Szef NATO Mark Rutte stosuje wobec Donalda Trumpa tę samą taktykę, co jego poprzednik – nie szczędzi mu pochlebstw, wiedząc, iż to właśnie na niego działa. Taktyka ta, jakkolwiek nieco upokarzająca, w sytuacji, gdy amerykański prezydent zaczyna relatywizować najważniejszą klauzulę NATO, może okazać się zbawienna.
Stało się to, czego wielu w Europie obawiało się od chwili, gdy poznaliśmy wyniki ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w USA. W drodze na szczyt przywódców NATO prezydent Donald Trump podważył najważniejszą natowską klauzulę: artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Zapytany, czy Stany Zjednoczone pozostaną wierne artykułowi 5, Trump powiedział dziennikarzom na pokładzie Air Force One, że… „to zależy od definicji”.
– Istnieje wiele definicji artykułu 5. Wiecie o tym, prawda? Ale przyjaźnię się z nimi (sojusznikami w ramach NATO – red.) – przyznał.
Nie powiedział też jednak, iż USA nie zamierzają przestrzegać artykułu 5. – Jestem zaangażowany w ratowanie życia. Jestem zaangażowany w życie i bezpieczeństwo. I podam wam dokładną definicję, gdy tam dotrę (do Hagi na szczyt NATO – red.). Po prostu nie chcę tego robić na pokładzie samolotu – zaznaczył.
Rutte do Trumpa: Osiągniesz to, czego od lat nikt nie zdołał
Dzisiaj (25 czerwca) przywódcy NATO mają formalnie zatwierdzić nowy cel dotyczący wydatków na obronność w łącznej wysokości 5 procent PKB. Tak wysokiego progu domagał się od powrotu do władzy w USA Donald Trump.
Szef NATO Mark Rutte, dla którego jest to pierwszy szczyt w roli sekretarza generalnego Sojuszu, wysunął jedynie propozycję na zasadzie „wilk syty i owca cała” i zaproponował cel, który jednocześnie miał zadowolić Trumpa i być „do strawienia” dla europejskie państwa NATO.
Choć sam Rutte zarzekał się, iż nowy cel wydatków nie jest przyjmowany ku uciesze Trumpa, to ewidentnie pochlebczy SMS, którego wysłał amerykańskiemu prezydentowi, a który Trump sam ujawnił, pokazuje, iż mamy do czynienia z powtórką z 2018 r., gdy starano się sprawić, iż Trump będzie zadowolony, aby zapobiec fiasku spotkania.
„Donaldzie, doprowadziłeś nas do naprawdę, naprawdę ważnego momentu dla Ameryki, Europy i świata. Osiągniesz coś, czego żaden amerykański prezydent od dekad nie zdołał osiągnąć” – napisał Rutte, według zrzutu ekranu opublikowanego przez Trumpa na Truth Social.
„Europa będzie płaciła OGROMNE sumy, tak jak powinna, i to będzie twój sukces”, dodał Holender.
Co jednak było bardziej kontrowersyjne, sekretarz generalny NATO pogratulował także prezydentowi USA jego „zdecydowanych działań w sprawie Iranu”.
U.S. President Donald Trump on Tuesday posted a screenshot from a message from NATO Secretary General Mark Rutte on Truth Social, congratulating him for his "decisive action" in Iran and getting all NATO allies to agree to spend at least 5% of their GDP on defence. | via Reuters… pic.twitter.com/AksDk7jTNt
— Politiko (@Politiko_Ph) June 24, 2025
„Ugłaskiwanie” Trumpa najlepszą taktyką
Takie podejście – pochlebianie Trumpowi i wpływanie na jego ego, aby przeciwdziałać spięciom w Sojuszu – NATO stosuje praktycznie od początku pierwszej kadencji Trumpa.
Autorka tego tekstu w obronionej przed kilkoma laty, wysoko ocenionej pracy magisterskiej postawiła tezę, iż niebagatelny wpływ na odstąpienie przez Trumpa za jego pierwszej kadencji od gróźb wyprowadzenia Stanów z NATO miała retoryka ówczesnego szefa Sojuszu Jensa Stoltenberga.
Jedną – i kto wie, czy nie najważniejszą – z taktyk wpływania na Trumpa, jakie stosował wówczas Stoltenberg, było pochlebianie amerykańskiemu prezydentowi: nie tylko przyznawanie mu racji w sprawie niewystarczających wydatków europejskich sojuszników na obronność (jakkolwiek dosadnie Trump wyrażał swoje obawy w tej sprawie), ale i przedstawianie postępu w tym zakresie jako wielkiego sukcesu Trumpa.
Być może właśnie ta taktyka pozwoliła zapobiec katastrofie na bodajże najtrudniejszym szczycie NATO ostatnich lat – w 2018 r. w Brukseli, gdzie Trump nie tylko wygłosił podczas wspólnego śniadania ze Stoltenbergiem litanię skarg pod adresem Niemiec z powodu ich niewystarczających wydatków na obronność, ale w kuluarach zagroził wręcz wyprowadzeniem Stanów z NATO.
Sam Trump zresztą niejednokrotnie „wymuszał” pochwały pod swoim adresem – w tym na wspomnianym śniadaniu, kiedy zmusił Stoltenberga do deklaracji, iż sojusznicy zwiększyli wydatki na obronność właśnie „dzięki” prezydentowi USA.
Rutte robi to, co Stoltenberg – tylko bardziej
Mark Rutte jako sekretarz generalny NATO stosuje od czasu powrotu Trumpa do Białego Domu dokładnie to samo podejście, co jego poprzednik – a wręcz wniósł to podejście na nowy poziom, jak wynika z udostępnionego przez Trumpa SMS-a.
Co interesujące z lingwistycznego punktu widzenia, Rutte nie tylko nie szczędził Trumpowi pochlebstw, ale wręcz wykorzystał cechy charakterystyczne dla jego stylu – takie jak stosowanie słowa „ogromny” i nadużywanie wielkich liter w tekście pisanym.
Sam Rutte pytany o wyciekłą wiadomość nie chciał specjalnie wypowiadać się na ten temat. Stwierdził jedynie, iż „nie ma z tym absolutnie żadnego problemu”, iż ujrzała ona światło dzienne.
Tak czy inaczej, rzeczywiście jego taktyka wydaje się przynosić rezultaty – inaczej niż w 2018 r. teraz już od początku szczytu Trump wydawał się zadowolony. Zapytany dziś rano przez niderlandzkiego króla Wilhelma-Aleksandra o to, jak mu się spało, stwierdził, iż „świetnie”.
Także jego poranny wpis na Truth Social wskazuje, iż ma się dobrze i jest pełen optymizmu przed rozpoczynającymi się rozmowami. „Rozpoczyna się w pięknej Holandii. Król i królowa są wspaniałymi i niezwykłymi osobami. Nasze śniadanie robocze było wspaniałe! Teraz czas na bardzo ważne spotkania NATO. Stany Zjednoczone będą miały bardzo silną reprezentację!”, napisał amerykański prezydent.
Być może dobry humor Trumpa sprawi, iż nie będzie on podważał art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, co nie tylko grozi awanturą podczas szczytu, ale i może podważyć same fundamenty Sojuszu Północnoatlantyckiego.
O ile więc Rutte nie kłamie, twierdząc, iż państwa NATO podnoszą wydatki na obronność po to, aby zadowolić Trumpa, to owo zadowolenie w sytuacji, gdy tyle zależy od decyzji jednego – mocno nieprzewidywalnego – polityka, jest rzeczą, o którą chcąc nie chcąc kierownictwo NATO musi zabiegać.