Jest w dzisiejszej Polsce uznawane za niepoprawne stwierdzanie, iż na PiS, Dudę czy Nawrockiego głosują głównie ludzie najgorzej wykształceni. Ale trudno, prawda może być niepoprawna, ale nie przestaje przez to być prawdą. choćby przeciwnie. A prawda jest taka, iż bez najgorzej wykształconych Polaków PiS nie wygrałby żadnych wyborów, a nie wygraliby ich też (jeśli wygrali), także Duda i Nawrocki.
Niestety i PiS i Duda swe rządy sformatowali i przedstawiali tak, jakby głównie temu elektoratowi służyli. Prawdą jest zresztą, iż tylko na wdzięczność i uznanie tego, najmniej wykształconego i najmniej wymagającego elektoratu, bezwarunkowo mogli liczyć.
Prawo głosu tylko dla dobrze wykształconych?
Profesor Marcin Matczak w kolejnym ze swoich 1197 tekstów o pogardzie elit dla zwykłych ludzi pyta prowokacyjnie, czy tylko dobrze wykształceni powinni mieć prawo głosu. Na to beznadziejnie niemądre pytanie odpowiedź brzmi: oczywiście nie.
Inteligencja nie jest przecież wyłącznie funkcją wykształcenia, a mądrość tym bardziej. Przekonują nas o tym całe zastępy kretynów z doktoratami opowiadające w telewizji idiotyzmy, które nie przyszłyby do głowy tzw. zwykłemu człowiekowi posługującemu się tzw. chłopskim rozumem, czyli zdrowym rozsądkiem po prostu.
Co statystyki, od której zacząłem, oczywiście nie zmienia, ale każe na nią patrzeć w tzw. szerszym kontekście. A ze statystyką, jak mawiał na uniwersytecie mój profesor historii powszechnej, wybitny znawca historii Francji, rewolucji francuskiej w szczególności, Jan Baszkiewicz, jest jak ze strojem kąpielowym kobiety. Wiele pokazuje, ale to, co najważniejsze, jednak skrywa.
Gloryfikowanie chłopskiego rozumu wydaje mi się błędem, ale błędem wydaje mi się też jego lekceważenie. W roku 1990 roku cześć polskiej elity z pogardą odnosiła się do Lecha Wałęsy, niegrzecznie sugerując, iż to zwykły niewykształcony robol, który na prezydenta się nie nadaje. Była w tym i pogarda i odmawianie panu Lechowi czegoś, co było dla mnie wtedy oczywiste i co oczywiste jest do dziś.
Mimo braku formalnego wykształcenia był Lechu absolutnym politycznym geniuszem, który imponował wizją, strategicznym i taktycznym zmysłem, a także - tu kłania się chłopski rozum - fantastycznym politycznym boiskowym cwaniactwem, które pozwoliło mu ograć ruskich, naszych komunistów, i czym potrafił zaimponować swoim najważniejszym doradcom, takim jak Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek, czyli ludziom bezdyskusyjnie przenikliwym, a choćby wybitnym.
Lechu był geniuszem niewątpliwym, bez czego nigdy nie poprowadziłby narodu krętą, wyboistą i generalnie trudną drogą do wolności. Charakterystyczne, iż cały ten PiS, który wyciera sobie buzię zwykłym człowiekiem, akurat Wałęsę gorliwie zwalczał, choć oczywiście nie za brak wykształcenia, ale nadmiar jego wiedzy o tym, kim naprawdę są bracia Kaczyńscy, Jarosław Kaczyński w szczególności. Kaczyński nigdy nie wybaczył i nie wybaczy Wałęsie tego, co Lechu o nim wie. A wie wszystko.
Jest coraz gorzej
Mieliśmy więc genialnego prezydenta bez wykształcenia, który miał oczywiście słabości, ale nie brak wykształcenia był nią przede wszystkim. Teraz zaś coraz bardziej intensywnie kroczymy ścieżką odmienną - wybieramy ludzi formalnie wykształconych, którzy swymi działaniami przeczą logice, a czynami i słowami obrażają inteligencję.
I tu jest coraz gorzej, o ile bowiem Andrzej Duda mądry nie jest, ale jednak z backgroundem, wykształceni rodzice i porządna rodzina żony, o tyle Karol Nawrocki to, można powiedzieć, pełnoskalowy głąb i półinteligent, dla którego posługiwanie się poprawną polszczyzną jest zadaniem zbyt trudnym. Czeka nas wiec kilka lat obciachu, wstydu i zgrzytania zębami. Prezydentura Nawrockiego to będzie Duda na sterydach. Będzie tylko jeszcze gorzej, głupiej, gnuśniej i głośniej. Plus mniej śmiesznie, a bardziej strasznie.
Wracając do profesora Matczaka, autora skądinąd wieku błyskotliwych i celnych tekstów, są w jego obronie zwykłego człowieka przed elitą dwie istotne słabości. Po pierwsze Matczak pracowicie wyłuskuje wszystkie przykłady i stwierdzenia mogące choćby sugerować pogardę elity dla zwykłych ludzi, a całkowicie ignoruje niezliczone przypadki trwającego od przynajmniej kilkanaście lat metodycznego ataku na polskie elity inteligenckie i intelektualne.
Cały ten PiS ufundowany jest przecież na antyinteligenckim i antyelitarnym resentymencie, nienawiści do tych wszystkich elit, wykształciuchów, liberałów i światłych Europejczyków, którym lud z entuzjazmem funduje kopy, ciosy i liczne upokorzenia, z których Nawrocki jest najnowszym.
Druga słabość - Matczak atakuje złe elity, a na co dzień gwiazdorzy w kanale Zero, który inteligencji i elit nienawidzi obsesyjnie i ostentacyjnie. Wystarczy przejrzeć konto kanału na platformie X, by każdego dnia znaleźć tego niezliczone dowody. Inteligencja nie ukrywa swego obrzydzenia Kanałem Zero i panem Stanowskim, co ten odwzajemnia i odpłaca z nawiązką. Matczak stwierdziłby to w 3 minuty, ale albo mu się nie chce, albo ta wiedza nie pasuje mu do tezy.
Prezydentura Nawrockiego będzie nieustannym wyzwaniem rzuconym moralności, przyzwoitości, inteligencji i elementarnej elegancji i estetyce. Ale cóż, w społeczeństwie tresowanym intelektualnie przez Kurskiego, Sakiewicza czy Stanowskiego ich wielka robota w zaspokajaniu najbardziej prymitywnych gustów i tworzeniu gruntu pod ochlokracje, wydała owoce. Zatrute, ale jednak.
W tym kraju kontrreformacja pokonała religijną tolerancję, a obskurantyzm wygrał z oświeceniem, czego skutki odczuwamy do dziś.
Macie takiego prezydenta, na jakiego zasługujecie
Piszę to wszystko 1 sierpnia. Za niecałą godzinę jak wszyscy stanę na baczność, by ocierając prawdopodobnie łzę wzruszenia, oddać hołd tym, którzy bez wahania poszli wtedy w bój za Polskę i za wolność. Mówi się w tych dniach upraszczająco, iż Warszawa stanęła do walki, choć prawda jest taka, iż do walki stanęła drobna cześć mieszkańców Warszawy, głównie młoda warszawska inteligencja.
Reszta patrzyła na to najpierw z radością, potem z obojętnością, a na końcu z wrogością, choć nie pasuje to do pielęgnowanego przez nas wszystkich mitu, który trzyma się mocno, bo jest autentycznie piękny i dydaktycznie użyteczny.
W tym roku ma Polska dla żyjących jeszcze powstańców prezent specjalny. Do pałacu prezydenckiego wkroczy kolega neonazistów, bandzior, kibol, człowiek będący klinicznym zaprzeczeniem tego, jacy byli oni i o co wtedy w 1944 roku walczyli. Piekło zamarznie, etos patriotyczny dostanie czkawki i duszności. A potem będzie już tylko gorzej.
Lech Wałęsa w swej mądrości i przenikliwości, ale też w swoistym akcie przekory i autoszyderstwa, odpierając krytykę swej prezydentury, rzucił „Macie takiego prezydenta, na jakiego zasługujecie”.
Patrząc na szemranego typa wchodzącego do pałacu, który przed wojną był siedzibą rządu, będę o tych słowach myślał, a po głowie będzie mi chodziło pytanie, które chciałbym zadać Lechowi Wałęsie: ”Panie prezydencie, może miał Pan rację, ale aż tak?”. Nieźle znam jednak Lecha Wałęsę, z którym bardzo się lubimy, więc wiem, iż pytanie jest retoryczne, bo Lechu odpowiedziałby: „niestety, aż tak”.