Niewielka liczba słowackich posłów zatwierdziła rezolucję zobowiązującą rząd do niepopierania sankcji wobec Rosji. Dokument został przyjęty wyłącznie dlatego, iż opozycja przez pomyłkę nie wzięła udziału w głosowaniu.
Projekt rezolucji zgłosiła w czwartek (5 czerwca) współtworząca koalicję, skrajnie prawicowa partia SNS. Jej lider, Andrej Danko, nazwał przyjętą uchwałę „historycznym dokumentem”, który nakazuje rządowi głosowanie przeciwko sankcjom UE przy najbliższej okazji. Przyznał jednak, iż nie spodziewał się jej przyjęcia. – Bóg działa w tajemniczy sposób – skomentował.
Słowacki parlament liczy 150 miejsc, ale rezolucję przyjęło jedynie 51 posłów. W momencie głosowania obecnych było tylko 76 parlamentarzystów obozu rządowego premiera Roberta Ficy.
Aby uniemożliwić przeprowadzenie głosowania, proeuropejska opozycja w pośpiechu opuściła salę, przez co przestała być formalnie obecna. Manewr okazał się jednak nieskuteczny – rezolucja została przyjęta, a winą za błąd opozycyjne partie SLOVENSKO i SaS obarczyły liberalną Progresywną Słowację, która miała zainicjować wyjście z sali w ostatniej chwili.
Progresywna Słowacja określiła sytuację mianem błędu technicznego, tłumacząc, iż sądziła, iż koalicji zabraknie posłów do uzyskania kworum.
– Gdyby strategia została przeprowadzona prawidłowo, parlament nie miałby kworum – tłumaczył szef klubu PS, Martin Dubéci. SaS zapowiedziała, iż zrobi „wszystko, co możliwe”, aby zgłosić nową rezolucję w tej sprawie.
Mimo prorosyjskich sympatii rząd Roberta Ficy jak dotąd popierał wszystkie unijne pakiety sankcji wobec Rosji. w tej chwili choćby posłowie koalicji nie są zgodni co do tego, czy uchwała parlamentu ma charakter wiążący.
Jak wyjaśnił konstytucjonalista Vincent Bujňák w rozmowie z „Denník N”, rezolucja nie jest ustawą ani aktem konstytucyjnym, a zatem nie stanowi powszechnie obowiązującego aktu prawnego.