Paulina Hennig-Kloska przekonuje, iż system kaucyjny, który od dziś zawitał w polskich sklepach, nie wyrządzi spustoszenia w portfelach Polaków. - To będzie taki koszt migrujący w naszym portfelu, a nie wydatek - stwierdziła minister klimatu i środowiska w programie "Graffiti".
System kaucyjny wchodzi do Polski. "Koszt migrujący w naszym portfelu"
Od 1 października Polska jako 19. kraj w Unii Europejskiej przystępuje do programu systemu kaucyjnego w sklepach. Oznacza to, iż koszt butelek, zarówno tych szklanych, jak i plastikowych będzie doliczany na paragonie jako osobna pozycja.
Szefowa resortu środowiska Paulina Hennig-Kloska stwierdziła w programie "Graffiti", iż zmiana wcale nie musi być obciążeniem dla portfeli Polaków i nie doprowadzi do wzrostu cen.
- Nie ma takiego ryzyka, ponieważ kaucja, która będzie od nas pobierana za butelkę dodatkowo, ona będzie do nas wracać. I właśnie w ten sposób chcemy zmniejszyć wielkość udziału w koszcie produktu kosztu opakowań - powiedziała w rozmowie z Marcinem Fijołkiem.
System kaucyjny w Polsce. Hennig-Kloska: Zachęci producentów do oszczędzania
Minister przekazała, iż w tej chwili jedynie 45 proc. tych butelek wraca do systemu, a celem zmian jest doprowadzić do 90 proc. oraz do "zmiany myślenia, iż to producent, nie konsument płaci za odpady wprowadzane do śmieci".
- Taka jest idea całego systemu, nie tylko kaucyjnego, ale i nowego modelu zarządzania odpadami, których jest najwięcej w Polsce, czyli opakowaniowymi, to zachęci producentów do oszczędzania i do wprowadzania butelek wielokrotnego użytku - wyjaśniała.
ZOBACZ: Hołownia szuka pracy, rząd poprze kandydaturę? Padła deklaracja
Na uwagę prowadzącego, iż finalnie jednak zapłacimy więcej za produkt, odparła: Ale to będzie do nas wracać, więc to będzie taki koszt migrujący w naszym portfelu, a nie wydatek. Ta kaucja będzie wracać, wraz z tym jak oddamy butelkę do sklepu.
Polska 2050 po zapowiedzi Hołowni. "Pewnie rozczarowanie jest"
Hennig-Kloska odnosiła się również do zapowiedzi Szymona Hołowni dotyczącej rezygnacji z fotela przewodniczącego założonej przez siebie partii. - Pewnie rozczarowanie jest. Spodziewam się jeszcze apeli do Szymona Hołowni od członków naszej partii z regionów, żeby jeszcze pozostał czynnym politykiem. Jest potrzeba współpracy, natomiast są różne wizje - skomentowała.
- Polska 2050 ma niezwykle istotną rolę do odegrania, jesteśmy częścią koalicji rządzącej, nasz klub decyduje o większości parlamentarnej i odpowiedzialność członków naszego klubu parlamentarnego, ale też świadomość wagi, jaki ciężar odpowiedzialności na klubie wisi, jest ogromna i to pokazało zarówno spotkanie naszego klubu, jak i spotkanie Rady Krajowej - oświadczyła.
ZOBACZ: System kaucyjny w Polsce. Początek okresu przejściowego
Zapewniła, iż oba spotkania pozwoliły na "zorganizowanie na nowo życia w partii". Nie zdradziła jednak szczegółów. - Co zostaje w Vegas, zostaje w Vegas, na pewno musimy to przepracować - powiedziała.
Dodała, iż w przyszłości nie wyklucza, iż będzie kandydowała na szefową partii. To rozstrzygnie się jednak dopiero w styczniu przyszłego roku.
