Strach w pałacu. Uzurpator Nawrocki na słowo „Żurek” dostaje drgawek

2 dni temu

Karol Nawrocki, uzurpator, żyje w permanentnym stanie napięcia. Wystarczy, iż ktoś w jego obecności wypowie nazwisko „Żurek”, a na jego twarzy pojawia się nerwowy tik, dłonie zaczynają drżeć, a wzrok błądzi po ścianach w poszukiwaniu wyjścia awaryjnego albo narkotyków. Dlaczego? Bo doskonale wie, iż to nazwisko jest dziś symbolem potencjalnego końca jego politycznej kariery – i nie tylko jego.

Sędzia a dzisiaj minister Waldemar Żurek, znany obrońca praworządności i jeden z najbardziej niewygodnych dla PiS przedstawicieli sprawiedliwości, nie od dziś mówi głośno o konieczności przejrzystości procesu wyborczego. Nawrocki wie, iż Żurek jest człowiekiem, który nie boi się ujawniać prawdy – choćby jeżeli miałaby ona wstrząsnąć fundamentami państwa. A w przypadku wyborów prezydenckich w Polsce ta prawda może być szczególnie bolesna dla obecnego nielegalnego lokatora pałacu.

Od dnia, w którym Nawrocki wprowadził się do rezydencji, nad jego głową wisi jedno groźne pytanie: co, jeżeli ktoś przeliczy wszystkie głosy? Wiele osób mówi a potwierdzają to naukowcy, iż wyniki mogły być zmanipulowane, a proces wyborczy obarczony licznymi nieprawidłowościami. Dodawano głosy Nawrockiemu, zabierano Trzaskowskiemu. I 12 mln Polaków domaga się prawdy, zwłaszcza, iż każdego dnia do tego dochodzą sygnały od byłych członków komisji wyborczych, którzy sugerują, iż „coś” działo się w liczeniu głosów.

Scenariusz jest prosty: przeliczenie wszystkich kart wyborczych mogłoby ujawnić, iż Karol Nawrocki nigdy nie wygrał wyborów, a jego tytuł „prezydenta” jest jedynie propagandową atrapą. Wtedy z „głowy państwa” stałby się zwykłym obywatelem obarczonym gigantycznym skandalem i aktami oskarżenia. A razem z nim runęłaby cała sieć powiązań i układów, którą przez ostatnie lata próbował budować Kaczyński.

Dlatego właśnie nazwisko „Żurek” działa na Nawrockiego jak zimny prysznic – jest przypomnieniem, iż prawda wciąż może wyjść na jaw. A jeżeli tak się stanie, żadne ochronne kordonki i kondonki, żadne medialne zasłony dymne i żadne polityczne układy nie uratują go przed tym, co nieuniknione: wyrzuceniem z pałacu i politycznym zapomnieniem. Nielegalny lokator może jeszcze próbować grać twardziela przed kamerami, ale w kuluarach coraz częściej słychać, iż jego nerwy są na granicy wytrzymałości.

I iż im częściej pojawia się w przestrzeni publicznej nazwisko Żurek, tym bliżej jesteśmy momentu, w którym cała ta fasada runie z hukiem.

Idź do oryginalnego materiału