Rafał Trzaskowski, podobnie jak przy okazji takich wydarzeń przed I turą, nie wziął udziału w debacie prezydenckiej organizowanej przez TV Republika. Kandydat KO pojechał do Kalisza, gdzie zorganizował własną debatę z mieszkańcami. Do Końskich przyjechał jedynie Karol Nawrocki. I sytuacja na miejskim rynku od samego początku była napięta.
Przed sceną pojawili się bowiem zarówno sympatycy kandydata PiS, jak i zwolennicy Trzaskowskiego. Jak podaje Onet, w trakcie debaty doszło też incydentu i musiała interweniować policja.
"Z furgonetki puszczono dźwięki zakłócające debatę. W sprawie interweniowała policja. Policjanci kazali odjechać kierowcy. Doszło także do ostrej wymiany zdań między policjantami a pracownikami TV Republika. Ci ostatni ruszyli za odjeżdżająca furgonetką i wypełniającymi swoje obowiązki policjantami" – czytamy.
Witold Zembaczyński z KO na debacie TV Republika. To miał w rękach
Wśród tłumu był także Witold Zembaczyński. Poseł Koalicji Obywatelskiej trzymał w rękach plik kartek z pytaniami do Karola Nawrockiego, który pokazywał zgromadzonym sympatykom szefa IPN. Polityk wdał się także w dyskusję z pracownikami Republiki.
– Dopuszczam kompromis z rządem w sprawach ważnych dla Polaków. Jestem w stanie wznieść się ponad moją głęboką niechęć i krytycyzm dla najgorszego premiera III RP Donalda Tuska – tylko dlatego, żeby zrealizować sprawy ważne dla Polaków – mówił Nawrocki w Końskich.
Uderzył też w swojego konkurenta w II turze. – Rafał Trzaskowski nie przyszedł nie tylko dlatego, iż jest tchórzem. Nie przyszedł dlatego, iż uważa, iż nie zasługujecie na jego obecność na tej debacie i w tym miejscu. Takiej Polski chce Rafał Trzaskowski. Polski, która jest tylko dla jego wyznawców, a nie dla ludzi, takich jak my – stwierdził.