Klucze są po to, aby coś nimi otwierać lub zamykać. Metafora tej konstrukcji dźwiga piramidę symboli: dom, spiżarkę, serce, duszę, umysł… Dziewczyna niezamężna nie ma prawa do kluczy. Zamężna z kolei zdobywa przepustkę do świata matron, rodząc syna – broń Boże córkę. Wyjątkiem jest córka polityka. Wtedy ona zostaje politykiem. Polityczką, mówiąc po polsku.
Relacje statystyczno-demograficzne pozornie przeczą tezie przemyconej w tytule. W Indiach jak na razie nikt tego nie policzył, ale już w Chinach tak. Na 118 mężczyzn przypada tam 100 kobiet. Bierze się to z rodzaju i charakteru zajęć przypadających na jedną lub drugą płeć, a także z ingerencji rodzin w narodziny. Płody żeńskie bywają często usuwane, bo według wierzeń, zwyczajów i praktyk kobiety są mniej potrzebne w społeczeństwie od mężczyzn. Zarówno w Indiach, jak i w Chinach dziewczynki nie są pożądanym wynikiem ciąży. Już sam stan błogosławiony po ustaleniu płci bywa koszmarem dla matki przyszłej kobiety. Tak jest w całej Azji. Dziewczynki są unicestwiane lub porzucane tuż po narodzinach. W Chinach to praktyka na tyle powszechna – mowa o pozbywaniu się niechcianych dzieci – iż francuski „Leksykon wiedzy o Chinach współczesnych” poświęca temu zagadnieniu osobny rozdział zatytułowany „Adopcja”. W Indiach regulacja urodzin za czasów pani premier Indiry Gandhi była oficjalną częścią programów rządowych. Chodziło o ograniczenie tempa wzrostu liczby ludności. Nic to nie pomogło. Indie pokonały giganta chińskiego. Zresztą przy pomocy samych Chin, gdzie prawo dopuszczało tylko jedno dziecko w rodzinie. Wszędzie w Azji, gdziekolwiek zapytać, chłopcy są potrzebą i nadzieją, a dziewczynki klęską, a co najmniej kłopotem. Wiąże się to z rolą społeczną i polityczną mężczyzn oraz słabszą pozycją kobiet. Zresztą bywało też tak, a choćby jest do dziś, w innych rejonach świata, Europy, a ostatnio także w USA. Wiąże się to ze zdolnościami produkcyjnymi (a także reprodukcyjnymi) jednej i drugiej płci. Kiedyś przeżycie rodziny zależało przede wszystkim od siły męskich ramion. Nie dziwota, iż dziedziczono tę siłę po mieczu. Zasada ta obejmowała także narzędzia i warsztat pracy. Niesłusznie rozciągano te prawidła na umysł. Że niby mężczyzna jest mądrzejszy. Próba ucieczki od tego przesądu zrodziła płeć pozabiologiczną, czyli gender.
Wróćmy do spraw i praw kobiet w Azji. Skrajne przypadki mówią o Nepalu, gdzie wychowaniem dzieci zajmują się mężczyźni. Warunki życia są w Himalajach tak trudne, iż sztuki życia uczą lepiej mężczyźni, podczas gdy kobiety zajmują się zdobywaniem pożywienia, co jest łatwiejsze. Znajdziemy też przypadki poliandrii, kiedyś uprawomocnionej przez „Mahabharatę”, gdzie kobieta, Draupadi, miała pięciu mężów. Ale zobaczmy, jak to jest w polityce. Indira Gandhi została szefową rządu indyjskiego, bo była córką premiera Jawaharlala Nehru. Mówiono o niej półżartem, iż jest prawdziwym i jedynym „mężem” stanu w swoim gabinecie. Jako małżonka Feroze Gandhiego urodziła dwóch synów: Rajiva i Sanjaya, z których pierwszy został premierem jako trzeci w dynastii, bo był synem pani premier.
W sąsiednim Pakistanie, skądinąd państwie sztucznym, utworzonym przez muzułmanów z Indii, premierką została Benazir Bhutto, córka prezydenta Zulfikara Alego Bhutto. Został on co prawda obalony i zamordowany przez generała Zię ul-Haqa, ale ojciec, szef państwa prawa, dziedziczenia władzy przez córkę nie zabrał ze sobą do grobu.
W Bangladeszu, który był częścią Pakistanu Wschodniego, rządzą (nieudolnie) na przemian dwie kobiety skoligacone z dwoma potężnymi mężczyznami – Mujiburem Rahmanem i Ziaurem Rahmanem. Pierwsza – Sheikh Hasina (córka pierwszego) i druga Chaleda Zia (żona drugiego). Mujibur Rahman był twórcą Bangladeszu, a Ziaur Rahman, generał, obalił go w zamachu. Mimo iż Bangladesz jest państwem islamskim, kobiety z pałacu prezydenckiego nie wychodzą.
Megawati Sukarnoputri była prezydentką Indonezji, to jest córką pana Sukarno, ojca niepodległości tego kraju. Pani Corazon Aquino była prezydentką Filipin, żoną pana Benigna Aquino, lidera opozycji skupionej wokół dyktatora Ferdinanda Marcosa. Zresztą miała wokół siebie tak skorumpowany rząd, iż długo nie zabawiła na tym stanowisku. Dość powiedzieć, iż jeden z jej ministrów zajmował się organizacją wieczorów towarzyskich dla szefów delegacji zagranicznych, które odwiedzały Manilę.
I tak dalej, w dół po drabinie polityczno- -seksualnej, co wiem z własnych obserwacji… Lepiej nie drążyć tego tematu.