Producenci obawiają się utraty wpływu na środki
Zgodnie z projektem, producenci wprowadzający opakowania na rynek mieliby pokrywać koszty selektywnej zbiórki, sortowania, przygotowania do recyklingu oraz – w niektórych przypadkach – samego recyklingu. Jak przypomina Jakub Tyczkowski, prezes Rekopolu, obecny system funkcjonuje od 2002 roku, jednak nie obejmuje obowiązku pokrywania kosztów.
– Jedną z rzeczy, którą projekt ustawy ma wprowadzić, jest obciążenie wprowadzających opakowania na rynek obowiązkiem pokrywania kosztów zbiórki selektywnej, sortowania, przygotowania do recyklingu i też w niektórych przypadkach recyklingu, jeżeli ten ma wartość ujemną – mówi Jakub Tyczkowski. – Ministerstwo Klimatu zaproponowało pewne rozwiązania, które co do zasady albo się spotkały z chłodnym optymizmem niektórych, albo wręcz z odrzuceniem.
W opinii prezesa Rekopolu, planowana centralizacja środków finansowych i przekazanie ich do zarządzania przez NFOŚiGW to de facto forma daniny. Firmy obawiają się, iż nie będą miały wpływu na efektywność wykorzystania swoich pieniędzy.
Spór o model finansowania
Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, iż projekt ma na celu wdrożenie zasady „zanieczyszczający płaci” i rzeczywiste przeniesienie kosztów systemu gospodarowania odpadami opakowaniowymi na producentów. Resort dodaje, iż nowe przepisy zmniejszą obciążenie finansowe gmin i obywateli oraz zmotywują firmy do ograniczania ilości wprowadzanych opakowań. Wysokość opłaty ma zależeć od ilości i rodzaju opakowań, a w pierwszym roku wyniesie maksymalnie pół grosza za opakowanie.
Jednak, jak uważa Jakub Tyczkowski, uzasadnienie ministerstwa o niskiej efektywności organizacji odzysku nie znajduje potwierdzenia w danych.
– Ministerstwo tłumaczy, iż jest to konieczne ze względu na niską efektywność organizacji odzysku. Natomiast nie przedstawia żadnych argumentów, iż ta jakoby niska efektywność ma miejsce. Z raportów Eurostatu wynika, iż Polska realizuje wymagane poziomy recyklingu, i to z nawiązką – mówi Tyczkowski.
NFOŚiGW pod lupą branży
Zgodnie z założeniami projektu, od 2026 roku gminy miałyby otrzymywać pierwsze środki od producentów opakowań. Od 2028 roku system miałby działać w pełni, a NFOŚiGW stałby się jego centralnym dysponentem.
– Przeciwnicy tego projektu mówią jasno: system oparty na daninie publicznej, na dystrybucji pieniądza przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, czyli przez państwową osobę prawną, jest absolutnie niedopuszczalny – mówi prezes Rekopolu. Jego zdaniem producenci wiedzą, iż muszą pokrywać koszty gospodarki odpadami. Chcą również mieć wpływ na to, co się dzieje z ich pieniędzmi.
Według branży zaproponowany model przypomina system podatkowy, w którym płatnik nie ma kontroli nad tym, jak wydawane są jego środki. Dlatego proponują, aby zamiast państwowego funduszu, środki trafiały do organizacji rozszerzonej odpowiedzialności producenta – prywatnych podmiotów działających na konkurencyjnym rynku, nadzorowanych przez administrację państwową.
Potrzeba praktycznego modelu i stabilnego systemu
Jak wskazuje Jakub Tyczkowski, celem ROP jest poprawa jakości systemu recyklingu, czyli lepsze sortowanie, zbiórka i ponowne wykorzystanie materiałów. Jednak jego zdaniem scentralizowanie systemu w ramach NFOŚiGW może utrudnić realizację tych celów. Organizacje odzysku i producenci podkreślają, iż nowy system powinien bazować na doświadczeniach międzynarodowych, gdzie kluczową rolę w gospodarce odpadami odgrywa biznes.
– Ta branża jasno mówiła, iż system ROP w Polsce powinien być budowany na doświadczeniach międzynarodowych, czyli obowiązki biznesu powinny być realizowane przez biznes – podsumowuje Tyczkowski.
- UE przyjmuje nowe cele redukcji marnowania żywności i odpadów tekstylnych
- System gospodarowania elektrośmieciami wymaga reformy. Brakuje spójnych danych, a UE planuje kary
- Jest postępowanie w sprawie nieuczciwych praktyk Biedronki
- Ledowe znicze zalewają cmentarze. Stanowią coraz większe zagrożenie dla środowiska