Szewczenko: To wojna o podział spadku po ZSRR

myslpolska.info 5 godzin temu

Rozmowa z Maksimem Szewczenką

Zazwyczaj zaczynam wszystkie rozmowy z naszymi rosyjskimi gośćmi od pytania o obecną wojnę na terytorium Ukrainy. Na ile była ona nieunikniona z punktu widzenia interesów Moskwy, klasy rządzącej współczesnej Rosji? Czy można było cele i zadania postawione sobie przez władze w Moskwie zrealizować w inny sposób, powiedzmy, na przykład, przy pomocy soft power, miękkiej siły?

– Moskwa wiele razy udowadniała, iż nie potrafi korzystać z soft power, bo warunkiem jej posiadania jest istnienie dobrze zarządzanego głębokiego państwa, czyli biurokracji posiadającej wspólne, kolektywne interesy. Klasa polityczna Rosji nie tworzy takiego głębokiego państwa. Składa się ona z różnych klanów i grup. Nieco upraszczając: są tam ci, którzy doszli do władzy i bogactwa w epoce jelcynowskiej i związani są z rodziną Jelcyna. To dawna nomenklatura partyjna. Przypomnę tylko, iż sam Borys Jelcyn, wbrew swojemu wizerunkowi demokraty i liberała, był kandydatem na członka Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPZR. Jego córka Tatiana Diaczenko, później Jumaszewa, wciąż jest dziedziczką, następczynią tron tego skrzydła liberalnego. Choć w rzeczywistości to nie są żadni liberałowie czy konserwatyści, tylko ci, którzy brali udział w rozkradaniu majątku w latach 1990. W Polsce terapia szokowa przeszła w sposób mniej więcej umiarkowany dzięki, jak sądzę, silnemu Kościołowi katolickiemu, który jakoś bronił narodu polskiego i jeszcze od czasów Solidarności trzymał rękę na pulsie procesów społeczno-politycznych. Myślę, iż Kościół odegrał dla Polski istotną rolę w okresie tych strasznych reform liberalnych, tego przejścia od socjalizmu. Chociaż w zasadzie u was nigdy nie było socjalizmu takiego jak u nas. Mieliście w końcu prywatne gospodarstwa rolne, to co określano małą burżuazją w języku marksistowskim.

Polska droga, wariant narodowy.

– Tak. Partia chłopska, która istniała i miała choćby reprezentację w Sejmie. Mieliście przecież Sejm. W ZSRR nie było żadnego Sejmu, tylko Rada Najwyższa. Nie mieliśmy kilku partii, ale tylko jedną. Kościół odegrał pozytywną rolę, bez wątpienia ograniczając okrucieństwo liberalnego bezprawia. W Rosji nikt tego nie ograniczał. W latach 1990. rozgrabili ją ludzie partii i Komsomołu, a nie żadni dysydenci, nie Sołżenicyn. Nie mieliśmy swojego Lecha Wałęsy. Okradła nas nomenklatura partyjna, która przejęła terytorium radzieckie, cały region. KGB się temu wszystkiemu w latach 1990. tylko smętnie przyglądało, bo patronowali temu europejscy liberałowie, Clintonowie, gdy do władzy w Stanach Zjednoczonych doszli Demokraci, globaliści. Ich czas nadszedł dopiero wtedy, gdy zmieniły się rządy w Ameryce. Gore przegrał z Bushem. Do władzy doszedł Bush junior, który – jak mówił w wywiadzie dla Larry’ego Kinga – spojrzał Putinowi głęboko w oczy i zobaczył tam duszę. Wtedy nadszedł czas byłych ludzi służb bezpieczeństwa, które zawsze znajdowały się w konflikcie z partią. Przypomnę tylko, iż jeszcze w latach 1930. aparat bezpieczeństwa, oczywiście na polecenie Stalina i na jego rozkaz, przeprowadzał czystki w partii, a także w wojsku. Później jednak górą była partia.

W epoce Chruszczowa partia pozbyła się tego rywala wraz z rozstrzelaniem Berii. To była symboliczna egzekucja, coś na kształt przewrotu, w wyniku którego partia zmniejszyła znaczenie aparatu bezpieczeństwa. jeżeli zaś chodzi o wojsko, to z nim zawsze były problemy. Najpierw w 1937 roku, później po wojnie, w czasie wszystkich tych represji, odsunięcia na boczny tor Żukowa. Armia zawsze stanowiła zagrożenia, była swoistą trzecią siłą. Wojsko nigdy jednak nie doszło do władzy, ani w Związku Radzieckim, ani w epoce postradzieckiej. Także do dzisiaj te dwie grupy – partia i KGB – ustanawiają granice wpływów w elitach rosyjskich. Nie jest to jednak nic na kształt głębokiego państwa. jeżeli popatrzy Pan na różne ministerstwa w Rosji, to widać, iż poszczególne z nich przyporządkowane są którejś z tych grup – część grupie partyjnej, jelcynowskiej, a część KGB, resortom siłowym. Przy czym chodzi konkretnie o KGB, a nie ministerstwo spraw wewnętrznych czy armię. Wyłącznie KGB. To są określone resorty, przy czym nie mam na myśli wyłącznie resortów siłowych. Może to być na przykład ministerstwo gospodarki, finansów, sektor bankowy itd.

Na przykład resort rolnictwa.

– W takim systemie nie ma miejsca na żadną miękką siłę, bo środki asygnowane na soft power przyznawane są określonej grupie, a wtedy grupa druga przeszkadza tej pierwszej. jeżeli środki te dostają dawni ludzie służb, to przeszkadzać będą im dawni ludzie partii. Wie Pan, ta konfrontacja partii i aparatu bezpieczeństwa determinuje wszystko. Prezydent Putin jest tu pewnym wyjątkiem z powodu swoich dość rzadko spotykanych cech osobowościowych. Nie chodzi o to, żebym go tu chwalił, ale muszę przyznać, iż to człowiek o wyjątkowym umyśle i wyjątkowej sile woli, który może pełnić rolę swego rodzaju arbitra. To właśnie on utrzymuje równowagę pomiędzy dwoma nienawidzącymi się nawzajem klanami. Nie oznacza to wszystko, iż partyjni są wyłącznie po jednej stronie a KGBiści po drugiej. Wszędzie znaleźć można jakichś ludzi dawnego KGB. Nawiasem mówiąc, szczególnie z służby wywiad zagranicznego, bo to oni związani byli ze strukturami zachodnimi, z tamtejszymi elitami, z Wielką Brytanią, jak na przykład Jurij Kobaladze i jemu podobni. Partyjnych jest wśród nich, muszę szczerze przyznać, mniej. Przynajmniej ja ich tam nie spotykałem, nie widziałem. Prezydent Putin to były człowiek KGB, ale on znajduje się na poziomie nieco wyższym od nich wszystkich. Był doradcą Sobczaka, a Sobczak to również ktoś, kogo przypisać można do KGB. To grupa prawników, adwokatów, którzy jak właśnie Sobczak w czasach radzieckich zajmowali się poważnymi sprawami, w tym ciężkimi procesami karnymi. Nie mogli tego robić bez akceptacji aparatu bezpieczeństwa. Anatolij Sobczak był zresztą bardzo inteligentnym człowiekiem. Także dlaczego tak szczególnie czczą pamięć o nim? Bo był on związany z tą właśnie grupą. Wszystko to przekłada się na współprace z grupami amerykańskimi. Grupa partyjna współpracuje z liberałami i Demokratami. Grupa aparatu bezpieczeństwa z Republikanami, co jest dość oczywiste, jeżeli przypomnimy sobie, iż starszy George Bush kierował CIA, a George Bush junior w CIA służył. Także są oni amerykańskim odpowiednikiem KGBistów, ludzi służb specjalnych. Rozumieją się bez słów. Patrzą sobie w oczy i widzą dusze. W tych warunkach nie może u nas istnieć głębokie państwo, nie ma jednej woli państwowej, nie ma kontynuacji. Każda grupa dochodząc do władzy, odbiera wszystko grupie konkurencyjnej, która władzę traci. Dlatego soft power z definicji jest tu niemożliwa. Nie dlatego, iż mamy słabych i nieprofesjonalnych menedżerów.

Maksim Szewczenko

Mamy znakomitych profesjonalistów, absolwentów amerykańskich i europejskich uczelni. I proszę uwierzyć, iż wyższa szkoła partyjna przy KC KPZR też wyprzedzała Harvard i inne uniwersytety o 100 punktów. Nauczano tam takiego zarządzania masami, którego w Harvardzie nie znano. Jednak brak jednolitego ośrodka, bez względu na istnienie formalnej struktury państwowej, nie pozwala na realizowanie zadań soft power. Dlatego na Ukrainie ścierały się różne interesy. Były interesy Gazpromu, dość oczywiste. Chodziło w nim o stare sieci przesyłowe idące do Polski, na Węgry, Słowację przez Ukrainę. To był oczywisty, potężny ośrodek siły, system. Są tam elektrownie atomowe, w sprawie których przed 2014 roku Rosatom podpisywał kontrakty. Wówczas na czele Rosatomu stał Kirjenko, bardzo sprawny menedżer. Problem polegał na tym, iż Gazprom i Rosatom stanowiły konkurencyjne wobec siebie grupy elit. Związane są one z różnymi ośrodkami. Chodziło zatem o interesy tranzytowe, bo przecież najważniejsze połączenia tranzytowe z Rosji biegły aż do 2022 roku właśnie przez Ukrainę. Być może w Europie fakt ten nie jest znany, ale pod koniec 2021 roku eksport rosyjski do portów ukraińskich wzrósł o 30%. Chodziło przy tym o eksport strategiczny. Formalnie na Donbasie toczyła się wojna, a tymczasem Rosja eksportuje metale, złom, z których w zakładach Kriworożstal czy Azowstal produkowano broń dla ukraińskiej armii. Co tu mówić o jakieś soft power. Tak naprawdę chodziło o niepodzielony majątek Związku Radzieckiego. Wojna rosyjsko-ukraińska to wojna o podział spadku po Związku Radzieckim. A ten spadek był ogromny. Nie wiem na ile w Polsce ludzie zdają sobie z tego sprawę. Ukraina była najbardziej gospodarczo rozwiniętą, najsilniejszą republiką radziecką.

Po pierwsze, były tam trzy okręgi wojskowe: odesski, kijowski i zakarpacki. W każdym z tych okręgów była broń atomowa i jej nośniki różnego rodzaju. Istniały tam uczelnie wojskowe na najwyższym poziomie – szkoła artyleryjska w Sumach, uczelnie w Charkowie, Kijowie i wiele innych. Lwowska uczelnia wojskowo-polityczna była najlepsza w całym kraju. Działały tam wspaniałe zakłady o strategicznym znaczeniu, fabryki rakiet w Dniepropietrowsku, fabryka silników lotniczych Motor-Sicz w Zaporożu. Zakłady Antonowa w Kijowie produkowały najlepsze na świecie samoloty transportowe Rusłan, ogromne An-124, które mogły przewozić Burany. Wszystko to funkcjonowało w ramach jednego kompleksu. W Nikołajewie budowano okręty, a w 1990 roku miał tam powstać lotniskowiec w tamtejszej stoczni. Do tego jeszcze Chersoń i Odessa, czyli w sumie trzy niezamarzające porty. Były zniszczone w tej chwili zakłady Azowstal w Mariupolu, który wówczas nazywał się Żdanow – ogromny, gigantyczny kombinat metalurgiczny, który produkował konstrukcje stalowe. Gdy przejął go jeden z oligarchów, Rinat Achmetow, nie zniszczył tego zakładu, ale dalej go rozwijał. Miał on tą wielką przewagę nad rosyjskimi zakładami metalurgicznymi, iż cała produkcja Azowstali trafiała od razu na pokłady statków, które płynęły do Europy – do Włoch, do Słowenii. Szczególnie właśnie do Słowenii i do Włoch, ale też do Polski. Te trzy kraje były głównymi odbiorcami. To była produkcja o ogromnej wartości dodanej, nie surowce, ale produkt końcowy. Produkty końcowe produkował również Donbas. To Donbas był największym skarbem całej Ukrainy. Występowały tam obok siebie węgiel, rudy żelaza, mangan, nikiel w okolicach Nikopola itd. Donbas, Zagłębie Doniecko-Krzyworoskie i Nikopolskie było jedynym takim miejscem na świecie. Produkowano tam pręty żeliwne i stalowe o bardzo wysokiej wartości dodanej. choćby wasze zakłady hutnicze na Śląsku musiały kupować mangan właśnie stamtąd i może też z Portugalii, choć nie wiem. Nie macie jednak w Polsce takich regionów, w których obok siebie byłyby rudy żelaza, węgiel i mangan.

Co więcej, powiem Panu – przepraszam, iż przerywam – iż to kapitał ukraiński, w tym Achmetow, zajmują się tym biznesem u nas w Polsce.

– Oczywiście, bo jego pozycje startowe były bardzo mocne. Choć to nie on sobie je stworzył. Ludzie tacy jak on po prostu przejęli to, co stworzyła gospodarka radziecka. To, co działało i wypuszczało bardzo dobre jakościowo produkty. Dlatego Ukraina była tak bardzo łakomym kąskiem. I kiedy w 1991 roku nastąpił wskutek porozumień białowieskich formalny rozwód… Choć przecież były to porozumienia sprzeczne z prawem i konstytucją ZSRR. Czasy były jednak rewolucyjne. Rewolucja nie przestrzega praw poprzedniego reżimu. Później było memorandum budapeszteńskie, w którym Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zagwarantowały Ukrainie bezpieczeństwo w zamian za rezygnację przez nią z broni jądrowej. Czym jest broń atomowa? Broń atomowa to element statusu Związku Radzieckiego. Związek Radziecki był w tym sensie partnerem Stanów Zjednoczonych w budowie systemu globalistycznego. Globalizm, który pojawił się w 1945 roku wynikał z osobistego porozumienia między Rooseveltem i Stalinem, do którego później dołączył Churchill. Ten ostatni w zamian za zaproszenie musiał uznać wejście w skład Związku radzieckiego Białorusi Zachodniej i Ukrainy Zachodniej. Proszę pamiętać o negocjacjach w Poczdamie i Jałcie.

Tak, Wielka Brytania odmawiała uznania polskich granic zachodnich.

– Tak, na Odrze i Nysie. Wielka Brytania patronowała elitom niemieckim i prowadziła własną grę. Globalizm to efekt uścisku dłoni Stalina i Roosevelta i stworzenia przez nich Organizacji Narodów Zjednoczonych. Co stanowiło jego podstawę? Miejsce w Radzie Bezpieczeństwa. Czyli pięć krajów, które to stałe miejsce otrzymały – Stany Zjednoczone, ZSRR, Wielka Brytania, Francja i Chiny. Proszę zwrócić uwagę, iż kraje te dysponują strategiczną bronią jądrową. Gwarantowała im ona globalny status. To jednak status świata, który już odszedł. To się skończyło. Ale jeszcze w 1991 roku broń atomową oddały Rosji Kazachstan, Ukraina i Białoruś. Wszędzie tam była broń atomowa. Co otrzymały w zamian? Nie podpisano w tej sprawie żadnego układu. A jeśliby wówczas Jelcyn i Krawczuk… Znałem Leonida Krawczuka, przeprowadzałem z nim długi wywiad. Przyznam szczerze, iż był to człowiek na wysokim poziomie intelektualnym i politycznym. Rozumiał na czym to wszystko polega. Można było wtedy zawrzeć porozumienie. Opowiadał mi on w trakcie wywiadu, iż Ukraina takie porozumienie proponowała. Krawczuk powiedział mi osobiście, proszę mi wierzyć, iż proponowali Rosji wszystkie tereny aż do Dniepru w zamian za gwarancje uznania państwowości ukraińskiej i jej poszanowania. Gotowi byli choćby oddać Odessę pod warunkiem uznania jej integralności terytorialnej, prawa do samookreślania.

W 1991 roku?

– Tak, w 1991. Rozumiał on, podobnie jak rozumiało wielu innych, iż w normalnych warunkach, w ramach realnej kontynuacji państwowej i spadku prawnego, Rosja nie może tak po prostu oddać Donbasu czy Dniepropietrowska, w które inwestował cały kraj, choćby Azja Centralna. Przecież Rosja nie inwestowała tam po to, by potem przeszło to wszystko we władanie jakichś chłopaków z Makiejewki czy Doniecka, prawda? Niby z jakiej racji? Tak się wtedy wydawało, ale okazało się, iż wszystko jest możliwe. Okazało się, iż ludziom Jelcyna było wszystko jedno. Rozkradanie majątku odbywało się na całym terenie Związku Radzieckiego, szczególnie w Rosji i na Ukrainie. Rozkradano i przywłaszczano sobie wszystko, co tylko wpadło w ręce. Nikiel dla Nornikiela, gaz, aluminium gdzieś w Krasnojarsku. Bierzcie sobie to wszystko, chłopaki, co chcecie. I wzięli sobie tzw. macedońscy, makiejewscy czy donieccy, Achmetow. Niech sobie bierze Jurij z Jenakiewki to wszystko na Ukrainie, niech sobie bierze Pinczuk, czyli szef administracji Kuczmy, członek jego rodziny. Chodziło o zakłady Kriworożstal. Pamięta Pan, iż przejęli Kriwirożstal, ale przeciwko nim wystąpiła Timoszenko, reprezentująca inną grupę. W efekcie grupa Kriworożstal przeszła w ręce grupy Mittal. Później zemścili się na Timoszence, wsadzając ją do więzienia. Myślę, iż chodziło im właśnie o Kriworożstal. W zasadzie krótko mówiąc nikt nie myślał choćby o jakimś prawnym ujęciu tego podziału majtku narodowego. Poza wątpliwymi porozumieniami białowieskimi i mglistego memorandum budapeszteńskiego nie było żadnego układu międzypaństwowego.

Zatrzymajmy się na tym, bo…

– Dodam tylko, iż jedynym człowiekiem, który zawsze mówił o konieczności zawarcia takiego układu, był Aleksandr Łukaszenko. Od chwili dojścia do władzy Łukaszenko zawsze powtarzał o konieczności zawarcia takiego porozumienia. I Białoruś faktycznie zawarła taki układ pod postacią państwa związkowego, idąc przy tym na spore ustępstwa, ale nie rezygnując z najważniejszego – własnej suwerenności. Przypomnę, iż Ukraina i Białoruś były członkami Organizacji Narodów jednoczonych od 1945 roku. Te najbardziej poszkodowane przez wojnę republiki radzieckie nie były jakimiś tam zwykłymi guberniami czy województwami. Były one państwami o statusie porównywalnym do stanów w Ameryce. Weszły w skład ONZ jako republiki najbardziej poszkodowane w wyniku II wojny światowej. Stało się tak w przypadku Białorusi i Ukrainy na żądanie Stalina. Jednocześnie w ten sposób rozwiązano problem granic z Polską. Taki był niewątpliwie jeden z motywów tej decyzji. Jednak układu po rozpadzie ZSRR się nie doczekaliśmy. Dlatego wojna była tylko kwestią czasu. Konflikt był nieuchronny. Z obu stron – rosyjskiej i ukraińskiej – nie mieliśmy do czynienia z państwami. Ukraina również nie miała swojego głębokiego państwa. Na Ukrainie działały różne grupy. Była grupa żydowska, grupa doniecka, różne inne. Nawiasem mówiąc, nie było jedynie nigdy grupy zachodnioukraińskiej. Ukraińcy z zachodu to ludność rolnicza, nie ma tam przemysłu. Grupy zaś powstawały tam, gdzie były zasoby przemysłowe. Żydzi na swoich historycznych, chasydzkich terenach – w Humaniu czy Dniepropietrowsku. Grupa żydowska bazowała na Dniepropietrowsku. W obwodzie donieckim Żydzi odgrywali zawsze mniejszą rolę. Bazą tamtejszej grupy był oczywiście sam Donieck i Makiejewka. W Kijowie mieliśmy do czynienia przede wszystkim z elitą partyjną i biurokracją komsomolską, z następcami Krawczuka. Nawiasem mówiąc, sam Krawczuk był chyba jedyną postacią z zewnątrz. Pochodził z Równego, a adekwatnie z jakiejś rówieńskiej wsi. Jednolite państwo zatem tam nie istniało, co zobaczyliśmy w 2014 roku. Mieliśmy Janukowycza. Byłem obserwatorem na wyborach, gdy został on wybrany. Były to wybory absolutnie demokratyczne, w których Timoszenko przegrała różnicą 1,5%. Sama Julia uznała zwycięstwo Janukowycza. Uznała je Unia Europejska, uznali wszyscy. Minęło kilka lat i Janukowycza po prostu usuwają, próbują obalić, całkowicie bezprawnie. o ile wówczas Unia Europejska powiedziałaby jasno i wyraźnie – a przecież podpisano choćby takie memorandum z nim na temat reformy konstytucyjnej – iż Janukowycz, jakim złym prezydentem by nie był, powinien dotrwać do końca kadencji, do nowych wyborów, nie byłoby tej wojny, a Krym byłby ukraiński.

Przypominam, iż istniało już takie porozumienie.

– Tak, było, ale Rosja go nie chciała podpisać, bo reprezentujący ją Władimir Łukin zrozumiał, iż nie będzie ono przestrzegane. Już następnego dnia to porozumienie zostało całkowicie zerwane. Co ciekawe, Europejczycy nigdy już do niego wracali. A była przy tym przecież również Polska, Sikorski jako minister. Sikorski je podpisywał. Podpisywał przedstawiciel Francji, przedstawiciel Niemiec, Unia Europejska. Tak się wszystkim wydawało. Dlatego narastał na Ukrainie konflikt i w efekcie Ukraina stała się obszarem tego konfliktu między różnymi grupami, grupami przemysłowymi i finansowymi, w tym rosyjskimi. Choć sam uważam raczej, iż nie ma grup rosyjskich ani ukraińskich. To grupy ponadnarodowe. Sam Pan wie, iż grupa Rinata Achmetowa była już od dawna grupą ukraińsko-polsko-włoską, bo przecież miał on też interesy w Turynie, w północnych Włoszech. Sądzę wręcz, iż na pewnym poziomie był on jednym z udziałowców, a nie jej największym akcjonariuszem. Pojawili się tam poważniejsi gracze z Wielkiej Brytanii. Mało kto o tym wie, ale przypomnę, iż Donbas stworzony został przez Brytyjczyków. Donieck założył John Hughes. Działała tam spółka akcyjna Noworosja, w której 20% akcji posiadał lord Balfour, brat znanego ministra spraw zagranicznych. Potem Anglicy bardzo korzystnie odsprzedali Donieck Francuzom. To właśnie dlatego w czasie wojny domowej w Rosji Francuzi próbowali dokonać desantu w Odessie i dojść stamtąd do Donbasu, ale im się to nie udało. Zrozumieli, iż angażowanie się w tą wojnę domową, szczególnie na terenie Ukrainy, nie ma sensu. Mieli wówczas wystarczająco dużo rozumu, by tam nie wchodzić. Dlatego Anglia może w jakimś sensie uznawać to wszystko za swoja własność. Niewykluczone, iż Rinat Achmetow chcąc potwierdzenia swego statusu pojechał do Londynu i powiedział: „chłopaki, to jest wasze, władza radziecka się skończyła, gotów jestem wam to oddać, a ja sam będę tym zarządzał”. I usłyszał w odpowiedzi: „zgoda, tak zróbmy”.

Jeśli chodzi o grupy interesów, to doprecyzujmy…

– Nie było więc państwa, a konfrontację między sobą zaczęły grupy interesów. Dołączyły do tego wówczas globalne grupy interesów – Unia Europejska, Watykan. W ogóle uważam, iż świat można podzielić na klub liberalny i klub tradycjonalistyczny. Centralą klubu liberalnego są oczywiście Stany Zjednoczone, bo powstały one jako anty-Europa. Odrzucono tam wszystko to, co było istotne w Europie: monarchów, arystokrację, Kościół katolicki i jego nadrzędną rolę, porządek westfalski z jego zasadą „czyja ziemia, tego religia”. Mieliśmy tam wolność sumienia, żadna religia nie zajęła nadrzędnego miejsca, wolność słowa, nie można było niczego nikomu zakazywać, nie było żadnej arystokracji. Choć oczywiście są tam amerykańskie rody old money, które są odpowiednikiem arystokracji, moim zdaniem mają choćby od części arystokracji europejskiej odleglejsze korzenie, sięgające XVI wieku, pierwszych osadników w stanie Maine czy w Nowej Anglii. Miałem okazję w Ameryce takich ludzi spotkać. To wyjątkowe szanowane, dostojne osoby, ale nie arystokraci – ich władza nie pochodzi od Boga, zdobywają ja w inny sposób, ich władza nie jest sankcjonowana przez Kościół katolicki, ani przez kościoły protestanckie. Ameryka jest anty-Europą, jako taka została stworzona. Ludzie uciekali z Europy, by zakładać w Ameryce Nowy Świat. To tam mieści się centrala globalnego klubu liberalnego. Liberałowie europejscy doszli do władzy po tym, jak w czasie I wojny światowej liberałowie amerykańscy zawarli sojusz z liberałami francuskimi. Wpuszczono wówczas na Stary Kontynent Amerykę, co doprowadziło do likwidacji imperiów – pruskiego – niemieckiego, Deutsche Reich; austriackiego i rosyjskiego. Wówczas one zniknęły. Amerykanie wraz z Francuzami doprowadzili do powstania państw narodowych. Przeciwko narodom występowała Wielka Brytania, bo koncepcja monarchii brytyjskiej uznaje każdy naród za wroga rządów monarchicznych i imperialnych. Pamiętajmy, iż po I wojnie światowej Wielka Brytania była globalnym imperium, największym na świecie, które jeszcze nie zaczęło się rozpadać. Teraz bardzo ważna kwestia: Europa to terytorium klubu tradycjonalistycznego i przede wszystkim Kościoła katolickiego, papiestwa, niezależnie od tego czy papieżem jest Leon XIII z jego encykliką Rerum novarum, czy Pius XII z czasów II wojny światowej, czy Benedykt XVI. Z tym ostatnim miałem okazję się spotkać, gdy był jeszcze kardynałem Ratzingerem. Szczerze mówiąc, był on niesamowitym człowiekiem, jednym z najmądrzejszych i najbardziej niesamowitych, z jakimi było dane mi się w życiu spotkać.

Rozmawiał Mateusz Piskorski

Maksim Szewczenko (ur. 1966 w Moskwie) – rosyjski dziennikarz, publicysta i komentator. Wieloletni korespondent i współpracownik rosyjskich mediów publicznych.

Całość wywiadu dostępna na kanale YouTube Wbrew Cenzurze.

Myśl Polska, nr 25-26 (22-29.06.2025)

Idź do oryginalnego materiału