"Spór o zawracanie osób ubiegających się o azyl na granicy przybiera na sile. W zeszłym tygodniu polski premier Donald Tusk dał do zrozumienia kanclerzowi Niemiec Friedrichowi Merzowi podczas jego inauguracyjnej wizyty w Warszawie, co myśli o nowym niemieckim reżimie granicznym: niewiele" – pisze "Der Spiegel".
Widać to także na granicy. Redakcja opisuje konkretny przypadek, który miał miejsce w poniedziałek (12.05.2025) w godzinach porannych, w Guben. Według informacji "Spiegla" polska straż graniczna odmówiła przyjęcia dwóch Afgańczyków, którzy uprzednio zostali wylegitymowani przez policję federalną po niemieckiej stronie granicy. Mężczyźni chcieli ubiegać się o azyl w Niemczech. Po odmowie przyjęcia imigrantów przez Polskę zostali oni przewiezieni do ośrodka recepcyjnego w Eisenhüttenstadt.
Polska pod presją
"Rodzi to pytanie, czy jest to odosobniony lub szczególny przypadek. Czy też Polska – i inne kraje, takie jak Austria i Szwajcaria, które krytykują nowy niemiecki system graniczny – mogą w przyszłości zablokować praktykę ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta (CSU)"? – zastanawia się "Der Spiegel".
Zdaniem redakcji polski rząd znajduje się w tej chwili szczególnie pod presją ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie, w których polityka migracyjna jest dominującą kwestią – czytamy. Tymczasem w ubiegłym tygodniu niemiecki rząd zdecydował, iż policja federalna może zawracać osoby ubiegające się o azyl na przejściach granicznych, które podróżują przez inny kraj UE lub Szwajcarię.
Nowe wytyczne
Jednocześnie, z dyrektywy policyjnej, na którą powołuje się tygodnik, wynika, iż możliwe jest również odsyłanie cudzoziemców, którzy zostali zatrzymani krótko po przekroczeniu granicy – tak jak w przypadku dwóch Afgańczyków. „Z prawnego punktu widzenia nie jest to zawrócenie, ale tak zwane odesłanie. Wcześniej nie było możliwe natychmiastowe odesłanie cudzoziemca, który wystąpił o azyl” – pisze „Der Spiegel”.
Kontrole na polsko-niemieckiej granicy. Tak pracuje policja
Zdaniem redakcji pozostaje kwestią otwartą, jak należy ocenić ten incydent. Wcześniej Polska twierdziła, iż nie udowodniono, by obcokrajowcy znalezieni w Niemczech już po przejściu granicy, przybyli z Polski. Tym razem jednak Polacy inaczej uzasadnili odmowę przyjęcia Afgańczyków. „Mianowicie wyraźnie stwierdzili, iż Afgańczycy złożyli wniosek o ochronę w Niemczech. W związku z tym, z punktu widzenia Polaków, zastosowanie ma umowa dublińska, zgodnie z którą Niemcy muszą najpierw przyjąć osobę ubiegającą się o azyl, aby sprawdzić, który kraj UE jest odpowiedzialny za jej wniosek o azyl” – czytamy.
Spodziewane kolejne przypadki
Może to trwać do pół roku. jeżeli w tym czasie obcokrajowiec nie zostanie odesłany do kraju, w którym znalazł się jako pierwszy na terytorium UE, może pozostać w Niemczech.
"Właśnie temu Dobrindt chce teraz zapobiec poprzez bezpośrednie odsyłanie lub deportacje, które nie tylko Polska najwyraźniej uważa za niezgodne z prawem. Zieloni i Lewica w Niemczech również postrzegają nową politykę graniczną jako wyraźne naruszenie obowiązującego prawa UE" – pisze tygodnik.
"Der Spiegel" przypomina, iż kanclerz Friedrich Merz obiecał polskiemu premierowi wspólne znalezienie „dobrych rozwiązań”. „Umowa koalicyjna stanowi, iż odrzucenia będą dokonywane w koordynacji z sąsiadami. Obecny przypadek sugeruje, iż taka koordynacja nie miała jeszcze miejsca” – podsumowuje tygodnik. I dodaje, iż niemiecka policja spodziewa się, iż brak zgody na przyjęcie przez Polskę zawróconych imigrantów nie będzie odosobnionym przypadkiem.