Podobnie jak wielu Polaków, jestem zmęczony politycznymi sporami, pogłębiającymi się podziałami i agresją, która dominuje w życiu publicznym. Internetowymi wojnami, fake newsami, nieustanną walką o wszystko. Kiedy na scenie pojawił się Szymon Hołownia, miałem nadzieję, iż powstanie umiarkowana alternatywa wobec głównej osi sporu – ktoś, kto uspokoi nastroje, odejdzie od radykalizmu i zacznie łączyć ludzi. Chciałem, żeby wreszcie można było głosować “za” kimś, a nie “przeciwko” komuś.
Niestety, konkretny i rzeczowy przekaz okazał się nudny, pozbawiony emocji i – w świecie internetu zdominowanym przez radykalizm – po prostu nieatrakcyjny. Zniecierpliwiony Hołownia nie wytrzymał. Zamiast trzymać się obranej drogi, ostro włączył się w polsko-polski spór – najpierw w kampanii parlamentarnej, teraz prezydenckiej – i zwyczajnie utopił swoją formację. Dziś Trzecia Droga nie stanowi już wyboru.
Alternatywą nie była dla mnie również rosnąca w siłę Konfederacja – jej przekaz jest równie radykalny, agresywny i bezkompromisowy. To zapowiedź kolejnej politycznej wojenki, równie destrukcyjnej jak poprzednie.
Tak czy inaczej, znów wybieramy między PiS a PO. Nasze zacietrzewienie osiągnęło taki poziom, iż coraz mniej interesuje nas, co faktycznie kryje się za partyjnymi szyldami, kto nas reprezentuje i co mówią kandydaci. Co gorsza – jesteśmy gotowi rzucić się sobie do gardeł tylko dlatego, iż ktoś myśli inaczej.
Co się z nami stało?
Nie ma autorytetów. Nie ma wzorów do naśladowania. Nie ma nikogo, komu chcielibyśmy wierzyć. Upadło choćby dziennikarstwo – co, biorąc pod uwagę moją własną historię, jest dla mnie szczególnie bolesne. Dziś niemal każdy – świadomie lub nie – uczestniczy w tej narzuconej nam wojnie politycznej.
Czy naprawdę nie zostało już nic, na czym można się oprzeć?
Z Karolem Nawrockim łączy mnie sport i sztuki walki – choć nigdy nie stanąłem do walki bez karategi i poza matą. Z Rafałem Trzaskowskim łączy mnie samorząd i zrozumienie codziennych problemów, z jakimi mierzymy się w tej pracy. Pierwszego znam tylko z telewizji, drugiego – z racji obowiązków – poznałem osobiście.
Uważam, iż najlepszym Prezydentem RP był Aleksander Kwaśniewski. Mój przyjaciel uważa, iż był nim Lech Kaczyński. Zgadzamy się jednak co do jednego – to właśnie oni tworzą czołówkę. I chciałbym, żeby kolejny prezydent był do nich podobny. Dlatego warto patrzeć nie tylko na partyjne szyldy, ale na to, jakimi kandydaci są ludźmi. Kogo mają wokół siebie. Jak się zachowują w trudnych momentach. W jaki sposób mówią. Jak będę nas reprezentować.
Który z nich choć spróbuje sprostać temu wyzwaniu?
Lech Kaczyński – z oczywistych powodów – nie zabierze już głosu. Ale nie był radykałem. Był zwolennikiem kompromisu. Za jego życia nie doszło, bo do tego nie dopuścił, do rozbicia kompromisu aborcyjnego ani do rozpętania niepotrzebnej wojny światopoglądowej.
Aleksander Kwaśniewski jednoznacznie popiera Rafała Trzaskowskiego. Powiedział, iż w polityce jest od dawna, zna się na ludziach i wie, iż Trzaskowski nie zawiedzie. Jolanta Kwaśniewska – po raz pierwszy chyba tak otwarcie – włączyła się w kampanię i równie jednoznacznie udzieliła mu poparcia. A ja tę prezydencką parę niezwykle szanuję.
Podoba mi się, iż Rafał Trzaskowski potrafi łączyć różne środowiska. Można się uśmiechnąć na widok Joanny Senyszyn i jej czerwonych korali, ale ona budzi pozytywne emocje i zwyczajną sympatię. Nie bierze udziału w wojnie. Wręcz przeciwnie – próbuje tę naszą nienawiść tonować i rozbrajać uśmiechem. Więcej takich polityków nam trzeba.
Za Rafałem Trzaskowskim opowiedział się także Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego wypowiedzi po pierwszej turze były – moim zdaniem – najbardziej wyważone i rozsądne. Warto pamiętać, iż PSL, przez wiele lat trzecia siła w polskiej polityce, nigdy nie był ani wywrotowy, ani agresywny. Zawsze pełnił rolę wyważonego, odpowiedzialnego koalicjanta.
Jest też Szymon Hołownia, o którym już pisałem. On również nie ma wątpliwości. Podobnie jak samorządowcy z całej Polski – prezydenci i burmistrzowie wielu miast – którzy stawiają na Rafała, opierając się na tym, co nas realnie łączy: na wspólnych problemach miast, które trzeba rozwiązywać razem.
Wolałbym, żeby wreszcie politycy skupili się na naprawie szpitali powiatowych i całego systemu ochrony zdrowia, zamiast toczyć kolejne wojny podjazdowe.
Rafał Trzaskowski może się nie zgadzać ze Sławomirem Mentzenem, ale potrafi z nim rozmawiać – uczciwie, dostrzegając różnice, ale też to, co ich łączy. I potrafi z rywalem, bo przecież nie śmiertelnym wrogiem, zwyczajnie napić się piwa.
Rafał Trzaskowski nie jest kandydatem idealnym. Wierzę jednak, iż może być prezydentem, którego nie będziemy się wstydzić. Który poradzi sobie na trudnej, współczesnej arenie międzynarodowej i będzie mógł rozmawiać bezpośrednio – bez tłumacza – z europejskimi liderami. Który być może wyjdzie poza ramy swojej partii i spróbuje połączyć Polaków. A przynajmniej odłożyć – jeżeli nie zakopać – topór wojenny.
Dlatego zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego.
.
.
Jeśli masz inne poglądy – masz do tego pełne prawo. Szanuję to. Idź, głosuj i kibicuj swojemu kandydatowi.
Jeśli żaden kandydat Ci nie odpowiada – idź na wybory. Głos nieważny też ma znaczenie. To istotny sygnał dla polityków, iż nie spełniają oczekiwań.
Twój udział ma też inne znaczenie. Miasto z najwyższą frekwencją w naszej aglomeracji otrzyma z GZM aż 500 000 zł. Mieszkańcy zdecydują na co je wydać. jeżeli jesteś lokalnym patriotą – idź na wybory!
.
.
Zapadła cisza wyborcza.
Komentarze do tego tekstu zostaną moderowane dopiero w poniedziałek, po wyborach.