W Sądzie Najwyższym realizowane są obrady Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która rozpatruje protesty wyborcze po II turze wyborów prezydenckich. To właśnie ta izba podejmie decyzję o ważności głosowania.
Jej działalność od lat budzi kontrowersje – część środowisk prawniczych i polityków kwestionuje legalność jej powołania. Od orzeczenia izby zależy, czy wybory zostaną uznane za ważne.
– Jestem tutaj w roli osoby występującej w obronie protestów wyborczych – mówił we wtorek w SN szef MS i prokurator generalny Adam Bodnar. Jak wskazał, izba jest nieuznawana przez europejskie trybunały.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak stwierdził z kolei, iż Państwowa Komisja Wyborcza nie stwierdziła naruszeń prawa wyborczego, które mogły mieć wpływ na wyniki głosowania i wyborów.
Czy decyzja nieuznawanej izby jest ważna?
Uchwała Sądu Najwyższego jest niezbędna do uznania ważności wyborów prezydenckich. Do 2018 roku taką decyzję wydawała Izba Pracy, Ubezpieczeń i Spraw Publicznych. Potem PiS postanowił zmienić prawo i scedował ten obowiązek na powołaną z neosędziów Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Ta izba nie jest uznawana przez rząd, Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Wcześniej minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar wnioskował do Izby Kontroli o wyłączenie się z orzekania i oddanie decyzji w ręce Izby Pracy. Jednak I prezes SN Małgorzata Manowska odmówiła.
Nie ma więc pewności, czy wydana przez nielegalnie działającą izbę uchwała o ważności wyborów będzie formalnie ważna. Jednak marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział wcześniej, iż po uznaniu ważności wyborów prezydenta przez SN na 6 sierpnia zwoła Zgromadzenie Narodowe. Wtedy właśnie Karol Nawrocki złoży przysięgę i obejmie urząd.
Przed uznaniem ważności wyborów Sąd Najwyższy odrzucił hurtowo protesty wyborcze, za zasadne uznając jedynie niektóre z nich.