Andrzej Duda nieelegancko kończy swoją prezydencką przygodę. W jednym z wywiadów zakpił sobie z prof. Adama Strzembosza, złośliwie go przedrzeźniając. Duda kpi z prof. Strzembosza Po dziesięciu latach prezydentury zapamiętamy Andrzeja Dudę przede wszystkim jako człowieka, podpisującego to, czego chce prezes Jarosław Kaczyński i jako inspirację dla twórców memów. Tak, dziedzictwo, jakie zostawi po sobie Duda, to groźne miny, nieśmieszne żarty i żenujące zachowania. Duda sam mówił, iż „cały czas się uczy”, ale niestety przez 10 lat się nie nauczył i choćby nie potrafi z godnością zakończyć swej dziesięcioletniej przygody z prezydenturą. W rozmowie z Radiem Wnet odchodzący prezydent kpił sobie z 94-letniego prof. Adama Strzembosza. Duda był pytany o o reformę wymiaru sprawiedliwości, którą przygotowuje rząd. Ma ona naprawić sytuację wokół tzw. Neosędziów, którzy powołani zostali na wniosek upolitycznionej neo-KRS po 2017 roku. – W moim odczuciu to jest wściekły bełkot pewnej elity, która straciła swoje wpływy. Zarówno tej elity profesorskiej – bardzo często bardzo wiekowej – dla której z uwagi na emeryturę i odejścia z uczelni od dawna to już był tylko jedyny instrument oddziaływania i swojej wielkości, jaki mieli – mówił Duda. Jak stwierdził, po zmianie włazy trzeba będzie „wziąć, zsumować i dokonać rozliczenia stanu sędziowskiego w Polsce,