Reprezentanci państw będą omawiać możliwość zakończenia wojny handlowej, która destabilizuje światową gospodarkę. Spotkanie może być pierwszym krokiem do deeskalacji jednego z najpoważniejszych kryzysów handlowych ostatnich lat.
Rozmowy w cieniu embarga
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent i główny negocjator handlowy Jamieson Greer spotkają się w Genewie z chińskim wicepremierem He Lifengiem – poinformował we wtorek wieczorem Biały Dom. W reakcji na te doniesienia indeksy giełdowe w USA i Azji poszybowały w górę. Rynek oczekuje na możliwy przełom.
Tło rozmów jest jednak napięte. W ostatnich tygodniach USA nałożyły nowe cła na wiele krajów, w tym drastyczne – sięgające 145 proc. – na Chiny. Pekin odpowiedział własnymi taryfami w wysokości 125 proc., co doprowadziło do faktycznego paraliżu wymiany handlowej między dwoma największymi gospodarkami świata.
Według Reutersa Bessent nazwał obecną sytuację „handlowym embargiem” i podkreślił, iż „musimy najpierw zejść z poziomu eskalacji, zanim zaczniemy mówić o rozwiązaniach”.
Gra o wysoką stawkę
Wojna celna to nie tylko problem USA i Chin. Zakłócone łańcuchy dostaw i zwiększone koszty importu wpływają na rynki finansowe i wzrost gospodarczy na całym świecie. Niepokój rośnie szczególnie w Chinach, gdzie sektor przemysłowy już odczuwa skutki amerykańskich ceł. Według banku Nomura trwający konflikt handlowy może kosztować Chiny choćby 16 milionów miejsc pracy.
Pekin, choć dotąd niechętny do rozmów bez wcześniejszego zniesienia ceł przez USA, w ostatnich dniach złagodził stanowisko. Chińskie Ministerstwo Handlu potwierdziło, iż rozważa ofertę Waszyngtonu. Jednocześnie chińska dyplomacja zaznacza, iż stanowisko w sprawie sprzeciwu wobec „nadużywania ceł przez USA” nie uległo zmianie.
W ramach działań osłonowych Ludowy Bank Chin zapowiedział cięcia stóp procentowych i zasilenie systemu bankowego dodatkową płynnością.
Czego można się spodziewać po rozmowach?
Według źródeł agencji Reuters, rozmowy w Genewie będą dotyczyły nie tylko zniesienia ceł, ale też kwestii eksportowych i zmian w tzw. zasadzie de minimis, która do tej pory chroniła drobne przesyłki przed opodatkowaniem. Spotkanie ma służyć przede wszystkim zarysowaniu płaszczyzny do dalszych negocjacji.
Zdaniem analityków, realny przełom będzie możliwy dopiero wtedy, gdy obie strony zgodzą się na konkretne obniżki taryf i plan kontynuowania rozmów. najważniejsze będzie ustalenie zakresu i tempa luzowania barier celnych.
Zmienne sygnały z Białego Domu
Administracja prezydenta Trumpa prowadzi jednocześnie negocjacje z innymi partnerami handlowymi. Według amerykańskiego sekretarza skarbu, aż 17 państw jest na różnych etapach rozmów. O pierwszych porozumieniach możemy usłyszeć już w nadchodzących tygodniach.
Choć Trump przekonuje, iż nowe taryfy mają pomóc w zmniejszeniu deficytu handlowego, jak dotąd efekt jest odwrotny. Przedsiębiorcy przyspieszają import, by zdążyć przed podwyżkami. W efekcie jeszcze bardziej powiększa się różnica między eksportem a importem. Jedynym wyjątkiem jest wymiana z Chinami, gdzie wysokie cła znacząco ograniczyły import.
Ale nie ulega wątpliwości, iż i działania Chin mają wymiar symboliczny. To sygnał dla Stanów, iż Pekin nie negocjuje ze słabej pozycji, o czym świadczy zarówno decyzja o rozmowach, jak i działania banku centralnego.
- Cła Trumpa uderzają w branżę lotniczą. Przemysł apeluje o wyjątek
- Wojna o chipy: amerykańskie ograniczenia mogą wzmocnić Chiny i zaszkodzić USA
- Amerykańskie firmy pozywają Trumpa. Spór o cła trafił do sądu
- Japonia i Wietnam wzmacniają współpracę gospodarczą w cieniu taryf USA