tak grymasić, więc znaczenie odłowów sieciowych, nie mówiąc o wędkowych, rośnie [3, 5, 9].
Tarło obecnych i byłych piskorzowatych
Wiosną zjawiają się na tarło malutkie kozy zwyczajne i sabanejewie (kozy złotawe) z rodziny piskorzowatych, jak również ślizy, dziś przeniesione w systematyce z piskorzowatych do przylgowatych lub Nemachilidae (tak egzotycznych, iż pozbawionych polskiej nazwy). Tarło kóz jest porcyjne. Trwa od kwietnia do czerwca u kóz złotawych, zaś od maja do lipca u kóz zwyczajnych. Płodność całkowita zależy od masy ciała. Wynosi od 112 do blisko 4300 ziarn ikry w jednym sezonie. Samice generalnie są większe od samców. Ich rozród bywa o tyle intrygujący, iż nader często obserwuje się triploidalne mieszańce, co jest zjawiskiem skądinąd wyjątkowym wśród kręgowców.
Od dziesięcioleci słyszy się, iż osobne linie ewolucyjne i ekologiczne kóz zwyczajnych oraz jeszcze rzadszych od nich złotawych należałoby traktować jako odrębne gatunki. Na razie nic z tego nie wynikło ani dla nazewnictwa, ani dla przepisów ochrony gatunkowej w Polsce. Okazy spotykane w dorzeczach Odry, Wisły i Dniestru (w polskiej części Strwiąża) klasyfikuje się dziś jako kozy bałtyckie, podczas gdy wymarłe już stada z Czarnej Orawy jako kozy bałkańskie. Niemcy kozy z Odry uznają albo za bałkańskie, albo za endemiczne odrzańskie [2, 3, 6, 9].
Nieco większy od kozy zwyczajnej śliz też nie należy do olbrzymów ze swymi najwyżej 15 cm długości. Dość często występuje w górskich potokach. Trafia się też na Niżu, w rzekach i jeziorach o dość dobrze natlenionej wodzie. Drobne ziarna jego ikry przyklejają się do kamieni, żwiru bądź wodorostów. Znoszone są na twardym substracie, partiami od marca do maja. Potem ojciec pilnuje ich przez pewien czas. O ile w XIX i XX w. uważano go za gatunek bezwartościowy gospodarczo (jeśli nie szkodliwy jako pożeracz ikry cenniejszych gatunków), a do tego wymagający czystej wody, o tyle dziś chroni go Dyrektywa Siedliskowa oraz nasza ustawa o ochronie przyrody. Wiemy też, iż wykazuje pewną odporność na dopływ ścieków [3, 6, 9].
I górskich skorpen
Tak samo jak w przypadku śliza i kóz, zmienił się status prawno-administracyjny naszych górskich skorpen: głowacza pręgopłetwego i białopłetwego (pospolitego). One również długo uchodziły za wybitne szkodniki, pożerające ikrę łososiowatych czy prądolubnych karpiowatych. W kwietniu lub maju samce głowaczy białopłetwych wybierają miejsce dla ikry między kamieniami, zaś samice skrupulatnie je sprzątają. Ziarna ikry są całkiem spore, biorąc pod uwagę rozmiary tarlaków. Osiągają bowiem do 2 mm średnicy przy 10-20 cm długości samca. Ojciec pilnuje ikry, zabezpieczając nieustanny dopływ bogatej w tlen wody przez wachlowanie płetwami. Inkubacja trwa około 3 tygodni [3, 5, 6, 9].
Wiosenne tarło drapieżców
Boleń (rapa, chwat) to pod paroma względami wyjątek wśród karpiowatych. Jeden z nielicznych prawdziwych drapieżców w rodzinie złożonej niemal wyłącznie z ryb spokojnego żeru, ewentualnie roślinożerców, jak amur i tołpygi. Unikatowy jest także jego status prawno-administracyjny w Polsce. Choć wymieniony w Załącznikach Dyrektywy Siedliskowej nie doczekał się ochrony gatunkowej, w przeciwieństwie do paru innych gatunków wymienionych w dokumencie, tępiony przez wieki jako rybi chwast.
Amatorzy wędkarstwa wysoko cenią go za waleczność oraz widowiskowe skoki. Rapa dojrzewa w czwartym roku życia, przy długości około 0,3 m. Ekotypy wędrowne trą się nieco krócej od tych osiadłych. Pierwsze od marca do maja, drugie do kwietnia. Jajka znoszone są na kamieniach, rzadziej korzeniach drzew czy wodorostach, na odcinkach rzek o prędkim nurcie i twardym dnie, przy temperaturze wody 5-14°C. Po trwającej blisko pół miesiąca inkubacji wylęga się ok. 7-milimetrowy narybek. Przez następny tydzień malutkie bolenie będą pompować swoje pęcherze pławne. Chociaż chwaty są niepodobne z wyglądu i zachowania do jaziów, to czasem się z nimi krzyżują [3].
Głowacica to rzadki przypadek gatunku łososiowatego, rozradzającego się wiosną, a nie jesienią bądź wczesną zimą. Jej obyczaje godowe przypominają nieco zachowania łososi pacyficznych, u samców tworzy się bowiem hak tarłowy – żuchwa przybiera haczykowaty kształt, powiększa się i wybarwia. Samce dojrzewają po 4-5 latach od wylęgu, samice mniej więcej rok wcześniej. Szukając optymalnych tarlisk wstępują w górę rzek. Tam, na żwirowatych lub kamienistych płyciznach samice uderzeniami ogona wykopują dołki na jajeczka. Na każdy kilogram masy ich ciała przypada około 1 tys. pomarańczowych ziaren ikry o średnicy około 4-6 mm.
Tak późna, jak na przedstawicielkę adekwatnych łososiowatych, pora tarła sprawia, iż inkubacja trwa krócej niż u ich kuzynów: pstrągów i troci. Po niecałych 40 dniach od złożenia (przy ciepłocie wody potoku 7-9°C) wykluwają się larwy. W Polsce to przełom maja i czerwca. Wylęg w ciągu pół miesiąca wyczerpuje zapasy woreczka żółtkowego i zaczyna drapieżny tryb życia. Początkowo atakuje bezkręgowce, potem przestawia się na małe, prądolubne rybki. Głowacice straciły w Polsce swoje naturalne ostoje (dopływy Dunaju), jednak z powodzeniem wprowadzono je do potoków Sudetów i Karpat dorzeczy Odry i Wisły. Dawni ichtiolodzy widzieli tu sukces porównywalny z restytucją żubra w Puszczy Białowieskiej [3, 9].
Sandacz to spory, aktywny głównie nocą drapieżca z rodziny okoniowatych. Preferuje głębokie, naturalnie mętne, dobrze natlenione wody. Poza tym jest mało wybredny pod względem chemizmu i siły nurtu, dlatego spotkamy go zarówno w jeziorach i zbiornikach zaporowych, jak i zalanych wyrobiskach, średnich i wielkich rzekach oraz przybrzeżnych płyciznach Bałtyku.
Trze się najczęściej na głębokości blisko 1 m, pośród zatopionych gałęzi i korzeni, w temperaturze 12°C. Panowie budują tam prymitywne gniazda, do jakich panie znoszą po 200-300 tys. lepkich, jasnozłotych jajeczek o średnicy 0,8-1,5 mm. Ojciec pilnuje ikry i zabezpiecza ciągły dopływ jak najczystszej, bogatej w tlen wody. Tempo inkubacji małych sandaczy zależy od ciepłoty, dla 10°C będzie to około 12 dni, dla 20°C raptem 3 dni. Wylęg, jak przystało na dzieci mroku, żerujące nocami, nie znosi mocnego światła. Może je ono wręcz zabić [3, 9].
Kwiecień to czas wzmożenia w życiu naszych ryb słodkowodnych. Ustaje tarło paru gatunków tuwodnych, m.in. lipienia, okonia i szczupaka. Do rozrodu przystępuje wiele gatunków z rozmaitych rodzin, prowadzących nierzadko odmienny tryb życia, na różne sposoby zabezpieczających (lub nie) ikrę i narybek. Wzmożony musi być także nadzór nad naszymi wodami, szczególnie nad tarliskami, by nie dochodziło do takich nieszczęść, jak w tym sezonie w Unieści.
zdj. główne: Kelly / pexels
W artykule korzystałem m.in. z:
- Heese, T., Przybyszewski, C. (1993). Życie ryb. Wyd. Uczelniane Wyższej Szkoły Inżynierskiej, Koszalin.
- Holcik, J., Mihalik, J., Maly, J. (1971). Ryby słodkowodne. PWRiL, Warszawa.
- Kolasa, Ł. (2021). Atlas wędkarski. Wyd. SBM Spzoo, Warszawa.
- Kostrzewa, J., Grabowski, M., Zięba, G. (2004). Nowe inwazyjne gatunki ryb w wodach Polski. Archives of Polish Fisheries 12 (suppl. 2): 21-34.
- Nikolski, G. (1970). Ichtiologia szczegółowa. PWRiL Warszawa.
- Rudnicki, A. (1968). Ryby wód polskich. PZWS, Warszawa.
- Sandner, H., Wójcik Z. (1983). Kalendarz przyrody. Wiedza Powszechna, Warszawa.
- Trembaczowski, A. (1989). Nocne połowy ryb. PWRiL, Warszawa.
- Wziątek, B. (2023). Atlas ryb polskich. 140 gatunków. Wyd. SBM Spzoo, Warszawa