Opowiem Szanownym Czytelnikom Myśli Polskiej historię największej grabieży w historii ludzkości. To aktywa Banku Rosji, które w prawie międzynarodowym objęte są immunitetem, czyli powinny być nietykalne. A jednak nie były.
Gdy 24 lutego 2022 Rosja wkroczyła na Ukrainę, Europa była dobrze przygotowana do wojny gospodarczej. Już w cztery dni później przyjęto na Radzie Europy decyzję o zablokowaniu operacji Banku Rosji. Technicznie to było proste: Zachód zakazał transakcji z rosyjskim bankiem centralnym, a formalnie wyglądało niewinnie – na skutek sankcji rozliczenia z Rosją zostały zablokowane. Jednak oznaczało to, iż ogromne ilości środków, gromadzonych przez lata ze sprzedaży surowców naturalnych, zostały zamrożone na zachodnich kontach, stały się bezwartościowe. Rosja nie mogła z nich korzystać, choćby do spłaceniu długu w zagranicznych bankach.
Jak to się stało? USA i Europa wykorzystały kontrolowane przez nie potężne narzędzie, jakim jest globalny system walutowy. Zmusza on uczestników handlu międzynarodowego do lokowania uzyskiwanych nadwyżek w walutach państw zachodnich, przede wszystkim w dolarze. Rosja jest eksporterem netto (Rosja, eksportowy słabeusz i potęga | Myśl Polska) i wypracowuje ogromne (jak na jej gospodarkę) nadwyżki. W samym tylko 2021 roku, eksport przyniósł Rosji 493 miliardy dolarów, a import kosztował 296 mld$. Te prawie 200 miliardów nadwyżki trzeba było gdzieś ulokować. Podobnie jak ludzie, gdy mniej wydają niż zarabiają – lokują oszczędności w nieruchomościach, antykach, na kontach bankowych czy inwestycjach giełdowych. Także państwa muszą coś robić ze swoimi nadwyżkami.
Choć w przypadku Rosji było to lokowanie w strefie euro, gdyż właśnie tutaj Rosjanie czuli się bezpieczniej. Narastający od lat konflikt z USA powodował wycofywanie się z inwestycji amerykańskich i przenoszenie ich przede wszystkim do Europy. No i tutaj mocno się przeliczyli, wierząc na samodzielność Starego Kontynentu w strategicznych decyzjach i zdrowy rozsądek, nakazujący utrzymać tak korzystną wymianę handlową.
Z posiadanych przez Rosję rezerw złoto-walutowych, wartych 640 miliardów dolarów, ponad 300 mld zostały zablokowane na początku wojny ukraińskiej. Wszystkie, jakie były ulokowane na Zachodzie. Żeby uzmysłowić wielkość tych pieniędzy – to półtoraroczne wydatki budżetowe polskiego państwa. Na dzisiaj to już jest więcej (inwestycje pracują, rośnie ich wartość) – 384 miliardy dolarów z rezerw rosyjskiego banku centralnego jest zaaresztowane na Zachodzie. Ogromna większość to środki zdeponowane w Europie. Prawie 200 miliardów w Belgii, gdzie mieści się centrum rozliczeniowe Euroclear, ponad 70 miliardów we Francji, w Japonii 58 mld, 26 mld w bankach Albionu, 17 mld w Austrii. Zaledwie jeden procent tych zarekwirowanych środków znajduje się w USA.
Przepadek mienia, zwany potocznie konfiskacją czy rekwizycją, a poprzedzony ich zamrożeniem na kontach, jest uznawanym środkiem prawnym i stosowany w sprawach kryminalnych. Odbieranie gotówki (przechowywanej zwykle w dolarach) jest elementem walki ze światem przestępczym. Wielki gangsterzy, jak Al Capone, handlarze narkotykami z Meksyku czy Filipin, byli pozbawiani pieniędzy. Warunek jest jednak oczywisty – muszą one być pochodzić z przestępczej działalności. A to nie dotyczy środków banku narodowego Rosji.
Oczywiście tak przydatnego narzędzia używa się także w celach politycznych. Obaleni wrogowie polityczni Ameryki, jak choćby Saddam Husajn, musieli oddać swoje bogactwa zwycięzcom. W ostatnich latach ilość przypadków zagarniania mienia wrogów politycznych gwałtownie rośnie, Waszyngton stosuje to narzędzie wobec swoich przeciwników, jak Iran, Wenezuela czy Korea Północna. Unia Europejska ma o wiele krótszą praktykę, ale zdążyła już uderzyć w Bank Syrii, blokując jego środki.
Jednak wcześniejsze ofiary były o wiele mniejsze i słabsze niż Rosja. Tak więc grabież to potężna, więc i opowieść o niej nie może zmieścić się w jednym krótkim tekście na tych łamach. Dlatego ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Szczęśniak
Myśl Polska, nr 41-42 (12-19.10.2025)