Na stronie „Gazety Wyborczej” pojawił się artykuł, którego tytuł z jednej strony rozbawił, a z drugiej – zażenował wielu czytelników. Wszystko z powodu jego wydźwięku, przez który można odnieść wrażenie, iż jeden z największych nazistowskich zbrodniarzy miał stać się obrońcą… polskiej sztuki.