Minister spraw zagranicznych na początku przypomniał, to co działo się w lipcu w Zamościu. – Wobec spacerujących artystów z Hiszpanii, Indii, Senegalu, Serbii –
uczestników odbywającego się od 22 lat festiwalu Eurofolk – padają obelgi, a straż miejska otrzymuje zgłoszenia o "najeździe uchodźców" – opisywał Radosław Sikorski i dodał, iż "nie jest to jedyny taki przypadek w kraju".
Sikorski o Braunie: jakaś łachudra
W kolejnej części minister przywołał skandal w Jedwabnem. – Obok pomnika pomordowanych Żydów ustawiono kamienie, na których napisano jakoby Żydzi w okupowanej Polsce, cytuję, "cieszyli się z autonomii", "żyli z Niemcami w symbiozie" – mówił dalej Sikorski.
Nie przeszedł też obojętnie wobec ostatniej wypowiedzi Grzegorza Brauna. – Europoseł głosił, iż "komory gazowe w Polsce to fake". Rotmistrz Pilecki nie po to zgłaszał się na ochotnika do Oświęcimia, żeby teraz jakaś łachudra dla zysku politycznego podważała jego raport – stwierdził dosadnie szef MSZ.
Sikorski o rasizmie i antysemityzmie. Apel ministra
Sikorski zaznaczył, iż mamy prawo do "kontrolowania granic przez upoważnione służby" i wiedzy na temat tego, "kto leganie w Polsce przebywa". – Ale nie ma przyzwolenia na nasilającą się kampanię rasizmu i napędzany przez nią antysemityzm. Moim obowiązkiem jako ministra spraw zagranicznych jest dbanie o wizerunek Polski – podkreślił polityk Koalicji Obywatelskiej.
Na koniec zaapelował o opamiętanie. – Na początku zawsze było słowo, potem słowo zamieniało się w czyn. Ten film już widzieliśmy. Historia Niemiec uczy nas, iż nienawiść rasowa kończy się komorami gazowymi. Nie wolno nam być obojętnymi. Ostrzegam: antyimigrancka histeria szkodzi Polsce, budzi najgorsze demony. A negowanie Holocaustu wyklucza nas spośród cywilizowanych narodów. Polacy i Polki są lepsi niż ci, którzy szczują na obcych i napędzają spiralę nienawiści. Apeluję o opamiętanie – skwitował Sikorski.