Węgry, które mają podpisany kontrakt na import rosyjskiego gazu do 2036 roku, rozważają podjęcie kroków prawnych przeciwko planowanemu unijnemu zakazowi, poinformował w Luksemburgu minister spraw zagranicznych.
– To wielki skandal. (…) Musimy rozważyć pewne kroki prawne – powiedział szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó dziennikarzom na marginesie wczorajszego (20 października) spotkania ministrów energii. Według niego „to oczywiste naruszenie Traktatu o Unii Europejskiej”.
Zakaz będzie traktowany jak zwykły akt prawny, co oznacza, iż do jego przyjęcia wystarczy większość wynosząca 55 proc. państw członkowskich UE. Na razie stanowczo sprzeciwiają się mu Węgry i Słowacja. Rządy obu państw twierdzą, iż powinny mieć prawo zawetować tę decyzję.
– Bo w swojej istocie jest to sankcja (…). To nie jest środek handlowy z punktu widzenia treści – tłumaczył Szijjártó w Luksemburgu, wyjaśniając sprzeciw Budapesztu. Jak przypomniał, decyzje w sprawach wspólnej polityki zagranicznej przyjmuje się jednomyślnie.
Państwa UE mogą zaskarżyć każdą decyzję UE do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego siedziba mieści się w Luksemburgu.
– Podstawa prawna naszej propozycji jest całkowicie jasna – odpowiedział komisarz ds. energii Dan Jørgensen, komentując wypowiedzi Szijjártó. Dodał, iż Rosja pokazała, iż „nie jest wiarygodnym partnerem handlowym”, co czyni z tej sytuacji „oczywisty przypadek zastosowania środków handlowych”.
Wsparcie dla Brukseli wyraziła również Dania jako państwo sprawujące prezydencję w Radzie UE. – Na to pytanie odpowiedziała już służba prawna – powiedział Lars Aagaard, duński minister energii przewodniczący negocjacjom państw UE.
Dodał jednak, iż „jeśli kraje mają zasoby, by podjąć działania prawne, są do tego jak najbardziej uprawnione”.