Co autor – w tym przypadku Szymon Hołownia – miał na myśli, mówiąc o rebrandingu? Dopytujemy prominentnych członków i członkinie jego partii. Gdyby skondensować emocje naszych rozmówców, efektem byłaby mieszanka nadziei i niepewności ze szczyptą sceptycyzmu.
"Rebranding" Polski 2050. Co się zmieni w partii Szymona Hołowni
Pewność słychać za to w głosie posła Pawła Śliza, przewodniczącego klubu Polski 2050, który długo broni się przed tym, by uchylić rąbka tajemnicy, ale ostatecznie decyduje się na krótką wypowiedź. Co ważne, jest jedyną osobą z partii Hołowni, która mówi o rebrandingu Polski 2050 pod nazwiskiem.
– To będzie niespodzianka. Dopniemy sprawę 8 lipca – stwierdza tajemniczo przewodniczący Śliz. Zapewnia, iż reformy będą gruntowne, ale wyborcy przez cały czas będą mogli rozpoznać Polskę 2050. – Chodzi nie tylko o zmianę wizerunku czy nazwy, ale też zmiany dotyczące komunikacji – dodaje Paweł Śliz.
Polityk nie daje się już jednak dalej ciągnąć za język. Chętna do rozmowy jak zwykle jest sztuczna inteligencja, którą pytamy o to, co to jest rebranding.
Co to jest rebranding
Słowo, którego użył Hołownia w kontekście zmian w partii, pachnie światem korporacji. Z tej perspektywy partia to produkt, a wyborcy to klienci, których chce się zanęcić czymś nowym, by zwiększyć poparcie, czyli konsumpcję. Tylko czy rebranding Polski 2050 ma oznaczać tylko zmianę opakowania, czy także (za)wartości?
– Rebranding? Jaki rebranding? – nie kryje zdziwienia polityk 2050, który jak wszyscy oprócz przewodniczącego klubu prosi o anonimowość. Powodem zaskoczenia jest jednak tylko korpotermin. Gdy przedstawiamy kontekst słów Szymona Hołowni, sprawa się wyjaśnia.
Partia rozsądnie centrowa z wrażliwością prawicową
Nasz rozmówca wskazuje, iż po wyborach prezydenckich w Polsce 2050 potrzebne są duże zmiany. Tym, czego nie dopowiada, jest 4,99 proc. – to poparcie Szymona Hołowni w pierwszej turze wyborów. Marszałka Sejmu prześcignął choćby antysemita Grzegorz Braun.
Zmiany, jak wskazuje rozmówca naTemat, mają dotyczyć fundamentalnych kwestii. Chodzi o odzyskanie zaufania wyborców z 2023 roku. Zdaniem polityka konieczny jest skręt w prawo, choć niezbyt ostry. – Musimy być solidną partią centrową, która jest wrażliwa również na wyborców o poglądach umiarkowanie prawicowych – mówi polityk.
Tymczasem Szymon Hołownia o orientacji światopoglądowej swojej partii mówił niedawno tak: – Lewica jest w naszej koalicji lewicą, PSL jest prawicą, a my jesteśmy pragmatycznym centrum. Jesteśmy tym miejscem od załatwiania spraw, które musimy mieć załatwione, żeby nasze dzieci nie chciały emigrować, tylko żeby chciały tutaj żyć.
O tym, iż odświeżona Polska 2050 ma celować w "rozsądne centrum" jest przekonany kolejny informator naTemat.
– Moim zdaniem chodzi o u rebranding Polski 2050 w odbiorze społecznym. Do tej pory byliśmy postrzegani jako Trzecia Droga. Wiele osób wręcz uważało, iż to była nowa partia Hołowni i Kosiniaka. Chcemy bardzo mocno zaznaczyć swoją pozycję w rozsądnym centrum – oświadcza. I zapowiada nowe inicjatywy programowe.
Nowy program Polski 2050
Jakie? Nabiera wody w usta. Podobnie inne osoby, gdy pytamy, z czym Polska 2050 wyjdzie do wyborców, by zaznaczyć nowe otwarcie. niedługo okazuje się, iż przyczyna tych zdawkowych odpowiedzi może być bardzo prozaiczna: politycy partii Szymona Hołowni po prostu sami jeszcze nie wiedzą.
Na pytanie o rebranding Polski 2050 jeden z prominentnych członków ugrupowania odpowiada wprost. – Nie ma jeszcze za bardzo o czym mówić. Zaczynamy pracę nad częścią programową, czyli odświeżeniem – oznajmia polityk. A więc wiele się jeszcze może zdarzyć.
Zmiana, której potrzebuje Polska 2050? Tu jeden z naszych rozmówców wskazuje potrzebę głębokiej przebudowy rządu. Oczekuje, iż Koalicja 15 października przestanie siać wątpliwości na temat wyniku wyborów prezydenckich, a zajmie się "doprecyzowaniem" właśnie kwestii programowych.
Polska 2050 a rekonstrukcja rządu Donalda Tuska
W rządzie po rekonstrukcji powinni – tłumaczy – znaleźć się ludzie o silnej pozycji, którzy skupią się na realizacji obietnic wyborczych. I przede wszystkim będą dawać odpór "propagandzie PiS" prezentując w czytelny sposób program i dokonania Polski 2050.
Zapowiedzi Donalda Tuska o odchudzeniu rządu nasz rozmówca kwituje tak, jakby ludzi i resortów Polski 2050 to w ogóle nie dotyczyło. – Powinniśmy mieć większy udział w rządzie biorąc pod uwagę liczbę naszych posłów. Czekamy na propozycje premiera – stwierdza polityk partii Szymona Hołowni. Klub parlamentarny Polski 2050 liczy 32 osoby.
Sam Hołownia na konferencji prasowej w kontekście rekonstrukcji rządu oznajmił: – Będę walczył o każdego z naszych ministrów, wiceministrów, bo robią świetną robotę.
Jaki będzie wynik tej potyczki? W Polsce 2050 panuje pewność co do tego, iż pierwsza wiceprzewodnicząca partii Katarzyna Pełczyńska–Nałęcz ostanie się na czele Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Jak słyszymy, Pełczyńska–Nałęcz walczy o stanowisko wicepremiera, a niewykluczone, iż w sprzyjających okolicznościach po rekonstrukcji rządu podlegać jej będzie także mieszkalnictwo.
Wątpliwości naszych rozmówców pojawiają się za to w odniesieniu do resortu klimatu i środowiska, którym kieruje wiceprzewodnicząca Polski 2050 Paulina Hennig–Kloska.
– Będziemy jej bardzo bronić – słyszymy. Jednak nie za wszystkimi – przewidują nasi rozmówcy – partia stanie murem. Choć Szymon Hołownia zapowiada "walkę o każdego", obrona wiceministrów, którzy są bardzo luźno związani z partią, może już nie być tak energiczna.
Zmiany w Polsce 2050. "Nikt nic nie wie"
Jeden z członków partii stawia sprawę jasno: w tych wszystkich zapowiedziach największą nowością jest słowo "rebranding", którego użył Szymon Hołownia. Zmiany w partii będą miały charakter kosmetyczny. Z nazwy klubu parlamentarnego Polski 2050 wykreślone zostaną słowa "Trzecia Droga". I tyle.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na niepewność, jaką w szeregach formacji Hołowni wywołuje zapowiadana przez Tuska rekonstrukcja rządu, która ma być przeprowadzona w połowie lipca.
– Nikt nic nie wie. Premier przychodzi na spotkanie Rady Koalicji i mówi, iż przekładamy je na za tydzień. A po siedmiu dniach robi to samo. I tak w kółko. Podobnie z rekonstrukcją rządu. Nic się nie dzieje. Ludzie ustawiają się do Tuska w kolejce, bo nie wiedzą jakie ministerstwa zostaną, a jakie nie – twierdzi rozmówca naTemat.
Na uwagę, iż brzmi to mało pokrzepiająco w kontekście stabilności państwa, odpowiada gorzko: – Wokół nas nie ma nic pokrzepiającego.