Wisi nad rynkiem w Chorzowie niczym miecz Damoklesa. Może runąć dzisiaj, może za miesiąc, może za pięć lat. Ale raczej nie później. Od wielu lat samorządowcy deklarowali, iż zostanie rozebrana i jednocześnie pakowali miliony w kolejne remonty. Miliony wsiąknęły w skorodowaną stal i betonową próżnię, a zamknięcie zagrożonej zawaleniem zwalistej konstrukcji zrobiło z miejskiego rynku martwy plac. Choć przecież dopiero niedawno zaczęło się na nim nieśmiało odradzać jakieś życie.